sobota, 18 lipca 2015

21. Koniec wszystkiego


~Innsbruck~


     Dlaczego zawsze, kiedy człowiek myśli, że wszystko jest w porządku i mimo przeszkód, jakie jeszcze musi pokonać, aby być w pełni szczęśliwym da radę, pojawia się coś lub ktoś, kto tych przeszkód dokłada? Albo nagle zaczyna się dziać coś, czego nikt by się nie spodziewał? Czy życie na prawdę musi tak dawać w dupę, że ma się ochotę rzucić z najbliższego mostu? Cały czas człowiek o czymś marzy, o coś walczy, czegoś pragnie i nie dostaje tego na czym najbardziej mu zależy, a kiedy już jest blisko, kiedy pojawia się na to szansa... 
- Nie cieszysz się. - zauważa blondynka siedząca naprzeciwko mnie przy kuchennym stole. Jej słaby uśmiech i wyprane z nadziei oczy świadczą o tym, że oczekiwała innej reakcji.
- To... jest... - jąkam się jakbym dostał obuchem w głowę ale tak właśnie się czuję. Żołądek zwinął mi się tak, ze czuję żółć w ustach. - Zaskoczyłaś mnie. - dodaję. Nikt nie może zarzucić mi braku radości i euforii, kiedy o takim wydarzeniu dowiaduję się po rozstaniu z kobietą, którą uważałem za kobietę mojego życia i z kobietą, która jest kobietą mojego życia siedzącą za ścianą z małym dzieckiem. To wszystko nie tak miało być.
- Jeszcze kilka tygodni temu byłbyś najszczęśliwszym facetem na ziemi. - przypomina spokojnie. Nerwowo kręci palcami ale cały czas odważnie na mnie patrzy. Jakby z lekkim wyrzutem. 
- Jeszcze kilka tygodni temu miałem nadzieję, że ty też będziesz tego chciała. Ale dałaś mi jasno do zrozumienia, że nie mam nawet prawa o tym marzyć. - odpowiadam. Widzę, że ją to zabolało ale taka właśnie jest prawda. - Jesteś taka spokojna... - nie mogę w to za bardzo uwierzyć. Uśmiecha się niewyraźnie. I sam nie wiem, czy to bardziej jest uśmiech czy grymas.
- Nie za bardzo mogę się denerwować. - mówi. - Przychodząc tutaj wiedziałam, że nie mam za bardzo na co liczyć.
- Ale przyszłaś.
- Bo powinieneś wiedzieć. - odpowiada od razu. - W końcu... zawsze tego właśnie chciałeś. Prawdziwej rodziny. Dziecka.
- Chciałem, żebyśmy oboje tego chcieli na prawdę. - odpieram. 
- Nawet nie spojrzałeś na zdjęcie. - zerka w stronę leżących na stole czarno-białych ilustracji. - To, że mnie już nie kochasz... - przerywa biorąc głęboki wdech. - Nie oznacza, że nie potrafisz pokochać i jego. To część ciebie Gregor. - dodaje. Doskonale o tym wiem ale nadal nie mogę w to uwierzyć. Biorę zdjęcie do ręki i wpatruję się w dziwną plamę na środku. Ta plama właśnie komplikuje mi życie. Niszczy wszystko, co miało trwać. Przełykam gorzki smak w ustach. Serce bije mi szybciej i mocniej. To prawda, zawsze tego pragnąłem. Jeszcze niedawno tuliłbym ją do siebie jak największy skarb. A teraz? Patrzę w końcu na nią i nadal nie czuję nic. Mimo, że nosi w sobie moje dziecko.
- Czego ode mnie oczekujesz Sandra? - pytam w końcu. Głos jest uwięziony gdzieś w gardle tak, że piszczę zamiast normalnie mówić. Ręce mi się trzęsą z nadmiaru emocji ale jak mam się opanować skoro dzieje się niemożliwe?
- Niczego. - odpowiada spokojnie. Wstaje od stołu i bierze torebkę. - Chciałam tylko, żebyś wiedział. Ty masz prawo wiedzieć o dziecku, a ono ma prawo mieć ojca. Nie chcę niszczyć twojego szczęścia Gregor jakiekolwiek by nie było. Jesteś z kimś i raczej nie jest to prosta relacja, skoro nawet twoja siostra niewiele o tym wie. 
- Rozmawiałaś z Glorią? - dziwię się, bo o niczym mi nie wspomniała.
- O dziecku dowiadujesz się jako pierwszy. - mówi spokojnie. Delikatnie się uśmiecha. I smutno. Jakby straciła wszelkie nadzieje. - Nie chcę cię odzyskać i nie chce być z tobą na siłę Greg. Widzę jak na mnie patrzysz. - mówi gorzko, ściszając głos. 
- Ja...
- Nic nie mów. - przerywa mi. - Masz jeszcze siedem miesięcy na oswojenie się z tą myślą. Co zrobisz potem to tylko twoja decyzja. 
- Jak ty sobie teraz poradzisz? - pytam. Przecież nie ma tu nikogo. Nie mogę jej tak zostawić samej. Nie po tylu latach wspólnego życia.
- Laura przyjeżdża do mnie za kilka dni. Chce otworzyć mały butik i zamieszka ze mną. - odpowiada. Przez chwilę milczy. W końcu podchodzi do mnie i delikatnie głaszcze mój policzek. To normalne, że przechodzi mnie przyjemny dreszcz kiedy to robi? Jest taka... spokojna i... smutna. Nigdy jej takiej nie widziałem. - Dobranoc Gregor. - mówi i wychodzi z mieszkania cicho zamykając za sobą drzwi. Po sobie zostawia ciszę i zdjęcie, które trzymam teraz w dłoni. W mojej głowie panuje cisza. Albo taki hałas, że nie wiem, której myśli słuchać i w konsekwencji słyszę tylko ciche dzwonienie w uszach. Pytań jest milion. Co teraz? Co zrobić? Jak się zachować? Czy to jest moje dziecko? Co powie Magda?
   Odwracam się w kierunku drzwi do sypialni. Są zamknięte. Może nie słyszała tej rozmowy? Może nie wie? Wolałbym, żeby tak było? Tylko jak jej teraz o tym powiedzieć? Powoli ruszam w kierunku pokoju. Staję przed drzwiami i zastanawiam się, co zastanę, kiedy je otworzę. Boję się tego, co za chwilę ujrzę i co usłyszę. Więc cicho otwieram drzwi i już wiem, że nie muszę nic mówić. Siedzi na łóżku i spokojnie głaszcze córkę śpiącą w najlepsze na jej rękach. Nie zostanie na noc, nie będziemy dziś szczęśliwi, a kiedy podnosi wzrok jestem pewien, że nie zostanie w ogóle. To boli. Jej smutne zielone oczy wbijają mi właśnie sztylet w serce. Uśmiecha się równie smutno co przed momentem Sandra. Wstaje i podchodzi do mnie z małą na rękach. Patrzy mi w oczy. Nic nie mówiąc mówi wszystko. Nie może zostać, wyjedzie, będzie próbować ratować małżeństwo i rodzinę. Swoją rodzinę. Bo ja za niedługo będę miał własną. Tak jak chciałem, jak marzyłem. Mam ochotę zapłakać, bo wiem, że co by nie powiedziała, będzie miała rację. Za wszystko co się robi należy być odpowiedzialnym. Konsekwencje są nieuniknione. Nie można walczyć z przeznaczeniem...
- Widocznie... - zacina się. - Widocznie tak miało być Gregor. - mówi bardzo cicho. Gdyby powiedziała to głośniej, na pewno rozpłakałaby się. Nie chcę, żeby miała rację, nie chcę żeby tak było. 
- Ja...
- Wszystko będzie dobrze. - kontynuuje. - Wszystko ci się ułoży. Kiedy się urodzi będziesz bardzo szczęśliwy, a kiedy usłyszysz pierwsze "tata"...
- Ale ja już jestem tatą. - szepczę chcąc to wykrzyczeć. Zaciska usta nie chcąc zanieść się płaczem. Tyle jej obiecałem. Tyle dałem nadziei na lepsze życie. Na prawdziwą miłość i rodzinę. A teraz tak po prostu jej to odbieram.
- Magda...
- Zawieziesz nas do domu? - pyta słabym głosem odwracając wzrok na córkę. Nie chcę widzieć jej nigdy tak zawiedzionej. I pewnie już nigdy nie zobaczę.
   Droga do restauracji mija w ciszy. Za szybko. Kiedy parkuję pod budynkiem jakby zastygamy. Ja patrzę na nią, a ona na zdjęcie, które nie wiem po co zabrałem ze sobą do samochodu. Wszystko się sypie. 
- Co mam robić? - pytam zdesperowany. Teraz zwraca w końcu uwagę na mnie. Jest spokojna i poważna. Jak psycholog na terapii. - Nie zachowuj się tak. - proszę. 
- Jestem nikim. - mówi w końcu.
- Nie mów tak.
- A Sandra jest matką twojego dziecka. 
- Ale to ciebie kocham! - bierze głębszy oddech odwracając głowę. 
- Musisz o nią zadbać Gregor. Nie możesz jej zostawić samej po tylu latach bycia razem. Zawsze o tym marzyłeś, a teraz marzenia stają się rzeczywistością. Masz tak bardzo chcianą przyszłosć na wyciągnięcie ręki.
- To wy jesteście moją przyszłością.
- Jestem twoją kochanką. - odpowiada gorzko. Kręcę głową nie chcąc tego przyswoić. 
- Jeśli teraz wyjedziesz do Stanów to już nigdy cię nie zobaczę, prawda? - pytam łamiącym się głosem.
- W tej chwili widzisz mnie po raz ostatni. - odpowiada. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Zerkam w lusterko. Dziewczynka śpi w foteliku mając gdzieś cały świat. - Będziesz świetnym ojcem Gregor. - dodaje. Słyszę, że nie wytrzyma zbyt długo, że zaraz się rozpadnie. 
- Magda... - biorę jej twarz w dłonie i widzę jak w jednym momencie z twardej, doświadczonej, dojrzałej kobiety staje się pustą, nieszczęśliwą osobą, która straciła wiarę w szczęście. Całuję ją wkładając w ten pocałunek całe swoje uczucie, jakie do niej żywię, intensywnie pieszczę jej usta swoimi chcąc robić to ciągle. Nigdy nie przestawać. - Kocham cię. - mówię prosto w jej usta. Żeby to zapamiętała, żeby nie chciała wyjechać, żeby jak wyjedzie chciała wrócić.
- To tak wielkie słowa Gregor... - odrywa się ode mnie. - Chyba zbyt wiele oboje chcieliśmy od życia. - dodaje. - Nie chcę mieszać dzieciom jeszcze bardziej. Nie chcę, żeby pytały mnie potem kto w końcu kim dla nich jest i ile tak właściwie mają rodzeństwa. Nie chcę, żeby znów dzieliły się ojcem ze światem.
- Będę dla nich!
- A twoje dziecko? Gdzie i kiedy będzie miało ojca? - pyta. Milknę. - Dla tego dziecka będziesz takim samym ojcem jak Aleks dla moich dzieci. Nie mogę odbierać ojca żadnemu innemu dziecku. - mówi. - Choć cholernie tego chcę. - dodaje ocierając spływająca po policzku łzę.
- Wróć. Proszę...
- Nie. - odpowiada natychmiast. Teraz to ja nie potrafię opanować emocji.
- Nie pozwolę ci wyjechać. Nie możesz tak po prostu odebrać mi siebie i dzieci.
- To nie są twoje dzieci.
- Bianka...
- Bianka jest malutka. A Tobias za dużo już przeszedł. Nie każ mi mieszać mu w życiu jeszcze bardziej.
- Co mu chcesz powiedzieć?
- Jeszcze nie wiem. - mówi próbując się uspokoić. -  Nie chcę, żeby miał do ciebie o cokolwiek żal, a wiem, że jeśli się dowie to tak właśnie będzie.
- Powiedziałaś mu, że się rozwodzisz. - milczy. - Magda!
- Bo tak zrobię. - mówi powodując o mnie szok ale i budzi jakąś cichą nadzieję.
- Więc jest jeszcze szansa...
- Nie ma. Zapomnij o mnie, zapomnij o Tobiasie, o Biance, o tym co było. Bądź ojcem i próbuj ratować to co tak ciężko budowałeś przez tyle lat.
- Tego nie ma.
- Nas też już nie ma. - mówi stanowczo. Znów zapada cisza. Zapytałbym czy tak po prostu mnie zostawia ale jak miałoby być? Nie potrafię sobie teraz wyobrazić kilku kolejnych dni a co dopiero przyszłości. Bycia razem i bycia ojcem mojego dziecka. Mojego dziecka. Dopiero teraz dociera do mnie, że to będzie ktoś zupełnie i całkowicie mój. i tak cholernie ciężko mi zaakceptować fakt, że...
- Tak cholernie chciałbym, żebyś była na miejscu Sandry... - mówię cicho. Patrzy na mnie zaskoczona. 
- Nie wiesz co mówisz.
- Wiem. Wszystko byłoby prostsze. 
- Ale nie jestem na jej miejscu. - wzdycha. - Pożegnaj się z Bianką. - mówi spokojnie. Wysiada z samochodu, a ja zrywam się jak poparzony, bo nie chcę, żeby tak szybko uciekła. Wyjmuje małą z fotelika i staje obok samochodu. Mogę jedynie pogłaskać małą po główce i dać jej ostatniego całusa w jej pogodną twarz. 
- Nie odbieraj mi jej. - mówię mając resztki nadziei. Na co? Nie wiem. Bo teraz już nic nie wiem.
- Żegnaj Gregor. - mówi i odchodzi. Tak po prostu odchodzi...
   
***

- Będę ojcem, rozumiesz? - bełkoczę. Chyba bełkoczę, bo nie dość, że nie potrafię wyraźnie powiedzieć kilku słów i wszystko wokół wiruje, to jeszcze słyszę tylko dzwonienie w uszach. Ale jeszcze jedna szklanka alkoholu mi już nie zaszkodzi.
- Greg zostaw to.
- I tak już jestem pijany. - odpowiadam całkiem logicznie blondynowi. Thomas siedzi przy barze obok mnie i patrzy z czymś takim w oczach... - Nie lituj się nade mną tylko powiedz coś czego jeszcze nie wiem. komentuję jego uciążliwe wpatrywanie się we mnie.
- Jutro masz mieć konferencję. Jak nie przestaniesz pić to cię wyleją z kadry. - mówi poważnie.
- Śmiało. Wiem co chcesz powiedzieć. 
- Nie wiesz.
- Wiem. Chcesz powiedzieć, że mówiłeś mi, że romans z mężatką to beznadziejny pomysł. - przypominam. Robi dziwną minę. Dopiero po chwili uświadamiam sobie dlaczego. - Cholera. Nie wiedziałeś. Ups. - wydymam dolną wargę. To takie zabawne. Nie wiedziałem, że tak potrafię i dopiero lustro nad barem mi to uświadamia. Biorę kolejny łyk alkoholu i wykrzywiam się. - Tak musi smakować zło.
- Gregor co ty mówisz?
- To strasznie niedobre Thomas.
- Mówiłeś, że skończyłeś z Magdą.
- Nie potrafiłem. - mówię wprost. - Nie chciałem potrafić. - dodaję. Patrzę na niego. Jest zdziwiony. Może nawet zszokowany. - Ale teraz będę musiał. Zostawiła mnie. I wcale się jej nie dziwię. Będę miał dziecko z inną kobietą. 
- Gregor coś ty narobił...
- Namieszałem w życiu wielu niewinnym osobom. I wszystkie je skrzywdziłem. I Sandrę, bo jej nie kocham, i Magdę, bo ją kocham i Tobiasa, bo jak się dowie to mnie znienawidzi i znów zawiedzie, i Biankę, która znów straciła ojca...
- Nie byłeś jej ojcem.
- Ale tak mnie nazywała. - odpowiadam znów powodując to głupie oniemienie blondyna. Uśmiecham się drwiąco. - Chciałem być jej tatą. I nadal chcę.
- To niemożliwe.
- Miałeś powiedzieć coś czego jeszcze nie wiem.
- Przestań pić bo sięgniesz dna.
- Ja już osiągnąłem życiowe dno. Dno, wodorosty i dwa metry mułu. A ja tam siedzę. I robię przysiady. - i zaczynam chichotać, bo żart mi wyszedł.
- Chodź. - wstaje ciągnąc mnie za sobą. - Jedziemy do domu. Musisz odpocząć.
- Nie chcę odpoczywać. - wyrywam rękę z jego dłoni.
- A czego ty chcesz?! Zachowałeś się jak gówniarz mający gdzieś wszystkie zasady tego świata i teraz masz za swoje!
- Mam być nieszczęśliwy, bo chciałem być szczęśliwy?! W dupie mam takie życie!
- Gregor przestań! Masz całe życie przed sobą. Masz dziecko w drodze i kobietę, która czeka na ciebie z otwartymi ramionami, która wybaczy ci wszystko...
- Wybaczy, że jej nie kocham? - pytam poważnie. Blondyn milknie. - Ja jej nie kocham Thomas. 
- Tak ci się wydaje. Magda zawróciła ci w głowie i...
- To, że ciebie skrzywdziła mężatka nie upoważnia cię do osądzania wszystkich mężatek w okolicy. - ucinam tą dyskusję. - Myślałem, że...
- Że będę cię głaskał i mówił, ze wszystko będzie dobrze i że wcale nie popełniłeś błędu?
- Jedynym błędem jaki popełniłem był telefon do ciebie Thomas. - mówię gorzko. 
- Greg jedźmy do domu, prześpij się, odpocznij...
- Wezmę taksówkę. - mruczę i mijam go puszczając bokiem jego dalsze słowa. Wszystko się posypało i zamiast początku mam koniec. Koniec wszystkiego...



**********************
Hej :)
Cześć i czołem wszystkim jeszcze tu obecnym :)
Rozdziały pojawiają się rzadko, bo mam mnóstwo roboty i czasu brakuje.
Krótki ale jest.
Final four Ligi Światowej czeka więc nie będę przedłużać.
Co myślicie o tej sytuacji?
Kolejny nie wiem kiedy. 
Jak będzie czas. ;)
Ale rozdział będzie na pewno.
Buziole :*

10 komentarzy:

  1. Moja kochana Panna Boop jak zwykle komplikuje sprawy naszym ulubieńcom... Serio, myślę, że bez takich rewelacji i tak już Gregor z Magdą mieliby pod górę, no ale przecież ty tak kochasz mącić :D Sandra w ciąży... Ja się pytam dlaczego?! Przecież ona się na matkę wgl nie nadaję, już widzę, kto się będzie zajmował tym dzieckiem, bo przecież panna blondi się "bachorem" opiekować nie będzie, ujma na honorze. Blondyna wpadła i rozpierniczyła wszystko do reszty, a mogło być tak pięknie... Jeszcze się okażę, że Magda też jest w ciąży z Grzesiem i dopiero się porobi, tylko znając Magdę, ona nic by Gregowi nie powiedziała. Thomas po trochu ma rację, ale chyba każdy zasługuje na szczęście prawda? Szkoda tylko, że nie zawsze w pełni może je otrzymać. Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Tobiego i Bianki, którzy pokochali Gregora jak swojego ojca a teraz znów będą cierpieć.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze Ci się przyznam, że od początku rozdziału zbieram szczękę po podłodze. o.O
    1) NIGDY, NIGDY nie spodziewałam się Sandry! A tu BACH! Przychodzi i Sandra i to na dodatek nie sama, bo wraz ze swym dzieckiem w łonie. A może to nie dziecko Gregora? Być może jest tak zdesperowana, że uroiła sobie ciążę? Albo... albo to dzieciątko jest po prostu niespodzianką od losu dla Gregora i Sandry. Szkoda, że nie pojawiło się wcześniej... Na pewno nie ma co winić tego maleństwa... Ono zasługuje na pełną rodzinę.
    2) NIGDY, NIGDY, NIGDY wcześniej Sandra nie miała szansy zapunktować tak w moich oczach. Zrobiła to, co powinna. Powiedziała Gregorowi jak wygląda sytuacja. Faktycznie, Greg ma prawo wiedzieć, a co z tym zrobi to już jego wybór. Mam nadzieję jednak, że nikt nie poniesie zbyt dużych strat na jego decyzji.
    3) NIGDY nie chciałabym się znaleźć w takim położeniu jak Magda. Ona sama ma dzieci, rozumie jak nikt inny Sandrę. Przerabiała to wszystko na własnej skórze i wie 'z czym to się je'... Rozum vs serce. Zwycięzca jest jeden. Rozum. Tylko co jest najgorsze? Wszystko rodzi ból. Ogromny ból. ;/
    4) NIGDY oczywiście nie opuszczają mnie moje czarne myśli i scenariusze. Kiedy Greg powiedział, że wolałby, żeby to Magda była w ciąży, zaświeciła mi się w głowie taka czerwona kontrolka. Co jeśli za jakiś czas okaże się, że marzenie Gregora ziści się? To wszystko gwałtownie zmieniło sytuację z trudnej w jeszcze trudniejszej.
    Świetny rozdział. To jednak prawda, że im dłużej się czeka, tym lepiej smakuje, gdyż rzadko kiedy czytam rozdziały z takim apetytem. Mam nadzieję, że niedługo ukaże się kolejny rozdział.
    Buźka. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kur*a mać! Co to ma być?! Nie dość że po takim czasie to jeszcze drama! Czas można wybaczyć ale nie akcję! Łamiesz mi i Paulinie serca! no jak tak możesz noo :( tosz to no nawet nie wiem jak to nazwać...jestem w kropce nawet nie mam domysłów jak ta sytuacja się rozwiąże kurde noooooo

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, co napisać, zaskoczyłaś totalnie :D Lubię takie zwroty akcji :) Współczuję Gregorowi, bo wiem jak się musi czuć, miał szczęście na wyciągnięcie ręki, już witał się z gąską, a tu lipa, po ptokach. Jest wkurzony, rozczarowany życiem, nie dziwię mu się. Mam nadzieję, że mimo wszystko Magdalena dla dobra dzieci rozwiedzie się z Aleksem, jeśli terapia w Stanach nic nie pomoże. Pociągnij również wątek Glorii, bo to już który z kolei rozdział a ona sama :( Żal patrzeć, jak kobieta się marynuje :D Może też niech spodziewa się dziecka, ooo, albo niech Magdalena również spodziewa się dziecka z Gregorem, to byłoby zabawne :D A wręcz tragicznie. Gregor myślałby, że gorzej być nie może, a jednak... :D Nie no trochę mnie fantazja poniosła. Pozdrawiam i czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze pokomplikowalo się.. Szkoda. Bardzo chce żeby Magda i Greg byli razem. Jula.
    Ps. Przepraszam, że tak krótko bez ładu i składu ale dalej przeżywam mecz :(
    Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Autentycznie mam łzy w oczach!!! Nie tak mialo byc!!! Pojawienie sie Sandry wszystko psuje. Nie lubie pomysłu jej+ dziecko i ciagle mam nadzieje ze Magda pierwsze co zrobi po rozwodzie to bedzie rozmowa z Gregorem.

    Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny
    MIŚKA

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech..no to się porobiło ! Sandra w ciąży..Takiego obrotu spraw to się niespodziewałam.I jeszcze Magda..wyjeżdża i zostawia Gregora.Mam nadzieję,że wezmie rozwód z Aleksem i jednak wróci do Gregora.Znając życie Aleks narobi zamieszania i nie da tak łatwo jej tego rozwodu..
    Mimo iż Sandra niby sobie odpuściła Gregora to jednak mam złe przeczucia.
    Czekam na następny ! I mam nadzieję,że sprawy nie będą się tak bardzo komplikować,ale życie to nie jest takie proste.
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytalam niedawno Sila uczyc podlych. Kobieto, ale ty masz talent!!!! To opowiadanie bylo boskie. Ten rozdzial, zaskoczylas mnie. Na plus oczywiscie, ale nie moge pojac skad ta ciaza, w koncu sie zabezpieczali :P
    Czytalam rowniez wywiad z Toba, tak jestes slawna, bardzo fajny.
    Widze,ze tez interesujesz sie siatkowka. Wiem ze masz bloga niedokonczonego o niej, szkoda tylko, ze nie masz juz pomyslu do niego ale mam nadzieje, ze jeszcze tam wrocisz i skonczysz opowiesc o Michale. Ktorego siatkarza lubisz najbardziej? Jaki klub? Ja wielbie Skre i M. Winiarskiego, ale teraz jeszcze Grzesia Lomacza, Bienka, Kubiego, i dlugo tak jeszcze wymieniac. Czekam na kolejny, niewazne za jaki czas, wazne, ze bedzie to kolejna petarda. Pozdrawiam Cie. Ola

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! Leże i nie mogę się pozbierać.
    Świetny rozdział, choć totalnie się tego nie spodziewałam.
    Czekam niecierpliwie na nexsta! xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Na miejscu Gregora chciałabym żeby Sandra udowodniła mi czy jest w ciąży, ale nie test tylko wizyta u ginekologa, bo wydaje mi się ze ona kręci.
    Mam cichą nadzieję ze to nie prawda i ze Greg nadal będzie walczył o Magdę

    OdpowiedzUsuń