poniedziałek, 11 maja 2015

16. Las


~Wagabunda~


     A gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? Moje myśli płatają mi figle. Czy zachowałam się bardzo nieodpowiedzialnie? Bo to, że moje nocne wyczyny były nieodpowiedzialne to oczywistość. Na ile mogę się ocenić w skali 10cio punktowej? 0 to nieodpowiedzialność kontrolowana, taka która nie wnosi nic strasznego do mojego życia, nie ma żadnych konsekwencji, nikomu nie zagraża i po jakimś czasie nikt o tym nie będzie pamiętał. Innymi słowy - jednorazowy wybryk. 10 natomiast jest nieodpowiedzialnością ciągnącą za sobą tak ogromne konsekwencje, że nic już nie będzie takie samo, że życie się zmieni, wszystko skomplikuje, a koniec końców przyniesie marne zakończenie. 
    Z jednej strony, jedna noc jeszcze o niczym nie świadczy. Chwila słabości, poczucie samotności i inne tego typu usprawiedliwienia. Więcej się to nie powtórzy, ja mam męża, on ma narzeczoną, to był pierwszy i ostatni raz. Tego romansu nie będzie. Zakończył się, zanim zdążył się rozpocząć. Skończył się w chwili, kiedy wychodził z mojej sypialni nie patrząc na mnie ani raz. Przestraszył się? Zauważył, że jestem dojrzała? Nie dowiem się dopóki nie zapytam, a pytać nie zamierzam, bo wiem, że nie nadarzy się już do tego okazja. Bo nie wróci. Pytanie tylko czy chcę żeby wracał, skoro sama go od tego odwodziłam.
    Mogłabym dać sobie 1. Owszem, wydarzyło się to raz ale pewnie choćby przez przypadek, na zawodach Tobiasa kiedyś mogę go zobaczyć. Lub na zebraniu w klubie. Albo na imprezie zorganizowanej przez jego siostrę czy kolegów, którzy nagle stali się też moimi znajomymi. Ale nie ma ludzkiej możliwości, żeby coś z tego było. Jakie powody? Wyjeżdżamy do Stanów. On się żeni. Mam dzieci. On ma przyszłość pełną sukcesów i czas na założenie rodziny. Znamy się krótko. To czyste wariactwo. Wyrzuty sumienia. Wymieniać dalej? Ale przecież to nic poważnego. Przecież nie mam go ciągle w głowie, prawda?
- Magda, ten kieliszek zaraz zniknie. - słyszę kobiecy głos za ladą barową. Patrzę uważnie na brunetkę, która bawi się z moją córką i przez chwilę nie rozumiem o co jej chodzi. - Polerujesz go od 15 minut. - zauważa. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że moja dłoń co chwilę intensywnie wyciera czyste jak diament szkło.
- Och... - tylko tyle udaje mi się wydukać. Odkładam kieliszek na miejsce i biorę się za następny. Czuję na sobie uważny wzrok kobiety ale przecież nic jej powiedzieć nie mogę, zwłaszcza, że to Gloria. - Mówiłaś coś o terapii... - wspominam.
- Gregor mnie do niej przekonał. - mówi. Mój puls lekko przyspiesza ale po chwili słabnie. Przecież go tu nie ma. - Miałam dzisiaj pierwsze spotkanie z terapeutą. - wyznaje. Widać, że jest trochę zawstydzona tym, że doprowadziła do takiego stanu.
- Powinnaś być z siebie dumna. - mówię. Patrzy na mnie ze zdziwieniem. - To, że przyznałaś sama przed sobą, że masz problem i poszłaś na terapię jest już połową sukcesu. Teraz tylko musisz w tym wytrwać i wszystko będzie dobrze. Większość ludzi zauważa problem jak jest już bardzo późno.
- Gdyby nie Gregor... - wzdycha.
- Masz szczęście, że masz takiego brata. - przyznaję. Mała zaczyna gaworzyć i wypowiadać co chwilę znane już słowa jak "Glolia" czy "mama". Do baru przychodzi w końcu mój jedyny i najukochańszy syn. 
- Cześć Glori. - wita się z nią całusem w policzek i siada obok niej, a Bianka zaczyna wyciągać do niego rączki. - Mamo? - zaczyna wyjątkowo spokojnie.
- Tak?
- Rozmawiałaś już z tatą? - pyta. 
- O czym? - pytam wiedząc niestety o co chodzi.
- O tym, że nigdzie nie jedziemy. - odpowiada. Gloria uważnie obserwuje moją reakcję. Wzdycham, bo cóż innego mogę zrobić? Jeszcze nie podjęłam decyzji. Poprawka, decyzja, którą chcę podjąć nie ma prawa istnienia.
- Jeszcze nie rozmawiałam z tatą, bo nie wiem czy to dobry pomysł, żeby tutaj zostać. - odpowiadam. Spodziewam się jakiegoś wybuchu ale zamiast tego widzę gasnące iskierki w oczach mojego syna. 
- Pójdę na spacer z Bianką. - bierze siostrę na ręce i wychodzi z restauracji. Pocieram dłonią skronie, bo nie wiem co robić. 
- I co zamierzasz? - pyta delikatnie brunetka pijąc sok pomarańczowy.
- Nie wiem. - wzdycham. - Wyjazd dałby dzieciom dużo możliwości. Miałyby dostęp do lepszych szkół, poznałyby kawałek świata, byłyby z ojcem...
- Z tego co widzę i wiem, to akurat nie jest najlepszy argument. - zauważa. Patrzę na nią bezradnie. - Magda ja wiem, że rodzina jest najważniejsza, że to wasza szansa ale nie rób niczego z poczucia obowiązku. - mówi.
- Z poczucia obowiązku? - dziwię się.
- To, że pomógł ci rozkręcić ten interes nie oznacza, że jesteś mu cokolwiek winna. - wyjaśnia. - Owszem, jest ojcem twoich dzieci i formalnie jest twoim mężem ale przez czas, który się znamy nie widziałam go tutaj ani raz. Znam go z twoich opowiadań i z pobąkiwań Gregora. Na prawdę chcesz rezygnować ze wszystkiego i z marzeń Tobiego o skokach dla obietnic bez pokrycia i niemrawej wizji wspólnego życia w Stanach?
- To nie jest takie proste.
- To jest bardzo proste. - odpowiada pewnie i chyba troszeczkę zbyt głośno. Sama to zauważa i cichnie. Odkładam wyczyszczone szkło na tacę i wkładam do szafki za mną.
- Nie wiem czemu dla mnie to nie takie proste, skoro według ciebie nie ma w podjęciu tej decyzji nic trudnego. - odpowiadam grzebiąc w szafce. - Jak ty sobie wyobrażasz moje małżeństwo? Miałam je ratować a nie doprowadzać do ruiny a ty proponujesz mi... - milknę kiedy odwracam się do kobiety. Puls podskakuje, a w głowie pojawiają się wspomnienia z dzisiejszej nocy. Szatyn lekko się uśmiecha i siada obok siostry mówiąc ciche "cześć". Gloria przez chwilę przypatruje się naszej wpatrującej się w siebie dwójce ale po chwili znów się odzywa.
- To małżeństwo to jakaś farsa. - mówi poważnie. Przenoszę wzrok na nią. Mówi jak najbardziej serio. - Powinnaś mieć przy sobie faceta z krwi i kości, który istniałby tu i teraz a nie gdzieś tam. - macha znacząco ręką. - Zasługujesz na kogoś, kto codziennie będzie ci mówił jak bardzo ważna dla niego jesteś, kto będzie ci dziękował za to, że po prostu jesteś, kto będzie prawdziwym ojcem dla twoich dzieci i z kim będzie ci dobrze w łóżku, bo jak mniemam seksu brakuje ci cholernie i gdybyś teraz dostała jakiegoś napalonego młodziaka, to chłopak mógłby mieć problem z utrzymaniem tempa. - mówi. Mi na chwilę zatrzymuje się serce, a na twarzy szatyna pojawia się znaczący uśmiech. - Gregor powiedz coś, bo ja już nie wiem jak ją przekonać. - mówi nie mając do mnie siły. Jego wzrok mi ciąży. Jest taki... pewny. 
- Napiłbym się kawy. Miałem ciężką noc. - mówi zamiast tego, a ja jak nigdy płonę żywym rumieńcem. Dziękuję Bogu, że ekspres do kawy jest obok szafki z kieliszkami i choć na chwilę mogę się oderwać od jego oczu. Jakim cudem ja przetrwałam tą noc nie dostając zawału od tego spojrzenia? 
- Nie załamuj nas bardziej i powiedz, że seks, który ci się dzisiaj trafił był beznadziejny. - jęczy Gloria, a ja wytężam słuch ale nic nie mówi. - Czemu milczysz?
- Nie chcę cię załamać do końca. - mówi wyraźnie zadowolony.
- Przyjmę to na klatę.
- To był najlepszy seks od kilku lat. - mówi pewnie. Gloria obija sobie czoło o blat a ja prawie wylewam kawę, którą teraz podaję szatynowi. Nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy. - Tobias jest na prawdę dobry w tym co robi i ma szansę być na prawdę świetnym zawodnikiem. - mówi od razu. Tym razem na niego zerkam. Poważnieje. Zagrywa Tobiasem. To nie fair. - Jeśli wyjedziecie zniszczysz jego marzenia i plany, a na pewno karierę. Poza tym... on nie chce wyjeżdżać i doskonale o tym wiesz. 
- Ale...
- Argument o pełnej rodzinie też jest słaby. - ucina moją wypowiedź. Milknę patrząc wprost w jego stanowcze oczy. Chce powiedzieć coś więcej ale nie może. Nie teraz przy wszystkich. Nie przy Glorii. Na osobności. Najlepiej w łóżku. Opanuj się!
- Greg ma rację. - wtrąca się brunetka. - Poza tym, tutaj masz wszystko. Dom, przyjaciół, pracę... - wymienia. - Ja sobie bez ciebie nie poradzę, a ty beze mnie, więc nie możesz wyjechać. - szczerzy się. Mogę tylko pokręcić głową. - No i musisz mi pomóc w jednej bardzo ważnej sprawie. - dodaje.
- W jakiej? - pytam zainteresowana.
- Musimy odwieść mojego brata od popełnienia największego błędu w życiu.
- Co masz na myśli, mówiąc błąd? - pyta zainteresowany.
- Ożenek z tą jędzą. - odpowiada. Żołądek zwija mi się w supeł, bo co ja mogę? Mogę mieć z nim romans. Tylko co to zmieni? - Dobra, ja lecę. Gregor jadę do rodziców i... - milknie zastanawiając się nad czymś. - Apropo rodziców. Nie miałeś dzisiaj być u rodziców Sandritty? - pyta stając obok niego.
- Zmieniłem plany. - odpowiada krótko. Brunetka wzrusza ramionami.
- Wszystko co opóźnia przygotowania do wesela jest jak najbardziej pożądane. Papa! - puszcza mi całusa i wychodzi z restauracji. Biorę szklankę po soku, który wypiła i odwracam się do zlewu, żeby umyć ją porządnie. A potem wytrzeć i wypolerować tak jak przedtem kieliszek.
- Gdzie Bianka? - słyszę za plecami.
- Tobi wziął ją na spacer. - odpowiadam zgodnie z prawdą. Znów cisza przerywana jedynie sobotnim gwarem w restauracji. Ludzie w tak piękną pogodę jadą w góry, a kiedy wracają wstępują na kieliszek wina, albo piwo i zostają do późna. Dlatego kelnerki mają sporo pracy. Odwracam się i widzę pustą filiżankę szatyna więc chcę ją też pomęczyć wodą z płynem. Kiedy po nią sięgam jego dłoń ściska delikatnie moją. Z paniką w oczach na niego patrzę. - Gregor ktoś może to zobaczyć. - mówię z paniką w głosie.
- Więc chodź ze mną na spacer. - odpowiada.
- Nie mogę zostawić restauracji... - przerywam kiedy jego dłoń obraca moją i zaczyna drugą dłonią ją głaskać. Moja panika sięga zenitu. - Dobrze, pójdę, tylko mnie puść. - od razu to robi.
- Będę na ścieżce za restauracją. - mówi i wychodzi zostawiając na ladzie pieniądze za kawę. Muszę wziąć większy wdech, żeby jakoś to przetrawić i nastawić się odpowiednio na tą rozmowę.
- Laura, muszę na chwilę wyjść, poradzicie sobie beze mnie? - pytam kelnerkę przechodzącą obok.
- Jasne. - odpowiada z uśmiechem.
- Gdyby Tobias wrócił przede mną, powiedz, że musiałam coś ważnego załatwić i wrócę jak najszybciej się da. - dodaję i wychodzę z restauracji.
     Ścieżka za restauracją prowadzi w górę do lasu. Z daleka widzę jak sylwetka szatyna znika wśród licznych wysokich dębów. Rozglądam się i idę w górę podążając za nim. W lesie go gubię. Stoję na środku ścieżki i rozglądam się bezradnie szukając go wzrokiem. W pewnym momencie ktoś lekko pociąga mnie w bok i ląduję w ramionach szatyna opartego o jedno z drzew. Jego zapach zawraca mi w głowie, a jego wzrok przewierca się przez moją duszę. Jedna jego ręka oplata moją talię a dłoń drugiej ręki odgarnia kosmyk moich włosów z czoła. Jest poważny, delikatny i jakby lekko niepewny. Mimo tego zdecydowanie ale nie spiesząc się zaczyna mnie całować. Obraca mnie tak, że teraz to ja czuję chłód opasłego dębu na plecach. Lekko napiera i pogłębia pocałunek, a ja nie potrafię się oprzeć. Oddaję się temu cała. Moja skala? W tym momencie daję sobie 10tkę. Jak cholera. Bo to nie jest jednorazowa przygoda, chcę żeby to trwało.
   Kiedy się ode mnie odrywa, żeby złapać oddech ogarnia mnie chłód. I lekki niepokój, bo nie czuję go tak blisko jakbym tego chciała. Opiera czoło o moje i wciąga głęboko leśne powietrze zmieszane z moimi perfumami. Jego dłoń spoczywa na moim policzku, a jego kciuk delikatnie go masuje. 
- Czemu na mnie nie patrzysz? - pyta cicho.
- Boję się, że jak otworzę oczy to znikniesz. - odpowiadam nie namyślając się zbytnio. Słyszę jak wstrzymuje oddech.
- Otwórz oczy Magda. - prosi cicho. Robię to z wielką niechęcią. Kiedy ponownie widzę jego oczy wiem, że wpadłam jak śliwka w kompot. Niszczę swoje małżeństwo i jego związek. - Bałem się, że nie będę mógł oczekiwać więcej. - mówi.
- Boję się tego więcej. - odpowiadam szczerze.
- Nie chcę cię skrzywdzić.
- Wiem, chcesz spróbować. - mówię kręcąc głową. W końcu patrzę mu prosto w oczy. - A jak pełna rodzina ci się znudzi, to zawsze przecież masz tą bezpieczną furtkę w postaci narzeczonej, ba, w postaci żony jeśli dobrze pójdzie. - mówię gorzko.
- Nie rozwiedziesz się teraz dla mnie prawda? - pyta. To pytanie retoryczne, bo to przecież oczywiste. - Oboje mamy furtki. Zrezygnujemy z nich na dobre, jeżeli poczujemy, że na prawdę może nam się udać. 
- Wiem. Przepraszam... - spuszczam głowę. Nie wiem co się ze mną dzieje. Zachowuję się jak zazdrosna nastolatka, a nie jak dorosła kobieta wiedząca o życiu zbyt wiele jak na swój wiek. Unosi mój podbródek tak, żebym znowu na niego spojrzała. 
- Jeżeli wyjedziesz... - zaczyna poważnie. - Nie powstrzymam cię. Ale nie chcę żebyś wyjeżdżała. Chcę cię tutaj, dla siebie. Chcę cię codziennie. Chcę... - przerywam mu pocałunkiem. Może i oszalałam ale nie potrafię przejść obok niego obojętnie. Pragnę go jak kiedyś pragnęłam Aleksa. Tylko czy potrafię go pokochać? 
- Jeśli zostanę, a Aleks się o nas dowie... 
- Dowie się jak się z nim rozwiedziesz. - przerywa mi stanowczo. Przez chwilę znów nikt się nie odzywa, a jego usta masują moje. To takie przyjemne kiedy ktoś pokazuje jak bardzo go pociągasz, jak na niego działasz, jak mu przy tobie dobrze. - Co ty ze mną robisz? - pyta odrywając się ode mnie.
- Niszczę twój związek. - odpowiadam poważnie. Znów milknie. - Dlaczego nie pojechałeś do teściów? - pytam.
- Do przyszłych teściów. - poprawia mnie. Jakby to była jakaś różnica. - Kiedy wróciłem do domu Sandra spała. Nie potrafiłem tak po prostu położyć się obok niej i zasnąć, jak gdyby nigdy nic. - przyznaje.
- Kochasz ją. - mówię.
- Nie wiem. - odpowiada szczerze. I znów cisza. Chyba wie do czego zmierzam, bo zaczyna kręcić głową. - To, że się na wzajem uszczęśliwiamy nie robi z nas złych ludzi.
- Robi ich z nas oszukiwanie najbliższych. - poprawiam go patrząc poważnie na jego oczy. Walczy ze sobą. Z własnymi wyrzutami sumienia. - Nie wiem czy potrafię tak skrzywdzić Sandrę.
- Sandrę? - dziwi się.
- Aleks wyjedzie, nie będę musiała patrzeć mu w oczy. Sandra czasem zajrzy do restauracji, będzie przy tobie na zawodach, na imprezach związkowych, na których jako mama Tobiasa też muszę być. Jak ja mam patrzeć jej w oczy wiedząc, że jej szczęście i miłość, którą uważa za coś oczywistego właśnie sama rozpieprzam? Jak mam patrzeć na was, uśmiechających się do wszystkich i opowiadających o weselu kiedy mam w głowie to co się dzieje między nami? - pytam. Milczy. Nie zna odpowiedzi. - Nie potrafisz ranić ludzi Gregor. Nie potrafisz zranić Sandry. Ten romans cię zniszczy, bo nie będziesz umiał powiedzieć jej, że te wszystkie lata spędzone razem są przeszłością, że masz kogoś innego, a mi... a mi nie będziesz w stanie powiedzieć, żebym przestała tak na ciebie patrzeć.
- Więc nie przestawaj. - oponuje. - Jestem dorosły, wiem co robię. - mówi pewnie. Musze się zaśmiać. I pokręcić głową. - Chcesz żebym odszedł? - pyta. - Chcesz żebym zostawił cię w spokoju i nigdy nie wracał? - pyta. Serce mi się zatrzymuje. Na chwilę wstrzymuję oddech, bo pyta tak bardzo poważnie. Zbliża się do mnie tak, że czuję jego oddech na policzku. - Więc pozwól mi pokazać ci jak bardzo cię pragnę... jak bardzo pożądam... jak potrzebuję... - mówi pomiędzy pocałunkami składanymi na mojej szyi. - Daj mi siebie... pozwól sobie być po prostu szczęśliwa... tu i teraz... - kończy na moich ustach, a ja znów nie potrafię go odepchnąć. - Nie odsyłaj mnie do piaskownicy. 
- Nie potrafię. - przyznaję. Uśmiecha się szeroko. Jego uśmiech zaraża więc też się uśmiecham.
- Jesteś taka piękna... - mówi znów mnie całując. Jego dłonie zjeżdżają coraz niżej. Unosi moją nogę i wsuwa dłoń pod sukienkę delikatnie masując moje udo. Pocałunek staje się coraz głębszy, coraz bardziej zachłanny. Mam gdzieś wszystko co dzieje się dokoła. W tym momencie nie przeraża mnie nawet fakt, że kogoś oszukujemy, że oboje ranimy, bo w końcu czuję się obdarowywana czułością, której tak bardzo mi brakuje. Nam obojgu. I wszystko jest tak jak ma być. Dopóki nie słyszę zaskoczonego głosu od strony ścieżki.
- Ja pierdzielę...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie :) W prezencie kolejny rozdział :)
Pojutrze felieton :) Już na 100% :*
Buziaki z Villach :*

13 komentarzy:

  1. O matko!
    Tak! Jestem jak najbardziej za tym, żeby ich romans nadal trwał. Widać że Magda i Gregor wpadli i nie mogą bez siebie żyć (pomimo, że znają się krótko). Domyślam się, że osobą która przyłapała ich w lesie był Tobias...
    Villach! Ale tam pięknie! Prawdopodobnie w wakacje tam pojadę i już nie mogę się doczekać.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki x

    PS.Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, Twój każdy post zawsze poprawia mi humor ! Gregor i Magda normalnie ich uwielbiam ♥ Do końca pewnie jeszcze między nimi dużo się pokomplikuje, ale mam nadzieje, że koniec końców będą razem :)
    Pozdrawiam i już czekam na następny ! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. NIe było mnie tu kuuuupę czasu. Problemy osobiste... nieważne, nie będę się zagłębiać. Już zabieram się za nadrabianie i wttedy napiszę coś więcej. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda jak zwykle dramatyzuje. Stało się i tyle. Sama na to pozwoliła. Nie powstrzymała Gregora kiedy ją całował, rozbierał. Dobrze, że chociaż nie ma do chłopaka pretensji, bo znając ją, to bym wcale nie była zdziwiona, gdyby obwiniała jednak choć trochę Grega. Ale prawda jest taka, że nam Madzia wpadła jak śliwka w kompot. Może się nie zakochała, ale postać Grzesia z pewnością ją zauroczyła. Nareszcie znalazła kogoś, kto okazuje jej czułość, dla kogo jest ważna, kto ją docenia. Aleks jest ogromnym idiotą, że wybrał pracę zamiast tak wartościowej kobiety. Będzie jeszcze żałował, że nie zajmował się swoją żoną tak jak trzeba. Coś mi się wydaje jednak, że Magda wyjedzie, ale wróci szybciej, niż ktokolwiek by pomyślał. W końcu zrozumie, że czuje coś do Grega. Jestem tego prawie pewna, ale znając ostatnio moje szczęście, pewnie się jednak pomyliłam. Niech zgadnę, Tobi ich przyłapał na tym obściskiwaniu się w lesie prawda? Tutaj nie mogę się mylić. Gdyby to był któryś z chłopaków, na pewno skomentował by tą sytuację inaczej. Teraz się dopiero zacznie robić ciekawie. Co zrobi Tobi, jak się zachowa i jak postąpi Magda z Gregorem. Oj będzie się działo.
    Pozdrawiam i całuję. Do następnego :*
    PS.Jak ja ci zazdroszczę tej Austrii ;-; Sama bym sobie ją znów odwiedziła...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, szok :D Cieszę się, że mogłam już nadrobić :D Oczywiście, świetnie jak zawsze! Jestem ciekawa kto pojawił się na ścieżce, ale obstawiam Tobiasa. Pozdrawiam i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurna mać! Dziewczyno to co ty robisz w tych dwóch ostatnich rozdziałach to WoW! (oczywiście nie miałam czasu komentować ostatniego trwają poprawy ocen w szkole)
    tamten rozdział czytałam słuchając "Love me like you do" i to chyba był mój błąd ale go NIE ŻAŁUJĘ czytało się przy nim cudownie gorzej z efektem na psychice ale to inna sprawa
    ten też jest świetny moja reakcja do Pauliny na fb cytuję "Hahaha Gloria i Love you!" jej tekst o młodym chłopaku czy jak to tam szło wygrał wszystko. Albo nie ten tekst Gregora o najlepszym sexie o tak to wygrało. Jestem ciekawa komu wyrwało się to "Ja pierdzielę" na końcu? Najpierw obstawiłam Tobiego. Teraz myślę, że to może Gloria? Nie wiem nie wiem. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak, tak. Zdecydowanie jestem za tym, żeby dali sobie szansę. Tak jak powiedział Gregor oboje mają furtki, ale mam nadzieję, że Gregor zatrzaśnie swoją z hukiem i nie popełni największego błędu w życiu - chętnie wsparłabym Glorię w jej staraniach związanych z uchronieniem braciszka przed Sandrą. Magda też mogłaby zatrzasnąć swoją furtkę i zakończyć pewien rozdział - zdecydowanie zgadzam się ze stanowiskiem Glorii jeśli chodzi o faceta na jakiego zasługuje Magda. Widać, że dzięki rozmowom z Tobiasem i Magdzie, ale też i Biance Gregor się zmienia, dojrzewa, zaczyna patrzeć na świat inaczej i nie kieruje nim egoizm i wyłączna chęć posiadania rodziny. Co prawda nie jest jeszcze w stanie jednoznacznie stwierdzić, że nie kocha Sandry, ale myślę, że to kwestia czasu. Oboje z Magdą zasługują na szczęście, nawet takie nietypowe jak w ich przypadku. Liczę na to, że podejmą właściwe decyzje.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :) Piękne masz widoki w Austrii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo! Gloria taka bezpośrednia.. podoba mi się ona :)
    Magda hmm chyba zdecydowanie za dużo myśli. Boji się oderwać od przeszłości. Myślę że powinna posłuchać Schlierenzauer ' ów. Sytuacja w lesie tylko potwierdza uczucie między Magda a Gregiem. Myślę że przyłapał ich Tobi z Bianka :). Czekam na dalszy ciąg :* Jula

    OdpowiedzUsuń
  9. Gloria mistrz :D Wie, w jakim momencie, co powiedzieć ;) Zachowania głównych bohaterów nie powstydziłby się przeciętny nastolatek, licealista ;P Ale, że w Lesie? Widzę, że fantazja poniosła :) Uwielbiam takiego Gregora i Naszą sułtankę, masz dar do kreowania postaci kochana :) Trochę mnie ten romans przeraża, bo jeśli ktoś zdradza, to nigdy nie wiadomo, czy nie zrobi tego ponownie, już w nowym związku. Doskonale wiem, że emocje, uczucia i porywy nie spływają po człowieku, każdy może się ponieść chwilą, ale ja niestety znalazłam się w sytuacji Aleksa, Sandritty i nie popieram takich zawirowań. Powinni pozałatwiać swoje sprawy i dopiero zacząć na porządnych fundamentach swój związek, a nie na zgliszczach poprzednich związków. Mimo wszystko temperatura opowiadania podskoczyła, co najmniej o 100 stopni! :D Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe czy to Tobi czy może Gloria?
    Rozdział ciekawy, czekam na nexta i zapraszam do siebie na Gregora i Sam ;)
    http://skijumperslovestory.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurczę, strasznie zagmatwana ta ich sytuacja. Niby wszystko wydaje się być proste: jest uczucie, to powinno się próbować i być razem. Nadal jestem tego zdania, ale chyba wszystko powinno mieć swoją kolejność. W końcu Alex i Sandra to też ludzie, zasługują chyba na odrobinę szczerości? Tym bardziej po tylu latach związku / małżeństwa. Drugiego związku nie powinno się budować, kiedy nie zakończyło się pierwszego. To nie przejdzie.
    Prędzej czy później sprawa się wyda, a wtedy będzie więcej szkód i pretensji.
    Magda też ma dziwne myśli. Pragnie i Gregora, i szczęścia rodzinnego mimo wszystko. A to się nie uda. komuś zawsze zostanie wyrządzona krzywda. Jeśli zostanie, skrzywdzi męża. Jeśli wyjedzie, skrzywdzi Grega i przede wszystkim Tobiasa. Skoro dobro rodziny jest najważniejsze, to dlaczego nie zostanie ze względu na syna, a chce wyjeżdżać ze względu na męża? Dziwną ma logikę.
    Gloria jest niesamowita, naprawdę. Dziewczyna ma talent do mówienia rzeczy, które krępują innych. Greg swoją drogą rownież ma talencik oratorski. Potrafi doprowadzić do czerwoności :)
    Obstawiam, że zauważyła ich Gloria.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)
    p.s. Ale że w lesie?! :D:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział ! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! Mam nadzieję,że Magda podejmie właściwą decyzje jakakolwiek ona będzie.Wiem,że jeszcze będzie wiele zawirować itd,ale mam nadzieję,że Greg i Magda będą razem :P Zapraszam do mnie ! difficulmoments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy kolejny ? :)

    OdpowiedzUsuń