~Innsbruck~
Gdyby tylko świat chciał działać poprawnie...
- Ten rok przerwy niewiele ci dał Gregor. - podchodzi do mnie blondyn i siada obok bieżni. Staram się nie zwracać na niego uwagi ale nie da się. Kiedy ktoś tak bardzo intensywnie wpatruje się w ciebie z miną mówiącą "a nie mówiłem" masz ochotę mu przywalić. Nie ważne czy to twój wróg czy przyjaciel.
- Ostatnio mało trenuję. - sapię.
- Od kiedy termin "ostatnio" oznacza 3 miesiące? - pyta nadal drążąc. A przecież doskonale wie, że mam tego dość.
- Heinz ci się żalił czy Sandra? - dyszę nieodpuszczając.
- Gloria. - odpowiada zaskakując mnie tym. Przecież ona doskonale wie co się dzieje. Aż za dobrze to wie. - Martwi się.
- Nie ma o co. Powoli wracam do formy. - mówię dalej się męcząc. Nie pokażę mu, że jest w lepszej formie ode mnie będąc na emeryturze.
- Nie o formę fizyczną się martwi.
- Z moją psychiką wszystko jest ok. - bronię się kłamiąc na potęgę. - Nie mam nic więcej do powiedzenia. - dodaję mając nadzieję, że w końcu sobie pójdzie.
- Ona się nie odezwie Greg. - mówi poważniejąc. Zaciskam zęby. - I Tobias też nie. Zacznij w końcu normalnie funkcjonować.
- A jak funkcjonuję? - oburzam się mając pretekst do zatrzymania się. - Co ja takiego nienormalnego robię?
- Nienormalne jest to, że przeżywasz utratę kobiety dłużej niż ją miałeś. - mówi wstając. - Gregor ona odeszła. Nie ma jej i już nigdy nie będzie. Pogódź się z tym zanim przegapisz to co na prawdę jest ważne.
- A co jest ważne Thomas? - pytam patrząc na niego intensywnie. - Kiedyś mówiłeś, że rodzina i miłość a teraz co? Coś się zmieniło?
- Nic.
- No to o co ci chodzi?
- Sandra...
- Sandra. - prycham.
- Gregor ona na prawdę się zmieniła.
- Nigdy jej nie lubiłeś. - zauważam.
- Ludzie się zmieniają.
- Zmienia się tylko sytuacja w jakiej się znajdują Thomas.
- Ciąża to nie jest byle jaka zmiana. Ty chyba nadal nie zdajesz sobie sprawy z odpowiedzialności jaka na tobie ciąży.
- Ty chyba nie powinieneś mnie pouczać w tej kwestii. Już ci to mówiłem i powtórzę jeszcze raz. Nie ożenię się z nią. I nigdy z nią nie zamieszkam.
- Tak nie powinno być.
- Więc wróć do Kristiny. - mówię. Patrzy na mnie jak na idiotę. - Czemu się z nią wtedy nie ożeniłeś? Dlaczego zostawiłeś ją jak już była w ciąży?
- Przestań.
- Nie wtrącaj się Thomas. Próbując perfekcyjnie ułożyć moje życie nie naprawiasz swoich błędów. - mówię i odchodzę od niego.
W tym momencie szatnia staje się najbezpieczniejszym miejscem na ziemi. I chociaż prysznic powinien koić nerwy, od jakiegoś czasu przestał mi wystarczać. Strumień gorącej wody rozluźnia mi mięśnie ale w głowie nadal panuje to samo napięcie i ten sam natłok myśli. Gdzie są, czy nadal są rodziną, czy może się rozwiodła, gdzie się przeprowadzili, jak dużo urosła Bianka i jak wielu nowych słów się nauczyła, czy Tobias odnalazł się wśród nowych kolegów, czy znów ma kłopoty w relacjach z nimi... Czy czasem o mnie myślą?
Droga do domu mija spokojnie. Nie zamykam okna choć deszcz zaczyna powoli lecieć z nieba. Jak na wrzesień jest zbyt zimno i deszczowo. Nawet natura płacze. Mijam znajomą restaurację i jak zawsze zwalniam obok okien mieszkania na piętrze. Wszędzie ciemno. Ile to już razy pytałem kelnerki kto przejął interes? Kilkanaście. Nikt nie wie. Wypłaty są w terminie, nikt o nic nie pyta, a na inspekcje co dwa tygodnie przychodzi jakiś facet z zewnętrznej firmy i ewentualnie mówi co i jak poprawić. On też nie ma kontaktu z poprzednią właścicielką. A propo właścicielki...
Nagle dostaję olśnienia jakby ktoś mi przywalił obuchem w głowę. Ruszam z piskiem opon na główną drogę prowadzącą do samego centrum Innsbrucka i do jedynego miejsca, w którym mogę znaleźć jakiekolwiek informacje. Przez cały czas byłem taki ślepy? Jak mogłem na to nie wpaść? Codziennie miałem odpowiedzi pod nosem. Zaciskam pięści biegnąc po schodach na 5 piętro. Nie chcę tracić czasu więc walę w drzwi z całych sił.
- Gregor? - dziwi się brunetka. - Musisz tak się tłuc? Przecież masz klucze. - kręci głową z poirytowaniem wpuszczając mnie do środka. - Obiad będzie dopiero za godzinę. Miałeś dziś wrócić później, coś się stało? - pyta mieszając coś w garnku. Stoję na środku małej kuchni i wpatruję się w swoją siostrę nie wiedząc od czego zacząć. Obraca się i widząc mój stan, na jej twarzy pojawia się lekki strach. - Gregor?
- Był u mnie Thomas. - mówię. Porusza się nerwowo. - Nie nasyłaj go więcej na mnie, bo nie jesteśmy już przyjaciółmi.
- Ale Greg...
- Jeśli chcesz wiedzieć jak się czuję to zapytaj mnie o to wprost.
- Jak się czujesz? - pyta przyglądając się moim rozedrganym dłoniom.
- Źle. - odpowiadam próbując się uspokoić. - Jestem sam. - dodaję z żalem.
- Co ty mówisz? - podchodzi do mnie i kładzie dłoń na moim ramieniu. - Masz Morgiego, mnie, rodziców, Sandrę...
- Na prawdę? - prycham. Dziwi ją moja reakcja. Przez ten czas... ciągle jeździłem do Sandry sprawdzać czy czegoś nie potrzebuje, albo do rodziców, zająć głowę drewnem w stolarni ojca, a kiedy wracałem jedyną osobą, której mogłem pokazać łzy była właśnie Gloria. Wspierała mnie, rozumiała i uspokajała ataki paniki. - Thomas ciągle powtarza mi, że powinienem zająć się Sandrą i zapomnieć o Magdzie, Sandra cały czas robi wszystko żebym do niej wrócił, rodzice patrzą na mnie jakbym chciał popełnić samobójstwo odkąd powiedziałem im o Magdzie, a ty... a ty mnie cały ten czas okłamywałaś. - kończę. Jej mina mówi jedno.
- Okłamywałam cię?
- Mówiłaś, że wyjechali na dobre i Magda nie chce wracać do niczego co przypomina jej o mnie. Że nie chce mieć nic wspólnego z Innsbruckiem, że odcina się od tego wszystkiego.
- Bo tak mi powiedziała. Dziwisz się jej? Gregor ona na prawdę cię pokochała i...
- Mówiłaś, że z tobą kontaktu też nie utrzymuje. - przerywam jej. Patrzy na mnie zdziwiona przez moment aż w końcu odsuwa się na bok i wraca do mieszania czegoś w garnku. - To ty teraz zajmujesz się restauracją, prawda? - pytam. Milczy wpatrując się w garnek. - To ty nasyłasz tych ludzi na inspekcje żeby wiedzieć czy wszystko gra.
- Czemu miałabym to robić? - pyta cicho.
- Bo się z nią zaprzyjaźniłaś. A dzięki temu jesteś jedyną osobą, której Magda mogła powierzyć restaurację.
- Mogła ją sprzedać. - zauważa.
- Dziś jechałem obok restauracji. I wiesz co mi się przypomniało? Moja pierwsza rozmowa z nią.
- Co to ma wspólnego ze mną?
- Magda nie mogła jej sprzedać. Nie mogła tego zrobić, bo właścicielką jest Bianka. - oznajmiam z zadowoleniem ale i ekscytacją. Bo znalazłem promyk nadziei. - A jeśli zajmujesz się restauracją to musisz mieć z nią jakiś kontakt.
- Greg odpuść. - mówi cicho. Odwraca się do mnie i patrzy smutno. - Ona nie chce żebyś dzwonił. Ani pisał. Chce zacząć nowe życie. Bez ciebie. Po co masz mieszać im jeszcze bardziej?
- Gloria błagam cię... - kręci głową. Podchodzę do niej i chwytam za ręce. - Powiedz chociaż czy się rozwiodła. Czy ułożyło jej się tam, czy...
- Po co chcesz to wiedzieć? - pyta patrząc mi prosto w oczy. - To nic nie zmieni.
- Kochałaś kogoś kiedyś tak mocno, że chciałaś dać mu gwiazdkę z nieba? - pytam. - Nie potrafię normalnie funkcjonować nie wiedząc czy są bezpieczni, szczęśliwi, wolni... ja...
- Ciiii - głaszcze mnie spokojnie po policzku. - Są bezpieczni. Tobi radzi sobie całkiem nieźle, bardzo się wyciszył. Bianka stawia pierwsze kroki i coraz więcej mówi, a Magda... - przerywa próbując dobrać odpowiednie słowa. - Magda stara się sprawić, żeby wszystko było tak, jak być powinno. - dodaje. Chłonę te informacje jak gąbka i chciałbym więcej ale... - Nic więcej nie mogę ci powiedzieć Gregor.
- Rozwiodła się? - pytam wprost. Brunetka zamyka oczy. - Powiedz mi.
- To nic nie zmieni. Nie pojedziesz tam i nie przywieziesz ich tutaj spowrotem.
- Rozwiodła się? - pytam ponownie i ściskam siostrę za ramiona powodując na jej twarzy grymas bólu. Dopiero jej jęk opanowuje mnie i wraca mi racjonalne myślenie. Puszczam ją i siadam przy stole chowając twarz w dłoniach. - Przepraszam... ja... ja nie wiem co się ze mną dzieje... tęsknię za nią... za nimi... ja... Gloria ja zwariuję. Nie umiem udawać, że wszystko jest ok, że cieszę się z tej ciąży, że coraz lepiej dogaduję się z Sandrą, a świat jest piękny. Nic nie jest ok, nie radzę sobie ze sobą, treningi to dla mnie kara, ciąża przypomina mi jedynie to co straciłem, Sandra nadal jest tak samo obca, a świat jest brzydki... - przerywam. Siada obok mnie i nic nie mówi. Patrzy na mnie i widzę, że coś chce powiedzieć ale nie może. - Gloria pomóż mi. Ja nie wiem co mam robić. - usiłuję wywalczyć coś bezradnym wzrokiem ale ona nadal milczy. Jak nigdy.
- Nie mogę. Obiecałam. - zaczyna spokojnie. - Gregor, minęły już trzy miesiące...
- I co z tego?
- Może... może powinieneś spróbować wrócić do tego co kiedyś? Do tego z czym wiąże się twoja przyszłość...
- Chcesz żebym wrócił do Sandry? - dziwię się. Nigdy jej nie lubiła a teraz...
- Ona nosi w sobie twoje dziecko. - mówi twardo. - To już nic dla ciebie nie znaczy?
- Czemu mnie namawiasz do tego dopiero teraz? - pytam.
- Bo ona cie potrzebuje. Jest sama w wielkim pustym mieszkaniu. Jest w ciąży a ojciec dziecka jest u niej tylko kiedy musi.
- Niczego jej nie obiecywałem.
- 6 lat Gregor. To na prawdę nic dla ciebie nie znaczy? - pyta. - Kiedyś przecież było dobrze między wami. Na początku była nawet fajna. Sympatyczna spokojna i pełna optymizmu.
- To było kiedyś.
- Ciąża zmienia ludzi. Tylko musisz to zauważyć, a ty ostatnio tak zatraciłeś się we wspomnieniach, że nie zauważasz wielu rzeczy wokół siebie.
- Skoro ty stoisz murem za Sandrą to znaczy, że rzeczywiście się zmieniła, albo tak dobrze udaje. Gloria ona była u Magdy przed wyjazdem.
- Magda sama zdecydowała o wyjeździe. Wizyta Sandry nie miała znaczenia. - milczę z twarzą w dłoniach, bo nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć żeby uzyskać jakąkolwiek informację. - Gregor musisz sobie w końcu uświadomić, że ona nie wróci. - mówi kładąc dłoń na moim ramieniu.
- To cholernie boli. - mówię cicho. Przez chwilę tylko milczymy. Głaszcze mnie po ramieniu. Od tego są siostry. Żeby pocieszać i kiedy trzeba otrzeźwiać. Ale ja jestem jej bratem i też powinienem się nią zainteresować, a nie tylko wymagać troski o siebie. Patrzę na nią w końcu i zauważam coś dziwnego. Jest ubrana w fioletową sukienkę do kolan z ozdobionym kryształkami dekoltem. - Wychodzisz gdzieś? - pytam marszcząc brwi. Lekko się rumieni i już chce coś powiedzieć ale przerywa jej dźwięk telefonu. Patrzy na niego przez chwilę ale zanim dociera do mnie kto dzwoni rozłącza się i chowa do torebki.
- Umówiłam się. - odpowiada jak gdyby nigdy nic.
- To Magda dzwoniła tak? - pytam patrząc na torebkę. Nie chce odpowiadać. Tym razem ratuje ją dzwonek do drzwi. Tylko dlaczego się tak spina?
- Gdybyś wrócił tak jak miałeś w planach uniknęłabym tego momentu. - mówi po czym woła głośne "proszę". Moja zdezorientowana mina trochę ją stresuje. Czyżbym miał poznać przyszłego szwagra?
- Gotowa?! - słyszę znajomy głos z korytarza. Po chwili do kuchni wchodzi brunet, na którego widok zatyka mnie. Jego reakcja jest nie mniej nienaturalna. Staje w progu i z paniką w oczach wpatruje się w moją siostrę. Kiedy oni się spiknęli? Jakim cudem mi to umknęło?
- Gregor, wychodzę. Nie wiem o której wrócę. - mówi czerwieniąc się.
- To znaczy, że... możesz... nie wrócić... na noc? - pytam, nieświadomie pogłębiając niezręczność tej sytuacji. Oboje milczą wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. - Bawcie się dobrze. - mówię z niwyraźnym uśmiechem i wciąż nie potrafię sobie dopasować tej dwójki do siebie.
- Greg jedź do Sandry. - mówi brunetka mijając mnie. - Tak po prostu pogadać. - dodaje spokojnie.
- Nie naróbcie głupot. - patrzę uważnie na bruneta. Po chwili oboje wychodzą z mieszkania.
Obiad zrobiony przez Glorię był ohydny, co raczej jej się nie zdarza, w samochodzie siadło mi ogrzewanie, a na końcu złapał mnie deszcz. Ten dzień powinien się już skończyć...
- Może to nie jest nic wykwintnego ale twój brzuch mówi, że zjadłby cokolwiek. - mówi podając mi zapiekankę ziemniaczaną. Zerkam na nią niepewnie ale próbuję. Cóż...
- Całkiem dobra. - mówię szczerze zdziwiony.
- Z nudów odkrywam nowe umiejętności. - mówi cicho. Siada naprzeciwko mnie i bez słowa obserwuje. Jest spokojna ale przygaszona. Jakby nie było w niej ani jednej cząstki optymizmu. I uświadamiam sobie, że to ja to spowodowałem. I nadal powoduję. Tak nie powinno być. Było między nami różnie. Dobrze i bardzo źle ale to matka mojego dziecka.
- Gloria spotyka się z Manuelem. - mówię jedząc całkiem niezłe danie.
- Wiem. - odpowiada cicho. Patrzę na nią zaskoczony. - Mówiła o tym kiedy ostatnio byliśmy na obiedzie u twoich rodziców. - dodaje.
- Nie słyszałem. - mówię zdezorientowany.
- Siedziałeś na tarasie całe popołudnie więc... - nie kończy. Oczy jej gasną. Już całkiem. Dopiero teraz widzę jak bardzo się wyciszyła i jak niewiele emocji można w niej zobaczyć. Gloria miała rację. Sandra jest sama. Zupełnie sama. Poprawia rękawy różowego puchatego swetra i wkłada za ucho kosmyk włosów, który wyskoczył z niedbale związanego kucyka. Jest blada, ma podkowy pod oczami, brak makijażu i pomalowanych pazbokci... to zupełnie inna kobieta.
Odkładam naczynia do zmywarki i nastawiam wodę na herbatę. Ona dalej siedzi przy stole i teraz skubie skórki przy paznokciach. Jest bardziej puchata na twarzy. Jej brzuch jest już bardzo widoczny. Dlaczego ten brzuch jest mi tak obcy? Czajnik wydaje donośny gwizd więc zalewam liście i dosładzam miodem. Robię drugą taką samą herbatę i stawiam przed blondynką. Patrzy na mnie niepewnie ale nic nie mówi. Znów siadam na przeciwko niej.
- Jak się czujesz? - pytam.
- W porządku. - odpowiada krótko.
- Kiepsko wyglądasz... może powinnaś iść do lekarza? - pytam.
- Źle sypiam. Ziółka nie pomagają. Boli mnie kręgosłup... - przerywa na moment i zacina się.
- Coś nie tak? - pytam lekko zaniepokojony jej wstrzymaniem oddechu. Delikatnie się uśmiecha.
- To tylko kopnięcia. - wyjaśnia. Mój wzrok automatycznie przeskakuje na jej brzuch. Mam ochotę go dotknąć ale coś mnie powstrzymuje. - Jutro o 8:00 mam kontrolne USG. Jeśli możesz to chciałabym żebyś mnie podwiózł, bo nie mam jak się tam dostać. Mój samochód jest u mechanika i...
- Nie powinnaś już prowadzić. - przerywam jej. - Pojadę tam z tobą. - oznajmiam.
- O której mam czekać? - pyta zaskoczona.
- Właściwie to... mógłbym... zostać... - mówię niepewnie. Jej oczy robią się duże jak spodki do filiżanek. - Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie mam. - kręci głową. Próbuję się słabo uśmiechnąć ale nie wiem czy dobrze mi to wychodzi.
Resztę wieczoru Sandra spędza nad jakąś książką, a ja zajmuję sobie czas wydzwanianiem do rodziców, trenera, nawet do Stefana. Byle tylko nie musieć z nią rozmawiać. To nam słabo wychodzi. Ale ile można rozmawiać przez telefon? Kiedy wchodzę do sypialni odkłada książkęna bok zainterwsowana czego od niej chcę. Siadam obok niej na łóżku i patrzę w okno.
- Jutro będzie wiadomo czy to chłopiec czy dziewczynka. - mówi cicho i powoli głaszcze brzuch.
- Co byś wolała? - pytam. Znów ją zaskakuję. Cóż, zaskakuję też samego siebie.
- Chcę tylko żeby było zdrowe. Reszta się nie liczy. - odpowiada.
- Myślałaś już nad imieniem? - zadaję kolejne pytanie.
- Ciągle przychodzi mi coś innego do głowy. - mówi. - A ty?
- Ja? Jakoś nie miałem do tego głowy. - odpowiadam. Po jej twarzy przemyka cień. - Gdzie boli cię ten kręgosłup? - pytam zmieniając temat.
- Dziś najbardziej ramiona. Ale daję radę.
- Odwróć się. - mówię. Jej pytający wzrok mówi o zupełnym zaskoczeniu ale posłusznie się odwraca. Klękam na łóżku zaraz za nią i powoli, delikatnie zaczynam uciskać na odpowiednie mięśnie. - Kiedy Sabrina była w ciąży Silvia instruowała Thomasa jak jej odciążyć kręgosłup. - wyjaśniam swoje umiejętności. Kiwa głową. - Może nie jestem tak dobry jak ona ale...
- Jest bardzo dobrze Gregor. - przerywa mi. Czuję, że delikatnie się uśmiecha. - Co się stało? - pyta nagle.
- A co miało się stać?
- Nie wiem co takiego musiało się wydarzyć, że tak nagle zacząłeś się nami interesować. - mówi szczerze. Przestaję ją masować ale pozostawiam dłonie na jej ramionach. Skręca głowę tak, żeby mnie widzieć.
- Zobaczyłem... zobaczyłem jak wiele omija mnie przez coś czego już nie ma i nigdy nie będzie. Zrozumiałem gdzie jest moja przyszłość i chciałbym... postaram się spróbować...
- Nie obiecuj. Rozumiem wszystko. - przerywa mi. Patrzę na nią uważnie. Wydaje się być tak samo szczera jak na początku naszego związku. - Nie rób nic na siłę. - dodaje.
- Sandra gdzie się zgubiliśmy? - pytam. - Kiedy zmieniło się to co nas łączyło?
- To moja wina. Za bardzo chciałam być niezależna i profesjonalna. I stałam się maszyną bez uczuć. Zgubiłam to co kiedyś było dla mnie tak samo ważne jak dla ciebie i nie wiem jak mogło mi to nie przeszkadzać. - to była najdłuższa jej wypowiedź od kilku tygodni. Może dlatego, że nie chciałem z nią rozmawiać. - Dopiero teraz dotarło do mnie jak wiele straciłam na własne życzenie. - dodaje. Jest pełba smutku i chyba rezygnacji. Moja dłoń sama wędruje do jej policzka. Przymyla oczy i lekko się uśmiecha. Wtedy dociera do mnie co robię. Czuję się z tym źle.
- Przepraszam. - mówię odsuwając się od niej. - Musisz dać mi trochę czasu. - dodaję.
- Nie spieszy mi się. - odpowiada.
- Pójdę wziąć prysznic. - mówię i wychodzę do łazienki.
Gorące strumienie znów rozluźniają ale wewnątrz czuję pewien niepokój. Coś jest nie tak. Czuję jakbym kogoś ranił i zdradzał. Ale przecież to już minęło, to przeszłość. Już nie zdradzam. I dopiero te myśli uświadamiają mi, że jeszcze jej nie przeprosiłem. A tyle przeze mnie cierpiała.
Wracam do sypialni i już chcę zacząć mówić, kiedy zauważam, że blondynka śpi. W końcu. Po tylu bezsennych nocach. Przykrywam ją kocem i sam kładę się obok niej. Patrzę jak spokojnie oddycha. Jak unosi się i opada brzuch, w którym jest mały człowieczek podobny do mnie. Boli mnie to jak bardzo chcę zapomnieć o Biance. Jak bardzo muszę o niej zapomnieć. Czy kiedykolwiek będę w stanie? A Tobias? A Magda? Jest źle. Ze mną. Bo kocham zbyt wiele ludzi, zbyt wiele muszę pokochać...
********************
W końcu skończyłam.
Mam mały kryzys i nie wiem czy nie odpuścić tej historii :(
Felieton pojawi się w przyszły weekend.
A póki co oddaję w wasze ręce co wyżej.
Buziole :*
nawet nie próbuj przerywać tej historii :P jest świetna, czytam od początku i nie mogę się doczekać nowych rozdziałów, przy niektórych(np. tym) aż się łezka w oku kręci ;)
OdpowiedzUsuńI znów się popłakałam... Co ty ze mną robisz i ani waż mi się opuszczać tą historię! Pisz rozdziały kiedy tylko będziesz mogła i nie patrz na to, ile czasu minęło od ostatniego rozdziału. Cholernie współczuję Gregorowi i naprawdę nie chciałabym się przekonać na własnej skórze o tym, co on teraz musi czuć. Na pewno jest to niewyobrażalny ból emocjonalny. Tak bardzo bym chciała, żeby Magda wróciła i żeby Greg wszystko sobie z nią ułożył. Sandra mimo tego, że się "zmieniła" nadal mnie do siebie nie przekonuje i tak chyba już zostanie. Może i teraz jest naturalna, a może tylko udaje, żeby odzyskać Gregora a to jest jedyny sposób. Thomas też mnie wkurza. Rozumiem, że chce pomóc Gregorowi, ale chyba powinien patrzeć też na jego uczucia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny rozdział no i felieton oczywiście :*
Nie, nie odpuszczaj tej historii. Nie wytrzymam bez niej. Warto bylo czekac na rozdzial jak ten. Gloria z Manuelem? Wcale mnie to nie dziwi. Gloria zajmuje sie restauracja? Spodziewalam sie. A Gregor? No coz, ciezko ma w zyciu chlopak. Szkoda,ze nie ma kontaktu z Magda i Tobiasem i Bianka. Mam nadzieje ze sie jeszcze kiedys spotkaja ;)
OdpowiedzUsuńDodalam do obserwowanych ;)
Pamietaj, ze my Czytelnicy Cie wspieramy i przejdziesz ten kryzys.
Weny zycze i czekam na kolejny
Pozdrawiam
Ola
Pierwszy raz komentuje i na samym początku muszę Ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich poprzednich opowiadań. Dzięki Tobie poznałam dobrze napisane opowiadania o skoczkach narciarskich i teraz gdy czytam ich całe mnóstwo nadal nie mogę się zdecydować czy moim ulubionym jest: Pokonać przeznaczenie, Siła uczuć podłych czy Miłość owiana tajemnicą. Zaczęłam od tego ostatniego ale chyba najwięcej pozytywnych emocji wywołało u mnie opowiadanie Siła uczuć podłych. Gdy mam czas lubię wrócić do tych opowiadań i przeżywać na nowo razem z bohaterami ich historie.
OdpowiedzUsuńCo do tego opowiadania to jest ono inne niż poprzednie, mniej w nim szalonej akcji czy emocjonujących przeżyć ale i tak jeśli zakończysz je w takim momencie będzie mi bardzo przykro. Więc błagam zbierz się w sobie i znajdź swój zapał do pisania. Chociaż dwa ostatnie rozdziały i epilog ale nie zostawiaj nas w takim momencie.
Co do treści: na początku nie lubiłam Sandry, przedstawiłaś ją w takim świetle że poza momentem gdy z iskierkami w oczach patrzyła na grającego na gitarze Grega miałam jej dość. Teraz jest mi jej żal, może nawet polubiłam jej osobę. Bo mimo, że poszła do Magdy i w pewien sposób zniszczyła jej szczęście z Gregorem to walczyła o swoje szczęście i swojego maleństwa. I wiesz co? Zrobiłabym podobnie. I może zaskoczę Cię ale wolałabym żeby Gregor odnalazł ciepłe uczucia w stosunku do Sandry, zapomniał o Magdzie i stworzył szczęśliwą rodzinę. Bo może ta ciąża na stałe zmieni Sandrę na lepsze?
Magda poradzi sobie. Wydaje mi się, że się rozwiodła. Inaczej Gloria nie robiłaby z tego aż takiej tajemnicy. Blanka za chwilę zapomni o kimś takim jak Gregor. Tylko Tobiasa szkoda, bo jego biologiczny ojciec to kreatura bez uczuć a Gregor zniknął z jego życia gdy ten zaczął traktować go jak prawdziwego ojca. I jak to napisałam to już sama nie wiem kto z kim powinien być. Bo jednej strony Sandra, która w tym rozdziale zapunktowała u mnie a z drugiej strony Magda, Bianka i Tobias, bo Greg nie zapomni o nich, za bardzo się z nimi zżył.
I wiesz co? w tym momencie wydaje mi się że ktoś musi zginąć bo inaczej tego nie widzę... Wiem okrutne ale jeśli umarłaby Sandra to Greg razem z maleństwem mogliby stworzyć rodzinę z Magdą i jej dziećmi. Jeśli zginęłaby Magda to sprawa trudniejsza bo ojciec bez serca musiałby się zająć dziećmi a Gregorowi chyba nie oddali by ich pod opiekę. Więc z Magdą musiałby zginąć jej mężulek-oby-już-były. Wnioski uśmierć Georga i po problemie xD Z każdym z tej trójki będzie trudno mi się rozstać ale jest o jedną osobę za dużo i ktoś będzie cierpieć, bo teraz cierpią wszyscy.
Tak mam dzień na mroczne zakończenie.
Czekam na decyzje co dalej z tym opowiadaniem ;)
XYZa
Mam nadzieję, że Gregor nie wróci do Sandry...
OdpowiedzUsuńPrzywiązałam się do Gregora, Magdy i wszystkich pozostałych, ale osobiście nie jestem w stanie przewidzieć ich dalszych losów.
Oczywiście liczę, że będziesz kontynuować historię :)
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
dopiero tu wpadłam, spodobał mi się prolog i lecę nadrabiać zaległości! już mi się spodobało <3 skomentuję, jak ogarnę wszystkie rozdziały po kolei :) zdecydowanie dodaję do obserwowanych!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, życzę weny i w międzyczasie zapraszam do siebie: http://ikke-forlat-meg.blogspot.com
nie waż się zostawiać tej historii!
OdpowiedzUsuńzwariowałaś!?!?
choćby miał być jeden rozdział na miesiąc to masz pisać to dalej! nie zgadzam się na przerywanie losów Gregora i Magdy jak będzie trzeba wyślemy ci petycję albo jakiś spam na asku zrobimy! no coś ty?!
chciałaś emocjonującego komentarza ode mnie to masz :p pominę fakt że miał być zamieszczony pod tym właśnie rozdziałem już kilka dni temu wybaczam wszystkie poślizgi ale nie przerywaj pisania
rozdział jak każdy jest świetny i piszę to w każdym komentarzu który zostawiam pod jakimikolwiek twoimi dziełami po prostu masz talent do świetnych historii
nie podoba mi się ta "nowa" Sandra czuję że prędzej czy później ona coś wymodzi, może dziecko nie będzie podobne, albo u lekarza tydzień się nie będzie zgadzać? zrób coś żeby Magda się odezwała albo o! żeby Tobi się jakoś odezwał
weny życzę ;)
Prosimy nie przerywaj historii nie w tym momencie..
OdpowiedzUsuńHmm nie wiem co o tym myśleć czy Sandra się na prawdę zmieniła? Może warto dać jej szansę? A co będzie jeżeli Magda wróci, lub się odezwie. Co z Tobim. Jestem ciekawa co się wydarzy dalej :)
Życzę dużo weny Jula :*
Nie możesz zostawić tej historii!! Musze wiedzieć czy Magda zadzwoni albo czy Tobias się do niego odezwie. A jesli chodzi o Sandrę to to przemilczę.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak sie cieszę ze dodalas kolejny rozdział i ze dalej prowadzisz swoje blogi. Sa one niesamowite i niepowtarzalne. Także życzę Ci dużo weny i chęci do pisania
Buziaki Miśka
Jak przystało na mężczyze odpowiedzialnego skoczek stara się zapomnieć i zmienić swoje zachowanie. To duże poświęcenie, ale i nieuniknione, bo przecież życie toczy się dalej. Mam nadzieję, że Gregor zrozumie, że może cieszyć się ciążą mimo wszystko, bo tego chciałoby jego dziecko. Każdy z Nas liczy, że był wyczekiwanym potomkiem i chcianym dzieckiem ;) Liczę, że pod koniec ciąży zmieni się o 180 stopni. Bardzo bym chciała, żeby ta historia dobiegła końca :)
OdpowiedzUsuńNie odpuszczaj! Daj sobie czas, ale nie zostawiaj historii bez zakończenia. My poczekamy. Na felieton już się doczekać nie mogę!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to tak mi żal Gregora. Tak się pogubił. Może powoli zacznie stawać na nogi. Choć pewnie nie zapomni. Z czasem może tylko myśleć o Magdzie rzadziej,ale nie zapomni. Coś czuję, że kiedy tylko Gregorowi będzie się wydawać, że odnalazł spokój, Magda i dzieci znów pojawią się w jego życiu.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny i sił do powrotu do pisania
Madźka
Dokładnie. Tytuł posta doskonale odzwierciedla jego treść.
OdpowiedzUsuńNa Gregora spadło dużo. Zbyt wiele jak na jednego człowieka. Zwykłego śmiertelnika, który ma prawo po prostu sobie nie radzić.
Zraniona gorąca miłość, która nadal tli się w jego sercu i daje o sobie znać wraz z każdym oddechem. Poczucie obowiązku oraz ironia losu, kiedy dowiedział się o ciąży Sandry. Cóż, kocha na pewno to maleństwo. Ono od zawsze było jego marzenie. Można powiedzieć, że próbował nawet o nie walczyć. Kiedy zdecydował się postawić krok w swoim życiu, idąc za porywem serca, nieświadomie wykonał trzy kroki w tył, gdyż to, czego tak naprawdę potrzebował, było tuż obok niego. Magda wyjechała, Sandra i ich wspólne dziecko zostało. Tutaj widać też, że Greg próbuje się przełamać. Pokonać sam siebie oraz miłość, którą żywi do Magdaleny, chcąc dać odrobinę ciepła matce swego dziecka, jak i samemu dziecku, które nosi pod swoim sercem. W tym rozdziale dostrzec można pewne przełamanie. Austriak bowiem po raz pierwszy od dłuższego czasu zobaczył w Sandrze swą ukochaną. Kobietę, której wcześniej podarował na dłoni serce oraz z którą spędził 6 lat. To szmat czasu. Uważam, że nie da się tak z dnia na dzień zapomnieć o wyrwanych z życia 6 latach, które przebyło się w pewnym związku, zwłaszcza jeśli po drodze zjawi się dziecko (pomijając fakt, iż pojawiło się ono w ździebko nieodpowiednim momencie). I co? Ewidentnie widać, że Greg nie umie być wobec Sandry oziębły. Odnalazł w niej to, co go wcześniej przyciągało i chyba o to chodziło. Odnaleźli się. Ech, wiadomo- nie ma co tu mówić od razu o wielkiej miłości, małżeństwie i jeszcze większym poszerzeniu rodziny. Gregor chce próbować. Jeśli czuje się na siłach, powinien to zrobić, bo żyć w takim zawiasie długi czas się nie da i to wie chyba każdy... Boję się tylko jednego. Jeśli Gregor nie zaspokoi swoich wewnętrznych potrzeb związanych z Magdą i chociażby Bianką czy Tobiasem, on może nie czerpać tak ogromnej radości ze swojego własnego dziecka, gdyż w jego głowie siedzieć będzie zgoła inna rodzina. Bynajmniej nie jego rodzina. Przynajmniej na razie. ;) Jestem starą romantyczką i przeważnie wierzę, że przeznaczenie tak czy siak nas dogodni. Nie życzę źle Sandrze, tym bardziej temu maleństwu. Dzieciątko nie jest niczemu winne. Zasługuje na wszystko, co dobre, lecz jeśli jeden z rodziców nie będzie szczęśliwy w pełni, czy maleństwo będzie czuło pełną miłość rodzicielską z jednej ze stroną? Tutaj również znajdują się moje obawy.
Końcówka też taka smutna... ;/ To właśnie ona była podsumowaniem całego rozdziału, kiedy wszystkie tamy pękły.
Kochana! Wiem, rozumiem Cię. Każdy może mieć kiedyś kryzys w swej twórczości. Sama to teraz przerabiam... )(i kij z tym, że jakoś idiotycznie mnie natchnęło na nowe opowiadanie. Ech, ja nawet kryzysu nie potrafię mieć porządnego. o.O) Jednakże, szczerze mówiąc, zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam tę notkę pod postem. Posługując się własnym przykładem, przyznam, że kiedy ja miewam takie momenty wszystko, co piszę nie nadaje się do czytania. Jest ciężkie i w ogóle bezsensowne jednym słowem mówiąc, bo tu nie o mnie mam pisać. U Ciebie zauważyłam płynność i lekkość, czyli to, co dotychczas Cię charakteryzowało. Może potrzebujesz odrobiny czasu? Może tak na chwilę zwątpiłaś NIEPOTRZEBNIE w siebie? Oj, nie wiem, aczkolwiek jeśli przerwiesz tę historię, większości osobą, jak nie wszystkim, którzy odwiedzają ten blog (w tym oczywiście też mi), serce pęknie na pół. Masz wiele wiernych czytelników, którzy kochają Cię za te cudeńka, które tworzysz. To o czymś świadczy. Świadczy mianowicie o tym, że jesteś genialną pisarką oraz fenomenem w świecie ff. :)
Tyle ode mnie na tę chwilkę. Mam nadzieję, że niedługo zjawisz się z nowym rozdziałem. Tak czy inaczej, zawsze będę czekała- z niewyobrażalnych wielkości - niecierpliwością.
Oceanu weny życzę! ;))
Pozdrawiam. ;*
:* Nie przerywaj! Wolała bym gdybyś nawet w tym momencie dala epilog niż po prostu przerwała :*
OdpowiedzUsuńA ze mnie taka czytelniczka, że nawet nie komentuje na bieżąco od kilku rozdziałów, tak, tak, jestem okropna :c Ale przez te wakacje straciłam głowę do czytania i komentowania, nadrobiłam rozdziały u ciebie i teraz mam taką pustke, nawet nie wiem co mam napisać, no bo - wooow. Tyle się wydarzyło, wyjazd Magdy, Tobias, Sandra i jej ciąża - woooooow x2 - to że Gloria i Manu - wooow x3. Jeśli mam być szczera, tak przytłoczyło mnie to co przeczytałam w poprzednich rozdziałach, że nie mogę się skupić na wątkach z tego rozdziału, dlatego pozwól że zostawię cię z komentarzem, który odzwierciedla moje roztrzęsienie i pojawię się pod kolejnym rozdziałem z czymś na temat.
OdpowiedzUsuń+nie możesz tak zostawić tej historii! :)
Pozdrawiam :D
Od razu na początek mała prośba - nie przerywaj tego opowiadania, czyta się je naprawdę świetnie, nawet jeśli rozdziały ostatnio pojawiają się rzadziej niż na samym początku ;)
OdpowiedzUsuńOkres sielanki trochę trwał, więc teraz przyszła pora na zapłatę za ten związek. Szkoda mi Gregora, że tak bardzo cierpi i ponosi tak wysoką cenę za prawdziwą miłość. Widać po jego zachowaniu, że Magda nie zniknie ze swoją rodziną z jego życia, z jego głowy i serca. Zaczyna podejmować próby brania odpowiedzialności i okazania trochę ciepła Sandrze, ale to zdecydowanie nie jest to samo, co z Bianką mimo tego, że to nie była jego rodzona córka - może jak maleństwo się urodzi i weźmie je na ręce jego stosunek do niego się zmieni?
Brakuje mi tu trochę informacji o Magdzie, jej odczuciach, ale mam nadzieję, że na wszystko przyjdzie właściwa pora. Mimo wszystko liczę na to, że los uśmiechnie się do Magdy i Gregora i będzie im pisane szczęśliwe zakończenie.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)