~Innsbruck~
Kolorowe obrazy w prostokątnym elektronicznym pudle przesuwają się szybko pokazując historię miłości dwojga ludzi, których rozdzieliła śmierć. Nigdy nie wiemy co spotka nas za rogiem. Dlaczego więc planujemy przyszłość? Jaki to ma sens? Żaden? Chyba nie, bo wszystko ma jakiś swój pokręcony sens. Nadzieja popycha nas do planowania przyszłych dni, miesięcy i lat. To ona pomaga nam patrzeć na wszystko z optymizmem. Nawet kiedy sytuacja jest beznadziejna i skomplikowana, a nawet beznadziejnie skomplikowana.
- Ten film jest tak beznadziejnie romantyczny... - słyszę obok siebie. - I nawet młoda Demi Moore nie pomaga. - dodaje brunetka. - Ale chciałabym przeżyć taką miłość. - wzdycha cicho. Zerkam na nią i dopiero teraz dostrzegam, że w oczach ma łzy.
- Miłość w "Uwierz w ducha" przerwana jest śmiercią. - zauważam.
- Ale jest prawdziwa i cholernie głęboka. - odpowiada i przekręca głowę w moim kierunku. - Powiesz mi co się dzieje? - pyta cicho.
- A co się ma dziać? - pytam jak gdyby nigdy nic.
- Sandra rozmawiała z Sabriną, a Sabi ze mną. - wyjaśnia. - Podobno decyzję o odejściu od niej pomogła podjąć ci jakaś kobieta. - dodaje. Patrzę na nią bezradnie, bo nie wiem jak jej to wyjaśnić.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć Gloria. - kręcę lekko głową. - Był ktoś... jest... właściwie to sam nie wiem czy jeszcze jest. - mówię. Milczy. Jest dobra w słuchaniu. I chyba to cenię w niej najbardziej. Bo mimo, że dużo mówi, to kiedy trzeba, potrafi słuchać. - Wpakowałem się w coś skomplikowanego, w coś... niepewnego i dość trudnego i... myślałem, że z czasem będzie coraz łatwiej, bo oboje wiemy czego chcemy w życiu ale jest coraz trudniej. - przyznaję. - Kiedy wszystko zaczyna się układać nagle pojawia się przeszłość albo ktoś... ktoś, kto nie powinien być i... - uśmiecha się smutno. Wzdycham i pocieram oczy dłońmi.
- Nie bądź dla siebie zbyt surowy Gregi. - mówi głaszcząc mnie po plecach.
- Zraniłem Sandrę, zraniłem tą kobietę wdając się w tą relację i ranię samego siebie żyjąc jedynie nadzieją. - przyznaję.
- Jesteś przy niej szczęśliwy? - pyta nagle, zaskakując mnie tym.
- Przy niej czuję jakbym znowu miał 20 lat. Jest taka... pogodna, wesoła, ma tyle ciepła w sobie... - urywam na moment. W głowie pojawia się jej przerażony wzrok kiedy usłyszała słowa Bianki. Zielone tęczówki zabłysły jak szmaragdy w świetle świec. Wstrzymała oddech i tak samo jak ja nie potrafiła wypowiedzieć ani jednego sensownego zdania. Co wtedy poczułem? To było coś nie do opisania. Dreszcz, lekki paraliż, serce jakby zaczęło bić dużo szybciej niż powinno, a oczy zaszły łzami, o których istnieniu zapomniałem. Byłem jedynie w stanie spojrzeć na tak cholernie zasmuconą twarz Magdy i pocałować główkę dziecka, które pokochałem, oddając je matce. Kiedy stamtąd wychodziłem usłyszałem to słowo jeszcze raz. "Tata" odbija się teraz echem w mojej głowie...
- Dlaczego nie możecie tak po prostu być razem? Szczęśliwi? - pyta wyrywając mnie z transu.
- Bo... - i co odpowiedzieć? Patrzę na siostrę i nie umiem jej okłamać. Ale kiedy powiem jej prawdę zacznę plątać się w zeznaniach. Co komu powiedziałem i co mogę powiedzieć.
- Bo? - dopytuje.
- Bo... To mężatka. - wyznaję. Oczy mojej siostry robią się duże jak spodki od filiżanek. Uśmiecham się do niej smutno.
- Gregor ty nie możesz...
- Wiem. - przerywam jej ale ona nie przestaje mówić.
- Musisz dać sobie z nią spokój. - mówi poważnie. Patrzę na nią smutno. Bo wiem, że nawet nie powinienem tego zaczynać. - Zanim zrobicie coś głupiego. Zanim jej mąż się dowie, zanim zniszczysz jej życie.
- Mamy romans Gloria.
- Greg...
- Mają dzieci. - dodaję. Milknie i patrzy na mnie przerażona tym co usłyszała. Musiałem się wygadać. Po prostu musiałem. - Znam je, znam jej męża... Ale to jest silniejsze od rozumu. Z nikim nie było mi nigdy tak dobrze jak z nią. Ja... ja się zakochałem. - mówię delikatnie się uśmiechając.
- Zakochałeś się? To nie jest powód do rozbijania rodziny! Tak nie można! To jest...
- Ja to wszystko wiem. Ale nie potrafię tego przerwać. Nie potrafię choć wiem, że to zaszło już bardzo daleko i odwrót byłby bolesny dla wszystkich.
- Dla wszystkich czy dla ciebie Gregor? - pyta z pretensją.
- Jej córka powiedziała do mnie "tato". - wyrzucam z siebie. Milknie ponownie. Dawno już nie powodowałem tak częstego milczenia u siostry.
- Nie można przywłaszczać sobie cudzej rodziny. Choćbyś nie wiem jak samotny się czuł, choćby nie wiem jak cudownie ci było... ta kobieta ma swoją rodzinę. Ktoś jest już jej mężem i ojcem jej dzieci. Poza tym, że to jest złe, rozumiem twoją fascynację tym... tą... relacją, bo wiem o czym tak bardzo od dawna marzysz ale... - przerywa żeby wziąć głęboki oddech. - Ale to jest złe. - kończy. Spuszczam głowę chowając twarz w dłoniach.
- Gdybyś tylko wiedziała... - mruczę pod nosem. Gdyby tylko wiedziała o kogo chodzi inaczej rozmawiałaby ze mną. Czuję jej dłoń zaciskającą się na moim ramieniu. - Kiedy usłyszałem "tata"... to było... ja nawet nie wiem jak to określić.
- Widzę jak błyszczą ci się oczy kiedy o tym mówisz. - komentuje. - Nie chcę wiedzieć nic więcej. Nie opowiadaj mi o tym, nie wplątuj mnie w to. - kontynuuje. - Chcę tylko wiedzieć czy przemyślałeś to wszystko i czy wiesz jakie to ciągnie za sobą konsekwencje.
- Gdybym jeszcze raz miał zdecydować czy brnąć w to czy odpuścić... Nie potrafiłbym zrezygnować. Pomimo komplikacji. - przyznaję szczerze. Przez długą chwilę tylko patrzy tym swoim zatroskanym wzrokiem.
- Będziesz miał z kim o tym porozmawiać? - pyta.
- Pytasz czy ktoś o tym wie? - śmieję się nerwowo. - Thomas odradzał mi pakowania się w to.
- Wiedział o tym zanim to zacząłeś? - pyta zdziwiona. Kiwam głową patrząc w jeden punkt w telewizorze. - I nie powstrzymał cię?
- Nie trzyma mnie za rękę co wieczór.
- I tak po prostu klepie cię po ramieniu jak mu mówisz o kolejnych zdradach?
- Nie zdradzam nikogo.
- Już nie. - zauważa. - Ale oboje zdradzacie jej męża.
- Thomas kazał mi to zakończyć i myśli, że tak właśnie się stało. - odpowiadam spokojnie.
- Gregor... kiedy tak się zmieniłeś? - pyta cicho. Zaskakuje mnie tym i chyba to widzi. - Jeszcze nie dawno dałbyś się pokroić za Sandrę, związek z nią był dla ciebie najważniejszy, marzyłeś o prawdziwej rodzinie, a małżeństwo było dla ciebie świętością. - przerywa na moment.
- Nie zmieniłem się. Nadal marzę o rodzinie.
- Nie swojej.
- Nadal małżeństwo jest dla mnie świętością.
- Najwyraźniej nie. - zauważa złośliwie.
- Mają tylko ślub cywilny.
- Rozbijasz rodzinę na Boga!
- Ta rodzina jest już rozbita Gloria! - nie wytrzymuję. - Sklejanie jej na siłę nie ma sensu i sama dobrze o tym wiesz! Sama radziłaś Magdzie rozwód więc nie mów mi teraz, że to ja rozbijam rodzinę. To nie istnieje Glori rozumiesz? I żadna terapia tego nie naprawi a Tobias nigdy nie pokocha ponownie swojego ojca! - wykrzykuję. Cisza jaka po tym następuje jest tak okropna i napięta, że aż kłuje w uszy. Panikuję, bo wygadałem. Kręci głową chcąc wyprzeć to co właśnie usłyszała. - Jeszcze kilka dni temu sama mówiłaś jej, że do siebie pasujemy.
- To dlatego zamieniłeś się z Thomasem funkcjami na sobotnim turnieju? - pyta cicho.
- Gdybym zajmował się dzieciakami z Magdą Bianka znowu mogłaby nazwać mnie tatą. - odpowiadam spokojniej.
- I dlatego pogratulowałeś zwycięstwa Tobiemu dopiero kiedy stał przy grillu? - kiwam tylko głową. Wzdycha. - Gregor, Magda jedzie do Stanów. Będzie ratowała swoje małżeństwo.
- Jedzie tam żeby Aleks podpisał papiery rozwodowe. Terapia jest tylko po to, żeby sąd nie zarzucił jej braku starań o poprawę sytuacji rodzinnej.
- Ale...
- Już nie chcesz żebyśmy byli razem? - pytam z nerwowym uśmiechem. Znów milczy.
- Ukrywacie się przed Tobim? Bo to, że Aleks o was nie wie widać gołym okiem. On jej nie da odejść od siebie Greg. Widziałeś jak na nią patrzył w piątek przed wyjazdem. Jak ją traktował. Jak coś co jest tylko jego własnością.
- Tobi wie. - oznajmiam.
- Słucham?
- Nie ma nic przeciwko nam tylko oboje musimy być wolni.
- Wie, że jego matka się rozwodzi?
- Nie. - zaprzeczam. - Ma z nim o tym porozmawiać. A Aleks... Ona go już nie kocha.
- To chyba ma najmniejsze znaczenie. - rzucam w nią odpowiednim spojrzeniem. - Przecież go poznałeś. Ja widziałam go 15minut i wiem, że to zaborczy, pewny siebie gość, który nie uznaje porażek.
- Szkoda, że nie zauważył jaką porażką jest jego rola ojca. - burczę.
- Zrobię nam herbatę. - mówi wstając z kanapy. - Mamy sporo do omówienia skoro chcesz zdobyć całą rodzinę. - dodaje. Idę do małej kuchni za nią i siadam przy stoliku.
- Bałem się jak to przyjmiesz. - mówię szczerze.
- Myślałeś, że będę tego samego zdania co Thomas?
- Poniekąd.
- Bo poniekąd jestem. - odpowiada. - Martwię się o ciebie.
- Nic mi nie jest.
- Zmieniłeś się.
- Już to mówiłaś.
- Boję się, że straciłeś to, co w tobie zawsze podziwiałam, czyli przestrzeganie pewnych zasad.
- Teraz po prostu wiem co tak na prawdę chcę.
- Albo uświadomiłeś sobie czego Sandra dać ci nie może.
- Nie chce. - poprawiam ją.
- Nie będę ukrywać, że to rozstanie mnie nie ucieszyło, bo mnie ucieszyło ale... - przerywa jej dzwonek do drzwi. Oboje nas zaskakuje, bo jest już późno, a nikogo się nie spodziewam. Podchodzę do drzwi i otwieram. Serce od razu zaczyna bić szybciej, a na twarzy pojawia się niepewny uśmiech.
- Powinniśmy porozmawiać. - mówi spokojnie, a dziewczynka na jej rękach lekko unosi powieki i uśmiecha się pogodnie. Wpuszczam je do środka i wskazuję drogę do salonu. Moje nowe mieszkanie nie jest już tak przestronne jak to, które zajmowałem z Sandrą ale jest za to przytulniejsze i dla mnie wystarczające.
- Muszę cię o czymś uprzedzić. - zaczynam ale nie udaje mi się skończyć, bo do salonu wchodzi moja siostra. Słychać ciche "Glolia" i pokój wypełnia się chichotem małej królewny. Brunetka uśmiecha się delikatnie i podchodzi do kobiety.
- Chodź do mnie - mówi wyciągając ręce do dziecka, które chętnie przenosi się z rąk matki w ręce Glorii. - My się pobawimy a mama porozmawia z... - patrzy na mnie niepewnie. Czuję, że powinienem coś powiedzieć ale ta sytuacja jest trochę ciężka. Uśmiecha się i wychodzi do sypialni.
Stoję wpatrując się w Magdę czekając aż zacznie mówić. Jest spokojna jak zawsze. Równo oddycha, a oczy jej błyszczą. Ma lekko rozchylone usta i mam tak wielką ochotę ją pocałować, że nie wytrzymuję i po prostu to robię. Nie sprzeciwia się tylko oddaje pocałunek. Delikatnie kładzie dłonie na moich ramionach dając mi dostęp do całej siebie. Przyciągam ją blisko. Jak najbliżej. I tulę mocno.
- Gloria...
- Wie. - przerywam jej. Odgarniam jej włosy z czoła i ponownie całuję.
- Gregor... mój wyjazd do Stanów... - zaczyna niepewnie. Żołądek zwija mi się w supeł nie chcąc usłyszeć czegoś co zrujnuje całkiem moje marzenia o rodzinie. Zaciskam powieki i słucham cierpliwie, tuląc ją do siebie. - Boję się, że nie będę miała do kogo wrócić. - mówi cicho powodując u mnie nie małe zdziwienie. Odsuwam ją trochę i patrzę uważnie na jej zmartwioną teraz twarz. - Że jak wrócimy Bianka nie będzie miała do kogo powiedzieć "tato". Że Tobias znowu straci wiarę w dorosłych, że znów będzie czuł się porzucony, że...
- Będę tu. - przerywam nadchodzący u niej atak paniki. - Cały czas tu będę na was czekał.
- Kiedy Bianka nazwała cię tatą... - kręci słabo głową, którą trzymam w dłoniach. - Ja nie wiem co...
- To był najlepszy moment w moim życiu. - nie pozwalam jej dokończyć. - Nawet nie wiesz ile dałbym za to, żeby te słowa były prawdą Magda. - dodaję ciszej. Podnosi na mnie wzrok. Zmartwiony, niepewny, może nawet trochę przestraszony. - Będę o was walczył.
- To może nie być takie proste jak nam się wydaje. - odsuwa się lekko. - Aleks dzwonił. Załatwił mi pracę tam w Stanach. Chce zapisać dzieci do szkół, znalazł dla Tobiasa klub golfowy, gdzie miałby trenować... On cały czas robi wszystko żeby ratować naszą rodzinę.
- Tobias wie już o rozwodzie? - pytam udając spokój.
- Powiedział, że zrobi wszystko byle bym była szczęśliwa. I nie ma nic przeciwko naszemu związkowi pod warunkiem, że jesteś ze mną szczery.
- Nie ufa mi?
- Dobrze wiesz, że potrzebuje trochę czasu. - mówi cicho. Biorę w dłonie jej dłonie i całuję każdy palec z osobna.
- Jeśli po miesiącu cię tu nie będzie pojadę po was. Choćbym miał sam sterować samolotem to was tu przywiozę. - dodaję powodując u niej drobny uśmiech. - Magda nie martw się. Po prostu nie zmieniaj zdania. - uspokajam ją. - Nie wiem czy istnieje coś co jest w stanie sprawić żebym przestał czekać. - dodaję.
- Tata! - w salonie pojawia się mała kruszynka, która z uśmiechem na okrągłej buźce drobi nóżkami w moim kierunku. Serce mi się zatrzymuje. Ponownie głupio się uśmiecham biorąc ją na ręce. Nie ma na świecie nic piękniejszego niż uśmiech dziecka, dla którego jesteś rodzicem. Jej maleńka rączka zaciska się na moich palcach a główka kładzie na moim obojczyku. Składam całusa na jej czole i lekko zaczynam się bujać. Jest śliczna, taka ciepła i pachnąca małym dzieckiem... I tak bardzo jestem w niej zakochany. Nie chcę się z nią rozstawać. Chcę, żeby już zawsze była tutaj, żeby zawsze patrzyła na mnie tak wesoło i ufnie, żeby już zawsze mówiła do mnie "tato". Chcę żeby była moją córką.
Słyszę ciche kaszlnięcie. Odwracam głowę i widzę zmartwiony wzrok mojej siostry. Uśmiecham się do niej żeby przekonać ją, że wszystko jest w porządku. Że jest tak jak być powinno. Prawie...
- Gdzie jest Tobias? - pyta.
- W kinie z kolegami z drużyny. - odpowiada cicho Magda.
- Jego relacje z kolegami chyba się nieco poprawiły. - zauważa brunetka.
- Dużo nad tym pracowali. - wyjaśniam nadal bujając się na boki. Widzę jak na siebie patrzą. Powinny porozmawiać, bo atmosfera nadal jest napięta. - Mam do pogadania z Bianką - mówię. - Poradzicie sobie bez nas przez chwilę prawda? - puszczam mojej siostrze oko. Ta tylko wywraca oczami. Wychodzę więc do mojej sypialni i siadam na łóżku kładąc dziecko obok siebie. Patrzy przez chwilę na mnie i znów się uśmiecha. Ciągnie mnie za koszulkę chcąc żebym położył się obok niej. Robię to z wielką chęcią. Znów zaciska paluszki na mojej dłoni i patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi oczkami. Najbardziej uroczymi jakie kiedykolwiek widziałem. Otwiera usta i znów mówi te magiczne "tata". Czy już zawsze będę tak na te słowa reagował? Nie przeszkadza mi to.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo chciałbym nim być królewno. - mówię do niej cicho. Powoli głaskam ją po główce uśmiechając się jak idiota. Ale mógłbym to robić codziennie. Codziennie patrzeć jak spokojnie oddycha zamykając powoli oczka. Jak zasypia z lekko uchylonymi ustami trwale trzymając mnie za rękę. Czy jestem beznadziejny jeżeli ta chwila mnie wzrusza? Czy powinienem się wstydzić tego, że mam ochotę zapłakać, bo to nie jest moja córka? Zaciskam zęby kiedy przypominam sobie o jej ojcu. O ojcu, którego nie zna. Jak można nie chcieć poświęcać każdej wolnej chwili temu maleństwu. Facet traci tak wiele... i nikt nie wmówi mi, że chce ratować rodzinę przed rozpadem. Już miał swoją szansę. Ja swojej nie przegapię...
- Jak wrócimy do domu to nie będzie chciała zasnąć. - mówi stojąca w drzwiach do pokoju kobieta.
- Więc nie wracajcie. - mówię cicho. Czuję jak obok mnie ugina się materac. I choć wiem, że to niemożliwe, mam nadzieję, że zostaną.
- Tobias idzie na noc do kolegi więc... - zaczyna nieśmiało. Podnoszę się i siadam obok niej. Spuszcza wzrok. Nie chcę tego. Chcę widzieć jej twarz.
- I jak rozmowa z Glorią? - pytam cicho.
- Bardzo jej na tobie zależy Gregor. - odpowiada. Podnosi głowę i delikatnie się uśmiecha. - Kocha cię i w każdej decyzji będzie cię wspierać.
- Ale? - pytam kiedy milknie. Zerka na swoją córkę.
- Ale boi się, że za szybko i za bardzo się angażujesz. - mówi. - I chyba ma rację.
- Nie chcę zranić ani ciebie ani dzieci Magda. Wiem jaka to jest odpowiedzialność i chcę jej.
- I nie masz żadnych wątpliwości? - nadzieja w jej oczach rozświetla całą jej twarz.
- Żadnych. - mówię pewnie. Czy tylko mnie tak cholernie uszczęśliwia uśmiech kobiety, którą kocham spowodowany moją osobą? - Masz już bilety? - pytam bezwiednie zaciskając dłonie.
- Mam. - odpowiada. - Za 5 dni będę już w Stanach. - dodaje.
- Chciałbym odwieź was na lotnisko.
- Dobrze. - zgadza się bez niczego. Dziwi mnie to i chyba to zauważa, bo jej dłoń ląduje na mojej. - Oddaję ci pod opiekę Tobiego i chcę się z nim pożegnać na lotnisku.
- A Bianka? Co jeśli wymsknie jej się...
- Samolot mamy o 23:00. Będzie już spała. - zapewnia mnie. Te jej oczy pełne wiary... tak cholernie mnie hipnotyzują... Odwracam wzrok na małą.
- Chyba nie odda nam tego łóżka. - śmiejemy się oboje. Jest taka słodka...
- Jeśli nie masz nic przeciwko... - zaczyna cicho. Patrzę na nią z zainteresowaniem. Nagle staje się taka nieśmiała. Jak nastolatka. - Moglibyśmy dzisiaj tak po prostu poleżeć obok siebie? - pyta. - Porozmawiać, poprzytulać...
- Popatrzeć na ten mały cud. - kończę za nią. Milkniemy z uśmiechami na twarzach. Kładę się po jednej stronie łóżka, a ona po drugiej. Pomiędzy nami śpi Bianka. - Marzyłem o takiej chwili. - wyznaję wpatrując się w nie. - Jestem teraz szczęśliwy. Mając was tutaj obie. Przy mnie... Chciałbym, żeby tak już było zawsze.
- Więc oboje spełniamy teraz to samo marzenie. - odpowiada.
- Gdybym spotkał Cię wcześniej...
- Gdybanie nie jest dobrym towarzyszem. Ważne jest to co tu i teraz. Nie chcę myśleć co by było gdyby. Przeszłość i tak nigdy nie da nam spokoju ale to co jest...
- Nadal nie mogę uwierzyć, że wystarczyła jedna chwila a całe moje życie się poprzestawiało. Priorytety zmieniły kolejność a pragnienia zaczęły się spełniać. - dodaję.
- Walka dopiero się zacznie. - mówi z przygnębieniem.
- Aleksa można pokonać. I zrobimy to choćby nie wiem co.
- Ten problem mnie dobija. Nie wiem co wymyśli, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- Na szczęście Aleks to nasz jedyny problem. - mówię, choć nie mam pewności. Zawsze coś może pójść nie tak. Tylko nie mogę jej tego pokazać, dlatego głaszczę ją teraz po policzku z pokrzepiającym uśmiechem na twarzy. I wszystko jest tak jak być powinno. Do czasu, aż mieszkanie zaczyna wypełniać nieprzyjemny dźwięk dzwonka do drzwi, który budzi Biankę...
**********************
Witajcie Kochane moje! :*
Przepraszam za tak długą nieobecność ale miałam życiowe zamieszanie i brak czasu na cokolwiek.
Nadrabiam więc mogą pojawić się błędy
:(
Mam nadzieje że jeszcze jesteście ze mną.
Kolejny za tydzień, będzie mniej flegmatyczny
;)
Buziole:*:*
Wróciłaś kochana! A już myślałam, że Cię ktoś porwał czy coś. Brakowało mi nowych rozdziałów. Na początku myślałam, że Gloria ogląda ten film z Magdą, a tu takie zasko... Grześ i filmy romantyczne... No nieźle :D Dobrze, że Gregor się jednak otworzył przed Glorią. Będzie miał wsparcie, jak Magda wyjedzie. Thomas raczej nigdy nie zaakceptuje tego, co Greg robi i w sumie się nie dziwię. To jest mimo wszystko rozbijanie rodziny, nawet pomimo tego, że ona już jest rozbita. Bianka uważa Gregora za swojego ojca i to też nie jest dziwne. On przez te kilka miesięcy naprawdę stał się dla niej ważny. Ma z nim kontakt prawie co dzień, opiekuje się nią. Pokochała go jak prawdziwego ojca... Tobi po części już to wszystko zaakceptował. Problemem jest tylko Aleks, który nie odpuści tak łatwo i nie da Magdzie rozwodu tak szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :*
moja pierwsza reakcja: "OMG szkoda słów!"
OdpowiedzUsuńreakcja Pauliny: "Ola powiedz że to listonosz"
Ja jednak obstawiam Tobiego albo Thomasa
rozdział po dłuuuuuugim oczekiwaniu ale nareszcie jest i jest BOSKI!
co jeden to lepszy ja pierdziu jak ty to robisz? O.o
te słowa "Tato" i zakochany (w Magdzie i Blance) Gregor i te spełnione marzenie i ooooh
nic więcej
czekam na next
i ja i Paulina
Pozdrawiam ;)
Wyczuwam powrót Sandry :D Rozdział fantastyczny jak zawsze i czekam z niecierpliwością na kolejny :* Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! :)) Jestem bardzo ciekawa kto ich odwiedził.Czuję,że Aleks nie da Magdzie tak łatwo rozwodu i sprawy się skomplikują :(
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !
Buziaki :**
Bianka taaaka urocza *.*
OdpowiedzUsuńBędzie ciężko z tym rozwodem Magdy i Aleksa, ale ja wierzę w happy endy :D
Pozdrawiam i weny życzę! :*
Wróciłaś<3 Rozdział fajny. Sceny Gregora z Bianką są takie uroczę. Czuję, że rozwód Magdy nie będzię taki łatwy.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i z utęsknieniem czekam na następny odcinek :*
Buziaki Miśka :*
Ooo, wróciłaś! Nareszcie! ;D
OdpowiedzUsuńEch... Kochana, rozmarzyłam się, gdy czytałam tę idyllę pomiędzy Magdą, Gregorem. *o*
Zwłaszcza sceny z Bianką zawładnęły moim sercem. ♥
Dobrze też, że Gregor komuś się wygadał. Gloria nie jest intruzem, a i jest blisko Magdy, jak i Gregora, więc wtajemniczenia jej do całej sytuacji nie jest złym krokiem.
I ta końcówka... Intrygujące...
Pozdrawiam. ;*
Dopóki Ty będziesz, to i My kochana ;) Czyli Gloria już wie. Mam nadzieję, że nie wygada się nikomu. I Tobi również powinien trzymać język za zębami, bo gdyby ojciec dowiedział się, że Bianka mówi do obcego faceta tato, to Magda w sądzie może mieć niezbyt kolorowo. Wydaje mi się, że Alex jest człowiekiem, który nie cofnie się przed niczym, więc Gregor musi na siebie uważać, jak i reszta ferajny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJesteś! I to od razu z super rozdziałem. Myślę, że dobrze, że Gregor wygadał się Glorii. Pomimo wszystko pewnie się cieszy. Gregor I Bianka są uroczy tak razem. A co do Aleksa... Mam wrażenie, że nie cofnie się przed niczym. Jestem bardzo ciekawa kto przyszedł.. Jula :*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ? :)
OdpowiedzUsuń