~Innsbruck~
Nie powinienem. Nie mogę. Obiecałem, że się nie będę narzucał. Zakończyliśmy sprawę. Jaką sprawę Schlieri? Przeprosiłeś jedynie za spontaniczny pocałunek. Nie wyjaśniłeś dlaczego to zrobiłeś, nie porozmawiałeś o uczuciach. Tylko czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla niej? Znam ją kilka tygodni. Miesiąc. Ale to już sobie przemyślałem. Nie ryzykujesz - nie żyjesz. Nie chcę potem żałować, że nie wykorzystałem okazji.
Patrzę w prawo. Kobieta mocno ściska nastolatka, który przed chwilą wysiadł z mojego samochodu. Sprawdza czy jest cały, głaska go, po chwili robi groźną minę i kreci głową, po czym przytula go mocno do siebie. On ją też. Uśmiech wkrada się na moją głupkowatą twarz. Bo cieszy mnie ta ich więź, bo im jej zazdroszczę, bo chciałbym tam widzieć też siebie. Może i zwariowałem ale nie żałuję tego mojego wariactwa. Czy przywiązanie się do obcej rodziny jest czymś niedorzecznym? W takim razie potrzebuję psychiatry, bo sam sobie z tym nie poradzę. Nie poradzę sobie z tym, że moje serce się tam wyrywa.
Powinienem odjechać. Zostawić ich w spokoju ale coś mnie zatrzymuje. Coś każe mi zaczekać aż wejdą do restauracji. Więc czekam odprowadzając ich wzrokiem. I kiedy już mają zamknąć za sobą drzwi, widzę jak rudowłosa zbiega ze schodków i szybkim krokiem zbliża się do mojego samochodu. Tak po prostu otwiera drzwi i siada obok mnie. Jej zielone oczy wpatrują się we mnie intensywnie. Wygląda tak mądrze...
- Nie mogę tolerować takiego zachowania Tobiasa Gregor. Jeżeli za każdym razem będzie uciekał z domu, jeżeli coś nie będzie mu pasowało... to nie doprowadzi do niczego dobrego. - mówi w końcu. - To nie jest dobra metoda wychowawcza.
- Nie zrobił tego, żebyś się nie zgodziła na wyjazd. Nie chciał zrobić ci przykrości ani sprawić, żebyś się o niego martwiła. Po prostu nie wytrzymał.
- Powiedział ci coś? - pyta. Patrzy zmartwionym wzrokiem.
- Powiedział bardzo dużo. - przyznaję. - Nie mamy chyba na to teraz wystarczająco czasu. - dodaję. Kiwa głową.
- Przyjedź dziś wieczorem do restauracji jeśli masz chwilę. Tobias będzie na korepetycjach. Nie chciałabym żeby był przy tej rozmowie. - mówi.
- Będę o 20.00 - odpowiadam spokojnie.
- Dziękuję.
- I tak nie miałem innych planów. - wzruszam ramionami.
- Za przenocowanie Tobiego. -wyjaśnia. Przez chwilę tylko na nią patrzę z lekkim uśmiechem. - Twoja narzeczona na pewno nie była zadowolona z jego obecności. - dodaje poprawiając ułożenie swojej zielonej sukienki.
- Sandra wyszła z domu. - wyjaśniam. Kręci głową z delikatnym uśmiechem.
- Mojego męża nie będzie. Wyjechał na weekend do Wiednia. - oznajmia. - Do zobaczenia wieczorem. - mówi i wychodzi z samochodu. Nie potrafię nie patrzeć i nie podziwiać gracji z jaką się porusza. Jeżeli robi to świadomie, to może oznaczać tylko jedno. To samo co zdanie "mojego męża nie będzie". Mój organizm reaguje instynktownie. Adrenalina się podnosi, serce zaczyna bić szybciej, czuję jak pojawia się na moim ciele gęsia skórka. Co ta kobieta ze mną robi?
Blondynka siedzi na kanapie i intensywnie się we mnie wpatruje. Jest wściekła, bo od wczoraj nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Dla mnie wygodniej. Czasem słuchanie jej męczy mnie bardziej niż cały sezon. Szkoda, że odkryłem to tak późno. Być może nawet za późno.
- Dowiem się gdzie wychodzisz? - pyta warcząc.
- Na randkę. - odpowiadam poprawiając czarną koszulę.
- Rozmawialiśmy już o twoich wypadach do Thomasa. Jak będziesz wlewał w siebie tyle piwa, to nigdy nie wrócisz do formy. - mówi upijając łyk bursztynowego alkoholu. Odwracam się w jej stronę. Ma pełny makijaż, eleganckie spodnie i białą bluzkę i włosy spięte w wysoki kok. Gdzie się podziała jej kobiecość?
- Mówiłem, że idę na randkę, nie do Thomasa. - zauważam. Przez moment na jej twarzy widzę zdziwienie ale po chwili kręci tylko głową.
- Kiedy ty dorośniesz Gregi... - wzdycha. Cóż, chyba właśnie dorosłem i w końcu wiem czego tak na prawdę chce. Albo czego tak na prawdę nie chcę. Nie chcę spędzić reszty życia z kimś kto nie ma takich samych potrzeb jak ja. Więc czemu jej tego nie powiem? Dlaczego po prostu tego nie zakończę? - Moi rodzice chcą żebyśmy przyjechali na weekend... - mówi spokojniej. Podchodzi do mnie i poprawia mi kołnierzyk. Uśmiecha się lekko i patrzy prosto w oczy. - Może pojechalibyśmy do nich jutro? - pyta. - Trzeba wybrać lokal na wesele i skonkretyzować listę gości a bez ciebie sobie nie poradzę. - kontynuuje. Jej oczy znów są szczere jak kiedyś i tak samo beztroskie. To jest odpowiedź na moje pytania. To właśnie dlatego nie mogę tego przerwać. Bo sam chciałem, sam nalegałem, sam wybrałem i obiecałem jej, że będę. Zawsze. - No, wyglądasz jak model. - puszcza mi oko. - To co? Pojedziemy rano do nich?
- Ech... Tak. Pojedziemy. - odpowiadam składając na jej czole czuły całus. I nagle odniechciewa mi się wychodzenia z domu. Ale jadę porozmawiać o Tobim. To jest ważna sprawa. I na tym poprzestańmy.
- Wróć przed 9.00 i baw się dobrze. - mówi z uśmiechem na ustach i całuje mnie namiętnie. Tak żebym wolał zostać z nią. I przez chwilę wolę. Ale kiedy zamykam oczy widzę zieleń, która ciągnie mnie w swoją stronę jak magnes. Jestem przeklętą ćmą a ona moim światłem.
- Wrócę przed północą. Morgi chciał o czymś tylko pogadać. - mówię i znów tonąc w jej ustach strzelam sobie w serce.
Restauracja jest pełna młodych ludzi jak w każdy piątek. Rozmowy, śmiechy i na każdym stoliku po kilka piw. Przechodzę przez salę witając się z kelnerami docieram do baru, przy którym stoi młoda kelnerka. Za niska, za chuda i za bardzo blond. Czy teraz już każdą kobietę będę porównywał do Magdy? Jeszcze przed kilkunastoma minutami chciałem spędzić noc z własną narzeczoną. Jestem draniem.
- O dzień dobry! - wita się ze mną energicznie. - Szefowa prosiła, żebym skierowała pana na górę. Bianka ma problem z zaśnięciem, a nie może jej tutaj wziąć, bo ruch jest dzisiaj zbyt duży. - wyjaśnia. - Zna pan drogę? - pyta przyjaźnie.
- Tak, trafię. - uśmiecham się miło i idę w kierunku drewnianych drzwi na klatkę schodową.
Skoro Bianka ma problem z zaśnięciem muszę być cicho. Więc powoli kroczę po dywanie na korytarzu i słucham, gdzie słychać głos Magdy. Po chwili zatrzymuję się przy uchylonych do jej sypialni drzwiach i widzę ją stojącą przy oknie, trzymającą na rękach Biankę. Opieram się o futrynę i słucham, bo uświadamiam sobie rzecz, która gdzieś tam umknęła mi wśród wielu istotnych dla mnie informacji o tej kobiecie.
"Już księżyc zgasł, zapadła noc.
Sen zmorzył mą laleczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Był sobie król, był sobie paź,
i była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna."
Sen zmorzył mą laleczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Był sobie król, był sobie paź,
i była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna."
Mogę jedynie podziwiać jak pięknie śpiewa. To, że nie rozumiem ani
słowa nie przeszkadza mi zupełnie. Buja się delikatnie na boki, a
dziewczynka bawi się jej włosami, kręcąc lok na paluszku. Kobieta
uśmiecha się do córeczki i wzdycha wesoło.
-
Czekasz na kogoś moja panno? - pyta ją w ojczystym języku. W pewnym
momencie obraca się tak, że staje na wprost drzwi. Wygląda na zaskoczoną
ale po chwili lekko się uśmiecha. No tak. Stoję w drzwiach jak idiota i
wpatruję się w nią jak sroka w świecidełka.
- Nie chciałem przeszkadzać. - wyjaśniam.
-
Bianka ma dzisiaj bunt. - mówi wesoło. Kiedy mała słyszy mój głos
natychmiast podnosi się na rękach matki i uśmiecha do mnie szeroko. Nie
potrafię się nie odwdzięczyć tym samym. Podchodzę do niej i spoglądając
na Magdę pytającym wzrokiem wyciągam do niej ręce. Dziewczynka od razu
zaczyna gaworzyć i przenosi się do mnie. - Napijesz się czegoś? - pyta
kobieta chowając jakieś ubranka dziewczynki do białej szafki przy
łóżeczku.
-
Nie, dzięki. - odpowiadam ciągle wpatrując się zauroczony w małą
księżniczkę. W tym momencie zaczyna dzwonić jej telefon. Odbiera i znów
rozmawia w swoim ojczystym języku. Po chwili wypytywania się o coś
rozłącza się.
- Tobias nagle znalazł nowych kolegów na korepetycjach. - mówi zaskoczona. - Jeden z nich zaprosił go na noc. - dodaje.
- Chce ci pokazać, że jednak ma tutaj znajomych i przyjaciół. - odpowiadam układając sobie na rękach dziewczynkę. Magda siada na jednym z foteli znajdującym się w sypialni
i wskazuje mi drugi fotel. Zajmuję swoje miejsce i kieruję swój wzrok
na nią. Jest przygaszona i zmartwiona. - Nie wiedziałem, że Tobias zna
twój ojczysty język. - wspominam. Jest lekko zdezorientowana ale po
chwili odpowiada spokojnie.
-
Chciałam, żeby kiedyś potrafił porozmawiać ze swoimi dziadkami w
Polsce. - mówi. Kiwam tylko głową nie wnikając w tą historię za bardzo. -
Wiem, że nie chce wyjeżdżać do Stanów. I doskonale go rozumiem ale nie
może się tak zachowywać.
- On to rozumie ale ta sytuacja go trochę przerosła. Nagle ojciec, który miał go gdzieś przez większość życia, pojawia się oznajmiając, że chce wywrócić mu świat do góry nogami, nie licząc się z jego planami i życiem.
-
Mi też się to nie podoba ale to jest jednak jego ojciec. - odpowiada
mało przekonująco. - Chciałabym uratować tą rodzinę. Dla Tobiasa i dla
Bianki. Żeby byli szczęśliwi, mieli matkę i ojca. Żeby niczego im nie
brakowało. Jeżeli nie pojadę z nimi do Stanów pozbawię ich taty.
-
Tobi nigdy tak nie powie o Aleksie. - wtrącam. Zadaję cios i widzę ból
na jej twarzy. Nie chcę tego. Zerkam na Biankę. Ma zamknięte oczy i
miarowo oddycha. Usnęła. Jest taka spokojna... Jej maleńkie usteczka układają się w łódeczkę, opadający na twarz mały kosmyk rudych włosów przesuwam z jej noska na bok, żeby widzieć jej śliczną buzię w pełnej krasie. - Ojca się nie wybiera. - słyszę obok ucha. Magda stoi nade mną i uśmiecha się lekko widząc śpiącą córkę. Bierze ją w swoje ręce i powoli, delikatnie układa w łóżeczku, przykrywając białym kocykiem. Pochyla się nad łóżeczkiem i tak już pozostaje. Podchodzę do niej i przyglądam się jej skupionej na córce twarzy.
- Ojca się nie wybiera ale na miano taty trzeba sobie zasłużyć. - mówię. Odwraca się do mnie i patrzy intensywnie. - To słowa Tobiasa. - wyjaśniam. Znów coś w niej gaśnie.
- Nie wiem co mam robić Gregor. - wyznaje bezradnie. Pierwszy raz odkąd ją poznałem widzę u niej zupełny brak nadziei na to, że będzie dobrze. - Nie chcę wyjeżdżać. - mówi cicho.
- Więc zostań tu z dziećmi. - odpowiadam z nadzieją w głosie. - Co w życiu Aleksa zmieni wasza obecność tam, skoro i tak ma was gdzieś? Jeżeli zostaniecie tutaj, dla was nic się nie zmieni, bo i tak ciągle jesteście sami, a dla niego... Będzie miał dobrą wymówkę do tego, ze nie spędza z wami czasu.
- Nie pozwoli mi tu zostać. - mówi. - Za bardzo chce mnie przy sobie. Nawet jeżeli mam być tylko raz na jakiś czas.
- A gdzie tu dzieci?
- Jestem w pakiecie z nimi. - oznajmia.
- On chyba tego nie wie.
- Nie pozwoli mi zostać, bo mnie kocha. - broni się resztkami sił.
- A ty go kochasz? - pytam wprost. Milknie. Spuszcza wzrok na córkę i zaciska dłonie na szczebelkach łóżeczka.
- Mamy dwójkę dzieci, jesteśmy małżeństwem... - zaczyna.
- Nie o to pytałem. - przypominam. Znów milknie. - No właśnie. - przyznaję ze smutnym uśmiechem. Nawet nie wiem kiedy znajduję się zaraz przy niej i palcami delikatnie gładzę jej dłoń. - Niejeden oddałby wszystko za to, czego twój mąż tak bardzo nie docenia. Za cały pakiet. - mówię zniżając głos. Moja dłoń automatycznie unosi się do jej policzka. Jej oczy mówią, że czuje strach, że walczy sama ze sobą, że jest zagubiona.
- Kiedyś będziesz miał swoją rodzinę... - zaczyna. Teraz to moje oczy gasną. - Żenisz się Gregor. Dlaczego nie skupisz się na Sandrze? Dlaczego nie zawalczysz o swoją rodzinę tylko idziesz na łatwiznę i chcesz przywłaszczyć sobie czyjąś?
- Nie powiedziałbym, że zdobycie ciebie to łatwizna.
- Więc czemu za wszelką cenę chcesz mnie zdobyć? - pyta. Ma w oczach czystą ciekawość. Chęć uzyskania odpowiedzi. - Czemu moja rodzina?
- Nie wiem. - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Jedyne co teraz wiem na pewno to to, że nigdy niczego tak nie pragnąłem jak ciebie. Nigdy wcześniej nie czułem do żadnej dopiero co poznanej kobiety tego co czuję kiedy jesteś obok. Nigdy nie zależało mi na nikim tak bardzo jak na tobie i Tobim. Nie miałem pojęcia, że mogę się przywiązać do nastolatka, że mogę pokochać obce dziecko, które jeszcze nie mówi, że...
- Że? - pyta szeptem.
- Że złamię wszystkie zasady i świętości, w które tak cholernie wierzę. - kończę cicho. W jej oczach widzę łzy. Wiem, że wolałaby usłyszeć to od kogoś innego, że chciałaby, żeby słowa o trosce o Tobiasa wypowiadał ktoś inny. Ale tego nie da się zrobić. I ona doskonale o tym wie. dlatego moja odwaga i bezczelność każe mi delikatnie przesunąć dłoń po jej policzku. Każe zbliżyć się jeszcze bardziej i złożyć na jej ustach delikatny pocałunek.
Spodziewam się gwałtownej reakcji. Jakiegoś ataku, jakiejś awantury, solidnego policzka a zamiast tego dostaję odwzajemnioną czułość. Dostaję ciepło jej dłoni na mojej twarzy, zdecydowanie jej ust na moich ustach, bliskość jej ciała przy moim. Coś się we mnie budzi, jakaś nadzieja, uczucie, które odkrywam na nowo, bo bardzo dawno nie czułem tego co czuję teraz. Prawdziwej tęsknoty za tym co teraz się dzieje. Odrywa się ode mnie i cicho dyszy opierając czoło na mojej brodzie.
- Nie znasz mnie, a ja nie znam ciebie Gregor. - mówi cicho. Nadal ściska moje ramię małą dłonią. - Rodzina to odpowiedzialność. A cudza rodzina to jeszcze większa odpowiedzialność. Nie kochasz nas tylko się przywiązałeś. Co będzie jeśli kiedyś stwierdzisz, że to jednak nie to?
- Nie skrzywdzę cię. - odpowiadam pewnie, unosząc jej głowę tak, żeby na mnie spojrzała. Uśmiecha się kręcąc głową.
- To nie o mnie chodzi. Ja sobie poradzę. Nie chcę żeby Tobias znów się zawiódł. - mówi poważnie.
- Dajesz mi kosza? - pytam poważnie. - Znów każesz mi wracać do swojej piaskownicy myśląc, że nie jestem na tyle odpowiedzialny, żeby tego wszystkiego nie wiedzieć i nie zdawać sobie sprawy z powagi tych decyzji?
- A zdajesz sobie sprawę z tego co chcesz zrobić?
- Chcę być szczęśliwy.
- Za kilka miesięcy bierzesz ślub. - przypomina mi. Kładzie dłoń na moim policzku. - Jak sobie to wszystko wyobrażasz? Sprawdzisz jak ci z nami jest a kiedy się znudzisz wrócisz do żony? - pyta poważniejąc. Odsuwa się ode mnie i odwraca w stronę okna. Ma trochę racji. Jestem niezdecydowany ale coś w tym wszystkim jest takiego, co powoduje, że nie mogę tak po prostu odpuścić. Właśnie dlatego podchodzę do niej i odwracam w swoją stronę wpijając się ustami w jej usta. Znów odwzajemnia pocałunek, który tym razem jest dużo pewniejszy i bardziej stanowczy. Wplatam dłoń w jej włosy, a drugą dłonią powoli zsuwam jedno z ramiączek sukienki. Nie protestuje. Rozpina guziki mojej koszuli i po chwili się jej pozbywa, a kiedy kładzie na moim ciele swoje dłonie, nie potrafię się dłużej hamować. Unoszę ją i przenoszę na łóżko. Zamek z jej sukienki przez chwilę nie chce współpracować ale dla mnie nie jest to problemem. Materiał jest cienki delikatny, a ja odnajduję w sonie pokłady siły, która napędzana jest pożądaniem jakiego dawno nie odczuwałem.
- Kupię ci ładniejszą. - mówię, kiedy karci mnie wzrokiem. Przez chwilę nic się nie dzieje. Wpatrujemy się jedynie w siebie odczytując swoje potrzeby z oczu pełnych emocji. Jej dłoń powoli kieruje się w dół moi pleców. Jej paznokcie zostawiają delikatny ślad na mojej skórze w postaci dreszczy. To mi wystarcza do wznowienia pieszczot. Intensywność tego co się dzieje przekracza moje wyobrażenia, a jej dojrzałość i świadomość swojej seksualności pociąga mnie jeszcze bardziej... Nie wiem, kiedy pozbyliśmy się ubrań, nie wiem kiedy zaczęliśmy poruszać się we wspólnym rytmie, kiedy odnaleźliśmy się w sobie... Czuję przyjemność i nic wokół się nie liczy. Jej błędny wzrok, uchylone usta, ciche jęki... Doprowadza mnie to do szaleństwa. Szaleję za nią, szaleję za jej pięknym ciałem, za jej zapachem, za jej kobiecością, za przyjemnością i satysfakcją jaką mi daje. Zaciska dłonie na pościeli, zamykam oczy i staję na krawędzi rozkoszy. Tak intensywnych doznań nie miałem chyba nigdy. Czym to spowodowane? Nie wiem. Czy tym, że to obca kobieta, czy tym, że właśnie zdradziłem narzeczoną, czy tym, że rozbijam rodzinę... Jedno jest pewne, kiedy patrzę na jej twarz pełną wyrzutów sumienia. Rozpocząłem romans...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć i czołem :)
Przepraszam za opóźnienie ale internet mi tu łapie jak mu się chce.
Powyższe... miało być inne ale wyszło takie.
Mam nadzieję, że nie przedstawiłam Magdy w roli łatwej panny, a jeżeli tak, to w kolejnym rozdziale postaram się ją trochę ocieplić. (nie obiecuję, że mi się to uda :P)
I jeszcze pocztówka ode mnie z pozdrowieniami dla Was :*
No nareszcie jesteś! ;* i to z takim cudeńkiem :D już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńI chyba wszystkie doczekałyśmy się tego, na co liczyłyśmy najbardziej! :D
OdpowiedzUsuńA Magdy wcale nie przedstawiłaś jako łatwej panny.
Od pierwszego rozdziału kreujesz jej postać jako naprawdę świetną osobę :)
Pozdrawiam, weny! ;*
Cudo!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Magda nie jest łatwą panną. Dobrze, że jej romans z Gregorem w końcu się zaczął, strasznie tego wyczekiwałam. Oby w końcu oboje znaleźli szczęście.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Buziaki x
Bossko!
OdpowiedzUsuńCzekałam na taki własnie rozwój wydarzeń i wreszcie się doczekałam! I nie zawiodłam się, na pewno nie. Greg w twoim opowiadaniu jest dojrzałym mężczyzną i nie sądzę, żeby chciał w jakiś sposób wykorzystać Magdę, czy też ją skrzywdzić. Na Tobiasie również mu zależy, więc chyba powinno się udać. Chociaż romans na pewno się wyda, sprawa się rypnie i cholerka wie, co z tego wszystkiego wyjdzie. Ale to już twoja rola - na pewno niejednym nas zaskoczysz.
Wszystko to sprowadza się do tego, że nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Trzymam kciuki za wenę i natchnienia, pozdrawiam.
Lilka :)
niedorosla-milosc.blogspot.com
Swietnie ! Kazda z nas czekala na wlasnie taki rozwoj sprawy. I wcale nie jest ani za wczesnie ani za latwo w koncu Magda i Gregor od poczatku wpadli sobie w oko. Sa do siebie bardzo podobni. A Gregor nie uwiodl jej bo po prostu mu sie podoba a zrobil to z pelna swiadomoscia swoich uczuc do tej kobiety. Oni sa dla Siebie stworzeni <3
OdpowiedzUsuńSwietnie ! Kazda z nas czekala na wlasnie taki rozwoj sprawy. I wcale nie jest ani za wczesnie ani za latwo w koncu Magda i Gregor od poczatku wpadli sobie w oko. Sa do siebie bardzo podobni. A Gregor nie uwiodl jej bo po prostu mu sie podoba a zrobil to z pelna swiadomoscia swoich uczuc do tej kobiety. Oni sa dla Siebie stworzeni <3
OdpowiedzUsuńAutomatycznie poprawił mi się humor, jak zobaczyłam, że nowy rozdział, a po dzisiejszym dniu ta poprawa nastroju mi się zdecydowanie należy. Co jak co, ale jednak takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Ok, Greg coś do niej czuję i wgl, ale Magda? Przecież ona się tak przed tym wzbraniała, nawet nie pokazywała, że coś może być z jej strony. Co jak co, ale potrafi się kobieta świetnie maskować. Tylko jak się rano obudzi i będzie żałować, to niech nie zrzuca winy na Gregora, bo on jej do niczego nie zmuszał, a ona sama chciała. Można powiedzieć, że podjęli wspólną decyzję o tym, co miało miejsce. Szczerze jestem z tego bardzo zadowolona, że tak się stało. Ciekawi mnie tylko to, jak będą po tym wszystkim wyglądać ich relacje i kiedy Tobi skapnie się, że coś jest miedzy tą dwójką nie tak. Znów będą się unikać? A może Gregor będzie non-stop przesiadywał w restauracji? I to i to będzie podejrzane. Nie chciałabym tylko, żeby Tobi znów cierpiał. To naprawdę dobry dzieciak i już naprawdę za dużo cierpienia było w jego życiu. Błagam, niech Gregor go nie skrzywdzi, bo dorwę go i uduszę gołymi rękoma. Calineczki też mi będzie szkoda, bo malutka naprawdę polubiła i chyba w pewien sposób też przywiązała. Nie dziwię się obawom Magdy i dlaczego odtrącała Gregora. Pewnie na jej miejscu zachowałabym się tak samo. Chroniłabym rodzinę przed cierpieniem. Ciekawe jak się Grzesiu zachowa w stosunku do Sandry. Nadal będzie tkwił w tym beznadziejnym związku, który nie da mu satysfakcji? Nie podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny kochana :*
Najpiękniejsza w tym rozdziale wydaje mi się chyba scena, w której Gregor stoi oparty o futrynę drzwi kiedy Magda śpiewa Biance - jest w niej coś magicznego i pięknie to wyraziłaś słowami :) Cały rozdział jest świetnie napisany, końcówka to coś, na co czekały chyba wszystkie Czytelniczki. Magda powoli zaczyna się przełamywać i zauważać, że ma prawo do szczęścia, mimo, że nadal pozostaje ostrożna, co jest zrozumiałe, bo nie jest sama. Mam nadzieję, że po tym co się stało Gregor w końcu dojdzie do ładu sam ze sobą, podejmie ostateczną decyzję i przestanie się wahać między Sandrą i Magdą. Zdecydowanie należy im się uśmiech od losu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
Piękna pocztówka! Rozdział cudowny. W ogóle to takie miłe, że wyjeżdżasz a o nas pamiętasz. Wreszcie relacja Magda - Gregor. Jestem ciekawa co dalej zrobi Magda, bo Gregor to chyba w 7 niebie.. Czy stworzą związek? Czy w ogóle coś stworzą? Mam nadzieje. Bardzo jestem ciekawa co się wydarzy dalej. Pozdrawiam Jula :*
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam zwolenniczką romansów, tam gdzie jeszcze wiele spraw nie jest pozamykanych, aczkolwiek uważam, że to najbardziej odpowiedni moment na takie sceny w tej historii. Nikt nie jest nieczuły, każdy ma swoje potrzeby bliskości i czułości drugiej osoby, więc wydaje mi się, że nie zrobiłaś z Magdy jakiejś łatwej panienki. Gdyby taka była, to już dawno znalazłaby sobie kochanka i miała gdzieś, że męża widuje kilka razy do roku. Schlieri faktycznie ma rękę do dzieci, a Bianka musi go uwielbiać :) Jestem ciekawa, czy kobieta będzie oponować tej relacji, czy to będzie jednorazowy seks, pokaja się i wróci do roli nieszczęśliwej, ale wiernej żony? Mam nadzieję, że wyrzuty sumienia nie doprowadzą do tego, bo Alex nie zasługuje na taką kobietę. W następnym rozdziale proszę o więcej Glorii i Tobiego ;) Pocztówka piękna, zazdroszczę Ci urlopu w Austrii, ale tak to jest, ktoś musi pracować, żeby ktoś mógł odpoczywać ;P Więc relaksuj się i wypoczywaj kochana :) Miło, że znajdujesz czas na pisanie dla Nas, że nie robisz też urlopu od opowiadania :)
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! Wreście!!! Tyle czekałam by coś takiego się zaczeło i się doczekałam :) Magda zdecydowanie nie jest wyjściem na łatwiznę, a raczej daję możliwość wejść pod górkę :P Mam nadzieję, że Magda zrozumie że nie powinna wyjeżdżać z Aleksem i zostanie w Austrii. Liczę na więcej Tobiego w następnym rozdziale ;P Zazdroszczę wakacji w Austrii, ale i tak życzę fajnego czasu tam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pisanie komentarzy na telefonie to zgroza, wiec będzie zwięźle: WOW!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa twojego bloga natknęłam się dwa dni temu, zupełnie przypadkowo i muszę szczerze przyznać że dawno nie czytałam czegoś tak wspaniałego. To opowiadanie jest genialne. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów 😃 😃 😃
OdpowiedzUsuń35 year-old Account Coordinator Eleen Royds, hailing from Dauphin enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and Embroidery. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Prelude. adres
OdpowiedzUsuń49 yr old Associate Professor Magdalene Klagges, hailing from Thorold enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Amateur radio. Took a trip to Yin Xu and drives a Ferrari 250 MM Berlinetta. zerknij na strone internetowa
OdpowiedzUsuń