sobota, 19 września 2015

25. Ludzkie uczucia




~Graz~


- To nie będzie konieczne. Mam aktualnie bardzo dużo czasu na wszystko.
- Nie chcę ci krzyżować planów. Już i tak wystarczająco długo cię wykorzystuję. - mówię poprawiając kolorowy kocyk w łóżeczku mojej córki. - Dam sobie radę Gloria. Powinnaś wrócić do Innsbrucka, do Manuela, do rodziny...
- Do Gregora. - dodaje patrząc na mnie intensywnie. Kręcę głową. - Ile jeszcze mam go okłamywać?
- Więc wróć tam i go nie okłamuj. Po prostu nie mów mu po co tutaj byłaś.
- On ciągle myśli, że jesteś w Stanach. I że wróciłaś do męża.
- Więc po co go wyprowadzać z tego błędu? - pytam siadając na sofie w maleńkim saloniku. Brunetka wzdycha siadając obok mnie. - Glorii tak na prawdę będzie lepiej.
- Nie jestem tego pewna. - bąka. Patrzy na mnie intensywnie. - Ile już schudłaś? - pyta. Spuszczam wzrok. - Za niedługo znikniesz. Jesteś wrakiem człowieka Magda. Nie poradzisz sobie z tym sama.
- Nie jestem sama. - zaprzeczam.
- Tobias to jeszcze dziecko. Musisz powiedzieć o wszystkim Gregorowi.
- On ma swoje życie. I rodzinę.
- Przestań pieprzyć. - prycha. - Doskonale wiesz, że to jest jakaś totalna pomyłka.
- Kiedy dzwoniłaś do niego kilka dni temu mówił coś zupełnie innego. - przypominam. Milknie ale nadal ma zaciętą minę.
- Skoro kazałaś mu spadać na drzewo to próbuje posklejać to coś co jest między nim a Sandrą.
- Więc mu nie przeszkadzajmy w tym.
- Robi to tylko dlatego, że będzie ojcem.
- To wystarczająco dobry powód Glorii. - odpowiadam. - Niech zajmie się swoją rodziną.
- Tylko ciągle mówi o tobie. On ciągle kocha ciebie. - mówi ciszej. Zabolało. Bo ja też go kocham. A nie powinnam. Zwłaszcza teraz. - Ok. Nie chcesz tak, więc powiem to inaczej... - zaczyna zmieniając minę. Jest skupiona i zastanawia się nad tym co chce powiedzieć. - Gdyby coś poszło nie tak...
- Nie zagrywaj tym argumentem. Moje dzieci mają ojca.
- Który ma je gdzieś i którego nienawidzą. - no i nie potrafię tego obronić. Bo to cholerna prawda. Zostałam sama. - Wiesz, że jestem w stanie pomóc ci i im ale nie zastąpię im rodziców. - dodaje.
- Wczoraj mówiłaś, że trzeba myśleć pozytywnie, że wszystko będzie dobrze...
- Wczoraj nie wiedziałam jak bardzo źle z tobą jest. - mówi zaciskając usta w wąską linię. Patrzę na nią uważnie. - W nocy widziałam co się z tobą dzieje Magda. Jak długo już tak reagujesz? - pyta. Ma tak bardzo smutne oczy...
- Kilka tygodni. - wzdycham. Kręci głową. - Dlatego nie mogę wrócić do Innsbrucka. Zostaję z tobą dopóki się nie poprawi. Od dziś zamieszkacie w moim mieszkaniu. I nie ma żadnej dyskusji. - ucina rozmowę i wychodzi z pokoju. A ja znów krzywię się niemiłosiernie, próbując zatrzymać falę bólu rozchodzącą się po moim ciele...

~Innsbruck~

     Kolejne machnięcie pędzlem i kolejne...
- Jak w Karte Kid. - słyszę obok ucha. Uśmiecham się niemrawo. Tak samo mnie to uspokaja. Ostatnimi czasy dbanie o harmonię emocji to moje główne zadanie. I coraz lepiej mi to wychodzi. Zerkam w bok na przyjaciela, który robi to samo co ja. Uśmiecha się pogodnie. Ostatnie kilka tygodni poprawiło naszą relację. Pochwala to co robię, wspiera mnie w tym wyborze i nie wspomina o tym co było, a czego już nigdy nie będzie. Skupia się na kinicowaniu mi w tym co teraz i tym co będzie w przyszłości. Już niedalekiej...
- Może coś zjecie? - słyszę spokojny głos. Odwracam się i w drzwiach widzę najpierw brzuch a potem blondynkę w rozciągniętym dresie. Uśmiecha się pogodnie. Wygląda tak... ładnie. Sam też się uśmiecham. Właśnie zaczyna się 6 miesiąc. 
- Ja chętnie. Malowanie tego pokoju wysysa ze mnie wszystkie pokłady siły. - blondyn odkłada wałek na bok i zdejmuje papierową czapeczkę z głowy. Swoją drogą wygląda w niej jak debil. - Greg?
- Już idę. A co na obiad? - pytam blondynkę.
- Kurczak z warzywami na parze. - odpowiada dumnie. Uśmiecham się szerzej. To jedno z tych dań, które nauczyła się przygotowywać perfekcyjnie. Odkładam pędzel do puszki z pomarańczową farbą i siadam przy stole w kuchni. W nowej kuchni. W nowym mieszkaniu, z nowymi meblami, z nowym widokiem i z całkiem nową Sandrą. Albo raczej starą Sandrą, tą prawdziwą i naturalną. Uśmiechniętą, pogodną i pełną uczuć. Choć nieufną. Co raczej jest zrozumiałe, bo sam nie potrafię nadal się określić. 
- Widzę, że ktoś przeszedł kurs gotowania. - zauważa Morgi.
- Odkrywam w sobie nowe talenty. - śmieje się blondynka. 
- Widać, że coraz lepiej ci idzie. Tylko czemu sama wszystko zjadasz? - śmieje się wskazując jej brzuch za co dostaje po głowie ścierką. Kobieta spogląda na mnie. To matka mojego dziecka. I patrząc na jej palec serdeczny... moja przyszła żona. 
- Jutro przywiozą meble do pokoju więc musimy się dzisiaj z tym wyrobić. - mówię zwracając się do Thomasa.
- Damy radę. - zapewnia.
- Mogę pomóc. - oferuje kobieta. Obaj patrzymy na nią jak na idiotkę. - To, że z gotowaniem kiepsko mi szło nie oznacza, że tak jest ze wszystkim. - oburza się.
- Nie powinnaś wdychać farby. - mówi blondyn.
- Ale...
- Nie i koniec. - wtrącam. - Jeśli bardzo chcesz pomóc to zadzwoń do Manuela. Każda para rąk się przyda, a właśnie kończy trening.
- Manu chyba jest zajęty. - wtrąca cicho Thomas. Oboje patrzymy na niego zdziwieni. Wzrusza ramionami. - Gloria chyba prosiła go, żeby zaglądnął do restauracji. Ma sprawdzić czy wszystko jest tam w porządku. - wyjaśnia. Zapada dość niezręczna cisza. Blondynka wstaje od stołu biorąc swój talerz i zaczyna czyścić go intensywnie pod bierzącą wodą. - Idę zadzwonić do Sabriny. - mówi blondyn i wychodzi z mieszkania. Podchodzę do blondynki i kładę dłoń na jej ramieniu.
- Nigdy z nią nie wygram, prawda? - pyta cicho. Milczę. - Kochasz ją? - pyta. 
- Tak. - odpowiadam szczerze. To jedna z tych rzeczy, które jej obiecałem. Szczerość. Choćby miała sprawiać ból. Widzę cień przemykający po jej twarzy.
- Ten ślub... zaproponowałeś to tylko ze względu na dziecko, prawda? - pyta. 
- Chciałaś szczerości. - przypominam. - Zaproponowałem go, bo wiem, że prędzej czy później i tak wróciłbym do ciebie. Bo nie potrafiłbym żyć z inną kobietą wiedząc, że ty żyjesz sama w dodatku wychowując nasze dziecko. 
- Nie kochasz mnie. - zauważa.
- Kocham. - mówię szczerze. Patrzy teraz na mnie zaskoczona. - Tylko muszę to sobie przypomnieć.
- Ta kobieta musiała bardzo wbić się w twoje serce Gregor. - nie bardzo rozumiem o co jej chodzi. - Myślisz o niej ciągle mimo, że to był tylko krótki romans. Miłość do mnie musisz sobie przypomnieć choć byliśmy ze sobą ponad 6 lat. - mówi.
- Dlaczego zgodziłaś się za mnie wyjść skoro nadal masz do mnie żal?
- Bo cię kocham. Jak idiotka. Ciągle tak samo. Mimo twojego romansu i ewidentnej niechęci, mimo tego, że na początku dziecko w ogóle cię nie interesowało, mimo tego jak bardzo mnie raniłeś każdym słowem i tym co robiłeś... - mówi bardzo szybko. Nagle się krzywi i łapie za brzuch. Natychmiast pomagam jej usiąść. 
- Co się dzieje? - pytam przerażony. Bierze kilka głębokich wdechów i uspokaja oddech. - Sandy wszystko w porządku? Może zadzwonić po lekarza, może...
- Przytul mnie Gregor... - mówi słabym głosem. Przez chwilę nie potrafię wyjść z odrętwienia ale unoszę ją delikatnie i mocno obejmuję ramionami.
- Ja na prawdę cię kocham Sandra. - mówię cicho zaraz przy jej uchu. - Daj nam czas. - dodaję szpcząc. Drzwi do mieszkania się otwierają i blondynka natychmiast odsuwa się ode mnie, jakby bliskość ze mną była przestępstwem. A przecież mamy stworzyć rodzinę... Wracamy więc do malowania pokoiku, kiedy zaczyna dzwonić jej telefon. 
- Dacie radę Greg. - mówi blondyn pociągając wałkiem w górę i w dół. - Będzie ciężko ale jesteście uparci i oboje tego chcecie. 
- Tylko czy to wystarczy? - pytam. - Trochę się zgubiłem. Jestem rozdarty. Są chwile kiedy mam ochotę się rozpłakać i kupić bilet na pierwszy możliwy lot do Bostonu, a są momenty kiedy...
- Kiedy?
- Kiedy zastanawiam się jak mogłem jej to zrobić. - dodaję. Blondyn milczy. Odzywa się dopiero po chwili.
- Nadal kocham Kristinę. - mówi powodując u mnie zdziwienie. - Chciałem do niej wrócić. Chciałem być przy Lily codziennie i codziennie widzieć jej matkę przy sobie. Mieliśmy ciche dni z Sabriną. - kontynuuje. - W dzień kiedy powiedziała mi o ciąży miałem jej powiedzieć że z nami koniec. - wyznaje obracając wałej w dłoni. Patrzę na niego niedowierzając. - Nie wiedziałem co mam robić Gregor.
- Nic nie powiedziałeś...
- Bo nie było się czym chwalić.
- Ale przecież...
- Zdziwisz się kiedy w końcu do ciebie dotrze jak bardzo pojemne jest ludzkie serce i jak wiele osób możesz kochać. - dodaje.
- Żałujesz czegoś? - pytam. Uśmiecha się szczerze.
- Chyba tylko tego, że nie mogę mieć Lily na codzień. Poza tym... niczego. Bo Kristina i jej szczęśliwy związek, bo Lily, bo Sabrina i junior... oni wszyscy sprawiają, że ja też jestem szczęśliwy. Tylko mam to szczęście w różnych miejscach. - wyjaśnia. - Gregor nie spiesz się, daj sobie czas. Kiedy urodzi się dziecko wszystko się zmieni. - mówi wracając do malowania. Patrzę na niego jeszcze przez chwilę. 
- Ale ja nie mogę kochać wszystkich, których kocham.
- Możesz. Kochać nikt ci nie zabroni.
- Na odległość. - dodaję. Smutno się uśmiecha. - Ty możesz odwiedzać córkę, spędzać z nią wolny czas. Widzę, że chce powiedzieć coś co zabrzmi jak "ale". I chyba wiem o co mu chodzi. - Kocham Biankę i Tobiego jakby byli moimi dziećmi. - mówię wracając do malowania.
- Wiem Greg. - odpowiada robiąc to samo. - Zadzwoń do Glorii. - dodaje.
- Po co? - pytam.
- Po prostu zadzwoń. Powiedz co czujesz i poproś żeby powiedziałą ci jak sobie radzą. Nie Magda ale dzieci. Co z nimi, czy są zdrowi, czy mają wszystko czego im potrzeba... - mówi poważnie.
- Gloria ciągle utrzymuje, że jest w Grazu. - mówię kręcąc głową. Blondyn uśmiecha się smutno. Wzdycham i wyjmuję telefon z kieszeni koszuli. Wychodzę do kuchni i widzę Sandrę siedzacą przy stole. Jej oczy są smutne i trochę zaczerwienione jakby przed chwilą płakała. Siadam obok niej. - Coś się stało? - pytam. Patrzy na mnie uważnie i kręci głową. - Dlaczego płakałaś? - pytam. Coś się dzieje, bo w jej oczach znów pojawiają się łzy. Próbuje je zatrzymać bylebym tylko ich nie ujrzał. Marszczę brwi.
- Masz. - podaje mi kartkę złożoną na pół. 
- Co to? - pytam rozkładając papier. Wypisanych jest tam kilka cyfr.
- Numer telefonu... pod który powinieneś zadzwonić. - mówi uspokajając oddech. 
- Nic nie rozumiem. Sandra o co chodzi? - powoli zaczynam się martwić jej reakcją.
- Zadzwoń. Ja pójdę cię spakować. - mówi i wychodzi do naszej sypialni.
- Spakować? - pytam sam siebie. Pewnie ktoś jej coś nagadał i mnie zostawia. Mam dość. Romans miałem tylko jeden. Kręcę głową i wybieram numer zapisany na kartce. Czekam dość długo zanim ktoś odbierze ale kiedy już mam się rozłączyć w słuchawce odzywa się znajomy głos.
- Nie jest jednak taka straszna jak sądziliśmy. 
- Tobias? - wstaję z krzesła z wrażenia. Nigdy bym się nie spodziewał, że jeszcze kiedyś go usłyszę. Ale co z tym wspólnego ma Sandra?
- Jeśli dzwonisz, to znaczy, że twoja nażeczona pakuje ci walizkę. - mówi spokojnym głosem. Jest smutny i jakby zmęczony. 
- Tobias co się dzieje? O co tu chodzi?
- Masz coś do pisania? - pyta wypranym z emocji głosem. Od razu biorę długopis do ręki i odwracam kartkę z numerem telefonu.
- Mam.
- Auenbrugger Platz 1 - mówi. - 6 piętro. - dodaje.
- Co to jest?
- Adres w Grazu pod jakim nas znajdziesz. - wyjaśnia. Serce bije mi tak mocno, że zaraz wyskoczy mi z piersi. - Musisz przyjechać, słyszysz? - mówi łamiącym się powoli głosem. - Musisz. - dodaje i rozłącza się.
- Tobias? Halo? To... - słyszę tylko pikanie. Klnę pod nosem. Do kuchni wchodzi zdezorientowany blondyn i blondynka z małą walizką, którą teraz stawia przy drzwiach. Patrzę na nią niezrozumiale.
- Jedź ostrożnie. - mówi.
- Sandra...
- Nic nie mów.
- Obiecałem, że to zostawimy. Jeden telefon nic nie zmieni. - próbuję, choć tak bardzo chcę tam jechać.
- Jaki telefon? - pyta blondyn.
- Gregor ale ty musisz tam jechać. - mówi kobieta. Patrzę na nią niedowierzając. - Tobias i Bianka teraz będą potrzebować cię najbardziej. Gloria to tylko Gloria. - mówi.
- Co się stało? - pyta Morgenstern. Sandra patrzy na mnie smutno. Nic nie rozumiem.
- Magda... - zaczyna z bólem na twarzy. Dopiero kiedy kończy zaczynam rozumieć, że ten ból nie jest spowodowany zazdrością tylko ludzki uczuciem. Współczuciem i smutkiem. - Ona umiera Gregor...





*******************
Jestem spowrotem.
Krótko bo krótko ale tylko na tyle mnie dziś było stać.
Mam takie zapalenie gardła, że boli mnie jak myślę.
Przepraszam, że po tak długiej przerwie ale trochę za dużo miałam na głowie. :(
No i coś jeszcze...
Opowiadanie dobiega powoli końca.
Jest tu jeszcze ze mną ktoś?
Koleny w przyszłą sobotę :*

15 komentarzy:

  1. Jak to Magda umiera? Ona nie może umrzeć, co będzie z Tobiasem i Blanką jak Magda umrze, nie możesz uśmiercić Magdy.
    Jednak Sandra ma uczucia, przyznam się bez bicia pomyliłam się trochę do niej, bo na początku myślałam że jest to zimna żmija a jednak jest inaczej :)
    Rozdział jak zawsze genialny już nie mogę się doczekać następnego :**

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaglądałam często, bo liczyłam, że coś jeszcze się pojawi i jest! :) Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Zaszokowałaś mnie tą chorobą, umieraniem. Najbardziej zaskoczyła mnie również Sandra, uważam, że przeszła największą metamorfozę w tym opowiadaniu. Przed ciążą Sandy nigdy nie zdecydowałaby się na taki krok. Nigdy nie pozwoliłaby pożegnać się Gregowi z Magdą. Z zimnej i wiecznie niezadowolonej panienki, stała się ciepłą, pełną empatii kobietą. Nie wiem, na ile działają hormony i ciąża, a na ile faktycznie się zmieniła. Liczę, że naprawdę stała się współczującym i dobrym człowiekiem. Thomas, który kocha Kristinę, który kocha również Sabrinę, który ma tak pojemne serce, nieco mnie rozwalił swoimi poglądami, bo to bardzo odważne wyznania, zaprzeczające wielu teoriom, zaprzeczające standardowemu modelowi rodziny. Liczę, że Gregor zdąży spędzić z ukochaną jeszcze kilka tygodni, powinien pomóc jej w tych trudnych chwilach, wesprzeć ją, przeprowadzić na drugą stronę ze spokojem, zapewnić, że dzieci będą bezpieczne. Oby się odnalazł w tej sytuacji, bo to pewnie będzie najtrudniejsza rola w jego życiu.Wielu ludzi ma problem z przyjęciem pewnych prawd, z przyjęciem śmierci do codzienności. Niewątpliwie będzie musiał przełożyć swoje dobro i odczucia na rzecz Magdy. Liczę, że jego miłość mu w tym pomoże, bo znam wiele przypadków, w których nawet miłość nie pomagała w obliczu strachu przed patrzeniem na umieranie. Czekam na kolejny i szybkiego powrotu do zdrowia, kuruj się Kochana, bo jeszcze dobrze jesień nie przyszła, a co dopiero zima, jeszcze będzie czas na choroby :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to Magda umiera?! Miałam nadzieję, że to tylko moje idiotyczne przypuszczenia, które się nie spełnią. Ona nie może umrzeć, Magda musi żyć i być z Gregorem i dzieciakami szczęśliwa. Oni muszą być rodziną. Jak przeczytałam, że Magda umiera, to aż mi się gorąco zrobiło i momentalnie łzy z oczu poleciały. Jezu aż nie wiem co mam powiedzieć, bo mnie zatkało. Tak bardzo mi żal dzieciaków, jak oni teraz sobie poradzą, tym bardziej, że ich matka nie chce pomocy Gregora. Mam tylko nadzieję, że go nie wypchnie za drzwi, jak przyjedzie. Muszą spokojnie porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Tak nie może być. Magda musi żyć, na pewno jeszcze się da coś zrobić. Nie zostawi dzieci i Gregora samych. Zastanawia mnie tylko to, skąd Sandra wiedziała o tym wszystkim i skąd ma numer Tobiasa. Czyżby Gloria jej coś powiedziała? Może to ona wtedy dzwoniła do Sandry i powiedziała jaka jest sytuacja. Coś tu jest na rzeczy. A Thomas ma rację, można kochać wiele osób na raz i nie ma żadnego problemu, że ktoś nie jest naszą rodziną. Ale wracając jeszcze do dzieciaków, co będzie, jeśli nie daj Boże Magda jednak umrze? Tobias za żadne skarby świata nie będzie chciał mieszkać z Aleksem, a Bianka nawet nie uważa go za swojego ojca. Boże tyle myśli mam teraz w głowie. Miałam się uczyć a przez Ciebie teraz będę myśleć o naszych ulubieńcach.
    Czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością i życzę powrotu do zdrowia.
    PS. Nie przejmuj się, nie tylko ty jesteś chora, pozdrawiam z ciepłego łóżeczka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja może zamiast pisać coś typu dobrze że wróciłam świetny jak zawsze rozdział i pretensje że zniknęłaś to ci zacytuję co pisałam do Pauliny w trakcie czytania
    "Co! ?
    Nie !
    O kurwa
    O kurwa
    O kurwa
    Ale petarda

    Ta to wie jak wracać
    O jasna cholera!
    Zawał
    Mam zawał
    Halo karetka
    Halo halo
    Rurku wzywaj karetkę"
    Tak w skrócie i konkretnie
    Czekam na następny i to baaaaardzo

    OdpowiedzUsuń
  5. Coo!!?? Magda umiera!
    Co tu jest grane...
    Moja mina gdy to przeczytałam bezcenna.
    Zaglądałam codziennie i nareszcie cos się pojawiło:)) czekam na kolejny bo strasznie się w to wciągnęłam
    Zdrówka i weny życzę:**

    OdpowiedzUsuń
  6. W pierwszej kolejności życzę zdrówka i pozbycia się tego bólu.
    Dopiero teraz kolej na całą resztę. Cieszę się, że rozdział się pojawił, ale notka pod nim co do zbliżającego się końca opowiadania jakoś nie wzbudziła mojej radości ;/ Podoba mi się, że Sandra i Gregor próbując stworzyć rodzinę postawili na bezwzględną szczerość wobec siebie, nawet jeśli ona tak cholernie boli... Z ludzkimi uczuciami zdecydowanie bardziej do twarzy blondynce.
    Szczerze mówiąc zaskoczyło mnie wyznanie Thomasa - zupełnie się nie spodziewałam, że miał taki moment w życiu - mimo podobnej sytuacji doradzał Gregorowi wzięcie odpowiedzialności.
    A teraz pora na Magdę - nie chcę wierzyć, że ona odejdzie w końcówce tej historii, nie ma takiej możliwości - chociaż przyznam się, że przemknął mi przez głowę widok Gregora i Sandry z ich maleństwem oraz Bianką i Tobiasem, ale mam jednak nadzieję, że Magda da radę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to umiera?!?!?!?!?!?!?!?!?! Nie zgadzam się. Liczyłam, że mimo wszystko jeśli Tobi do niego zadzwonił to mimo wszystko to znaczy, że będzie już dobrze... Z drugiej strony jest mi żal Sandry bo ona naprawdę kocha Grega, ale czy właśnie chyba to jest najsmutniejsze w tej historii, że miłość między tą trójką jest tak naprawdę nie do rozwiązania, bo zawsze ktoś będzie cierpieć.

    A apropo notki pod blogiem to jak to koniec???? NIE ZGADZAM SIĘ!!!! Będzie następny blog??? SAY YES!!!! SAY YES!!!!

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Miśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to umiera? Nie może przecież! A Gregor? A ich miłość? A dzieci? No chyba nie polecą do Stanów? Matko, co za emocje! Nie chciałabym być w skórze Gregora. Z jednej strony serce rwie się do Magdy, a z drugiej Sandra - taka odmieniona,miła, pełna uczuć.(choć to akurat może być wina wariujących hormonów podczas ciąży :-P). Jakaś taka bardziej ludzka się Sandra zrobiła. I po raz pierwszy w tym opowiadaniu zaczynam ją rozumieć.
    A Magda wciąż uparta! Czy ona myśli, że Gregor nie zasługuje, żeby wiedzieć o jej stanie. Przecież on ją kocha. Ma prawo wiedzieć. Chociażby ze względu na te krótkie chwile szczęścia, które razem przeżyli. Dobrze, że Tobi zadzwonił. Dzięki Bogu za Glorię, która czuwa nad sytuacją!
    Bardzo się cieszę, że wróciłaś! Mam nadzieję, że będziesz pisać częściej. Szkoda, że chcesz już kończyć tę historię, ale liczę na kolejne opowiadanie. No i oczywiście na nowy felieton. Ale skoro coraz bliżej zimy, to może jakoś skoki cię natchną. :-P
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo zdrowia i weny
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Założę się, że masz niezły ubaw czytając komentarze, skoro wszystkie są w stylu: wtf? Magda umiera? Jak to? Przecież nie może :-P

      Usuń
  9. Co, co, co, co, co, co, co, co?
    Umiera, umiera? Czy umiera z tęsknoty? Albo może umiera bo jest wrakiem człowieka?
    No teraz będę się niecierpliwie i denerwować i wgl wszystko. Kurcze.

    A w ogóle...
    Chwilę, chwileczkę...
    Tam było, że się oświadczył i mają stworzyć co? Że niby rodzinę? Z Sandrą? A to na sto pro jego dziecko?

    Ja cie kręce jestem zagubiona, muszę się chyba cofnąć kilka rozdziałów żeby to sobie ułożyć.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz odebrałam Thomasa jako zwykłego człowieka. Pokazał, że ma uczucia. Mniej widać jego rozkaz "Greg masz być z Sandrą, innej opcji nie ma"
    I Tobias zadzwonił i odebrała Sandra i jej cudowna metamorfoza sprawiła, że wypchnęła Grega do innej kobiety. No bo ok, Magda umiera ale stara Sandra nie pozwoliłaby im się nawet pożegnać. Sandy znów punktuje.
    I szczerze? Tak jak Tyśce w głowie pojawił mi się obraz szczęśliwej rodziny: Greg, Tobias, Bianka, maleństwo.... i Sandra.
    Ja chyba mam problem z twoją Magdą. To zdjęcie Hurem mnie chyba odstrasza i nie potrafię się do niej przekonać.
    Bo ze stulecia lubię tylko Sułtana xD A tak serio to obejrzałam parę odcinków i stwierdziłam że tylko on jest szczery, nie knuje intryg. I na tym skończyła się moja przygoda z serialem (to tak z innej beczki)
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle współczucia w Sandrze? :o Nie wierzę...
    I co się dzieje z tą Magdą?! Pisz szybko :)

    Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieeeeeee :c Magda nie może umrzeć! Nie teraz.. Sandra mnie bardzo zaskoczyła. Już sama nie wiem czy Gregor powinien być z nią czy z Magda.. Ale co z nią? I co z dziećmi? Nie mogę się doczekać kiedy będzie następny rozdział.
    Życzę weny i miłego tygodnia Jula :* :*

    OdpowiedzUsuń
  13. o kurde, ciary
    moja wizja: Magda umiera na śmiertelną chorobę,a Gregor adoptuje jej dzieci i razem z Sandrą i ich dzieckiem tworzą wielką kochającą się rodzinę, lel :D
    czekam na następne rozdziały, a później na kolejne świetne opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz co?
    Ja tego nie będę komentować, bo zostawiłaś mnie w makabrycznym stanie...

    OdpowiedzUsuń