czwartek, 21 maja 2015

18. Źli ludzie


~Innsbruck~


     Telefon dzwoni, męcząc od kilku minut niemiłosiernie moje uszy. Siadam na brzegu łóżka i biorę go do ręki. "MORGI". Mam ochotę odebrać czy nie bardzo? W obecnej sytuacji rozmowa z nim nie jest dobrym pomysłem. Rozmowa z kimkolwiek nie jest dobrym pomysłem tylko jeśli nie odbiorę, zaczną wydzwaniać inni. Wstaję z łóżka. Bardzo niechętnie. Podchodzę do okna i opieram się o niski parapet z kilkoma dość sporych rozmiarów poduchami. Właściciel tego hotelu miał chyba bzika na punkcie amerykańskich sypialni dla nastolatek, bo gdybym tu usiadł wyglądałbym właśnie jak jedna z nich.
- Thomas... to nie jest dobra pora na rozmowy.
- Jak się trzymasz? - pyta. 
- Nie powiesz mi "a nie mówiłem"? - pytam. Milczy. - To nic nie zmienia. I tak nie mogę być z Sandrą. Nie potrafię. - przyznaję.
- Sabrina właśnie odwiozła ją do domu. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Była załamana. - mówi. Czuję słabe ukłucie w okolicach serca ale tylko przez chwilę. Podnoszę wzrok i zatrzymuję w punkcie, który jakimś cudem daje mi siłę. Nadzieję. - Gloria pytała gdzie jesteś. Twoi rodzice się martwią, bo nie wiedzą o co chodzi. Nie wiem co mam im powiedzieć.
- Nic im nie mów. Wyjaśnię im wszystko jak wrócę do domu.
- Magda...
- Magda to temat zamknięty Thomas. - przerywam mu nie chcąc o niej rozmawiać. Nie w tym momencie.
- Wyjeżdża? - pyta. 
- Nie wiem. - odpowiadam szczerze. Marszczę brwi, bo to mnie cholernie ciekawi. 
- Gregor gdybyś chciał pogadać...
- Wiem. Ale teraz nie chcę gadać z nikim. Muszę to wszystko sobie poukładać. Muszę się przyzwyczaić do bycia... sam. - wyjaśniam. Bawi mnie to określenie. Dawno nie byłem sam. Zawsze była Sandra. A teraz...
- Daj znać Glorii kiedy wrócisz. Ona na prawdę się martwi.
- Jasne. Sorry ale chciałbym się przespać. 
- OK. Trzymaj się Greg. - odpowiada i rozłącza się. Patrzę na telefon i uśmiecham się sam do siebie.
- Nie wiedziałem, że tak łatwo przychodzi mi kłamanie. - mówię. Wystukuję kilka słów do Glorii i wyłączam telefon. Podnoszę głowę i uśmiecham się szerzej. 
- Jeśli chcesz się przespać mogę już sobie iść. - mówi cicho. Moja koszula na jej nagim ciele wygląda imponująco. Powinna być modelką. Tylko wtedy w tym wydaniu oglądaliby ją wszyscy, a ja chcę ją mieć tylko dla siebie. Opiera się o poduszki siedząc na parapecie jak typowa amerykańska nastolatka. 
- Chcę się przespać z tobą. - wyjaśniam. W jej oczach widzę ten ogień, który tak cholernie mnie kręci. To co mnie do niej przyciąga. Ukryta w jej oczach lubieżność. Uśmiecha się delikatnie, przygryza dolną wargę, jej rude włosy opadają na ramiona tworząc piękną ramę do obrazu jej twarzy. Bladej, delikatnej, porcelanowej. 
   Podchodzę bliżej i powoli rozpinam jeden z guzików granatowej koszuli, potem drugi... Ciągle patrzę w jej oczy. Chciałbym je widzieć ciągle. Codziennie. Cały czas. Kładzie dłoń na mojej dłoni. Unoszę brew.
- Muszę wracać do domu. - mówi spokojnie. 
- Nie lubię tego zdania. - komentuję z wyraźnym zawodem. - Tobias jest u kolegi i będzie tam do rana, a znając go, wróci koło południa. - zauważam i kontynuuję rozpinanie guzików. Ściska moją dłoń.
- Bianka jest z opiekunką. - dodaje. - Umówiłam się z nią, że wrócę przed północą. - dodaje. Moja mina chyba mówi wszystko. - Gregor? - kciukiem zataczam kółka na jej dłoni.
- Wysłałem jej smsa z twojego telefonu, że wrócisz jednak dopiero rano. - mówię spokojnie.
- Słucham?! - oburza się. Schodzi z parapetu i szuka telefonu w torebce przy łóżku. Kiedy przegląda wiadomości zauważa tą wysłaną do opiekunki. Podnosi wzrok na mnie i rzuca torebkę w kąt. Jest wściekła.Wygląda zabawnie. Pewnie dlatego zaczynam się śmiać. Trzyma ręce na biodrach osłoniętych skrawkiem mojej koszuli, a rozpięte guziki odsłaniają spory kawałek jej biustu. Złość wypisana na jej twarzy dodaje jej uroku. Złość zupełnie do niej nie pasuje. To uosobienie dobra i spokoju. - Z czego się śmiejesz? - warczy. 
- Z ciebie. - podchodzę i obejmuję jej talię. Dziwi się. A właściwie znowu oburza.
- Ze mnie?
- Owszem. - odpowiadam nadal mając na twarzy głupkowaty uśmiech. Odgarniam jej włosy z twarzy a dłoń pozostawiam na policzku. - Jesteś zabawna kiedy się złościsz. - dodaję.
- Ty chyba żart... - zatykam jej usta swoimi ustami. Smakuje tak dobrze, że mógłbym to robić cały czas. Chce walczyć ale kapituluje i poddaje się mojemu pocałunkowi. Spokojnemu, głębokiemu i pełnemu czułości. Opiera dłonie na moich ramionach i zatapia się w tym co się z nami dzieje. Kiedy się od niej odrywam, żeby zaczerpnąć powietrza opiera czoło o moją brodę. - Jesteś niemożliwy. - mówi cicho. Czuję, że się uśmiecha. Sam też to robię. Przy niej wszystko jest takie... proste.
- Jestem zakochany. - mówię jej do ucha. Podnosi głowę i uważnie mi się przygląda. - Kiedy zadzwoniłaś i powiedziałaś, że to koniec... przestałem oddychać. Poczułem coś takiego... Jakby ktoś właśnie umarł. Wiem, że to brzmi niedorzecznie zwłaszcza, że zakończyłaś coś co na dobrą sprawę jeszcze się nie zaczęło ale... Miałem ochotę płakać... - wyznaję szczerze. - I nie dlatego, że zostałem sam tylko dlatego, że zostałem bez ciebie. - dodaję ciszej. - Przez tą chwilę byłem pusty. Jakby wszystko ze mnie uciekło. A kiedy powiedziałaś, że chcesz się ze mną spotkać... kiedy cię tutaj zobaczyłem... chyba jeszcze nigdy serce mi tak nie biło. Tak mocno. - mówię poważnie. - Nie miałem pojęcia o czym jeszcze chcesz rozmawiać. Bałem się, że powiesz mi, że byłem błędem i że żałujesz tego co się stało. To by mnie dobiło.
- Niczego nie żałuję Gregor. - mówi wyraźnie. Ma zmartwiony wzrok. Uśmiecham się blado.
- Chciałbym, żebyś teraz poczuła jak ciepło mi na sercu z tego powodu. I jak gorąco mi się zrobiło kiedy z uśmiechem podeszłaś i kazałaś mi zapomnieć o tym co mi powiedziałaś. - dodaję głaszcząc ją po policzku. - Chcę cię tylko dla siebie. I to wszystko mówi mi, że się zakochałem. Cholernie się zakochałem. - dodaję śmiejąc się. Ona też się uśmiecha. - Chciałbym tylko, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem. Teraz, tutaj, z tobą...
- Żebyś już zawsze była szczęśliwa. - wyjaśniam.
- Na to jeszcze musimy poczekać. - mówi poważniejąc. Przez chwilę panuje zupełna cisza. To chyba odpowiedni moment na męczące mnie pytanie.
- Wyjedziesz do Stanów? - pytam. Nie będę ukrywał jak bardzo zależy mi na tym, żeby nie jechała. 
- Muszę. - odpowiada spokojnie. Znów przestaję oddychać. Jej dłoń uspokajająco przesuwa się po moim ramieniu. - Na 2 tygodnie. - dodaje. - Rozmawiałam o nas z Tobim. Nie ma nic przeciwko nam ale dopiero kiedy zakończymy swoje związki. Ty już swój zakończyłeś ale ja...
- Nie chcesz się rozwieść. - kończę za nią.
- Chcę. - mówi pewnie. Nic nie rozumiem i chyba to widzi. - Jadę do Stanów żeby dostać podpis pod papierami rozwodowymi. 
- Czemu nie możesz ich mu dać do podpisu tutaj? - dziwię się.
- Bo ich jeszcze nie mam. Muszę znaleźć dobrego adwokata, wyjazd nie jest za dwa tygodnie tylko za tydzień więc Aleks nie zdąży tego tutaj podpisać. Gdyby się dowiedział, że chcę się rozwieść nie wyjechałby albo zabrałby nas tam siłą.
- Nie pozwoliłbym na to. - przerywam jej z determinacją.
- A gdyby się dowiedział, że mam romans oboje byśmy tego żałowali. - kończy.
- Więc wyjeżdżasz z nim? - pytam z nieukrywanym smutkiem.
- Wyjeżdżam tydzień później. Zabieram tylko Biankę. Tobi będzie wtedy na obozie sportowym razem z tobą. - przypomina mi. Rzeczywiście o tym zapomniałem. - Pokażę Aleksowi, że to nie ma sensu i przekonam, że rozwód to jedyna dobra opcja. - mówi pełna nadziei. Nie jestem pewien czy ten pomysł jest dobry. - Wrócę do ciebie. - zapewnia. - Ale dopóki nie dostanę rozwodu nie możemy być razem. Nikt nie może o nas wiedzieć. - dodaje. 
- Więc będziemy się ukrywać? Rozwód może trwać nawet kilka miesięcy. - zauważam.
- Jeśli nie chcesz...
- Nie wytrzymałbym tyle bez ciebie. - mówię cicho i znów ją całuję. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji.
- To nie zmienia faktu, że jestem na ciebie zła. - mówi odrywając się ode mnie. Znów powoduje u mnie śmiech. Kiedy ostatni raz byłem taki wesoły z Sandrą? Kilka dobrych lat temu. Ponownie łączę się z jej ustami. Nie potrafię się od nich oderwać na długo. Są nieprzyzwoicie ponętne. - Podobno miałeś iść spać. - przypomina z uśmiechem.
- Miałem się przespać. - poprawiam ją. - Z tobą. - dodaję z cwanym uśmiechem.
- Już to dziś zrobiłeś. - zauważa z rozbawieniem. Delikatnie chwytam jej biodra i przysuwam do siebie. - Och... - wyrywa jej się z ust. Jest zaskoczona. Nie będę ukrywał, że mi się to podoba. I jej też. Widzę to w jej błyszczących oczach. - Znów? - pyta zaskoczona, a ja przysuwam ją jeszcze bardziej. Wydaje cichy jęk. O to mi chodzi. O sprawienie jej przyjemności takiej, żeby chciała zostać. Na zawsze.
- Mam dobrą kondycję. - mówię całując ją namiętnie. - A ty działasz na mnie pobudzająco. - dodaję zjeżdżając ustami na jej szyję. Zarzuca ręce na moją szyję przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej. Unoszę ją tak, że oplata moje biodra nogami i przenoszę na łóżko napierając na jej ciało swoim ciężarem. Moja dłoń błądzi gdzieś w okolicach jej uda szukając drogi do tego co tak bardzo ponownie chciałbym poczuć. Czuję wbijające się w moje plecy paznokcie kiedy przygryzam płatek jej ucha. Rozpinam ostatnie guziki koszuli i mam ja całą dla siebie. Tylko dla siebie. Pozbywam się bokserek i ponownie łączę swoje usta z jej skórą. Gorącą, delikatną, pachnącą różami. Jednym stanowczym ruchem rozchylam jej uda i powoli wypełniam ją od środka powodując wypieki na jej twarzy i kolejny przeciągły dźwięk wydobywający się z jej gardła. Przez chwilę tak po prostu trwamy wpatrując się sobie w oczy. Jakbyśmy szukali w sobie upewnienia, że to jest to czego oboje chcemy. A jest. Dlatego zamyka oczy kiedy zaczynam się rytmicznie poruszać. Nie spieszę się, nie chcę się spieszyć. Delektowanie się tą chwilą jest cudowne. Oczekiwanie na ten jeden moment i opóźnianie go choć dręczy, powoduje więcej przyjemności. Czuję jak wypycha biodra wychodząc mi na spotkanie. Uśmiecham się pod nosem. Jej niecierpliwość jest urocza. 
- Nie męcz... - wzdycha w końcu.
- Jesteś pewna? - pytam ponownie maltretując pocałunkami jej szyję.
- Tak... - słyszę obok ucha. Tyle mi wystarcza. Jeden mocny, zdecydowany ruch, drugi, trzeci... Zaczynam tracić panowanie nad sobą. Zaciskam dłonie na prześcieradle, a ona swoje dłonie zaciska na moich ramionach. Jej przeciągły jęk powoduje, że ja też już nie daję rady. Że ja też muszę głośno odreagować to napięcie. I opadam na nią zmęczony, a ona zamyka mnie w swoich objęciach przeczesując dłonią po mojej głowie. 
    Zerkam na zegarek w jej telefonie, który biorę z jej dłoni. 01:35. Dość długo nie daję jej zasnąć. Uśmiecham się sam do siebie. Odkładam telefon na półkę obok łóżka i otaczam ją ramieniem. Jej głowa spoczywa na mojej klatce piersiowej i teraz to ja przeczesuję jej włosy palcami. Są takie miękkie i sprężyste...
- Dobrze ci w tej koszuli. - mówię spoglądając na nią z góry. Unosi głowę i opiera brodę na moim mostku. Jej oczy są takie... wesołe. Jakby miała 20 lat a nie 30.
- Bardzo jesteś do niej przywiązany? - pyta kręcąc kółka palcem na mojej piersi. Unoszę brew. - Mi też się podoba. Zasłania moje mięśnie, które nie wiem jak napiąć. - mówi. Mrużę oczy, bo nie mam pojęcia o co jej chodzi. Wywraca oczami. - Moje fałdki. - wyjaśnia, a ja parskam śmiechem. Sama też zaczyna się śmiać.
- Weź ją jeśli chcesz. - mówię uspokajając się w końcu. 
- A w czym ty wrócisz do domu? - pyta zaskoczona moją propozycją.
- Mam kilka rzeczy. - wskazuję głową na niewielką torbę leżącą przy drzwiach. Patrzy na nią przez dłuższą chwilę jakby się nad czymś zastanawiając. - I nie uważam, żebyś miała jakiekolwiek fałdki, które warto byłoby zasłonić. - mówię szczerze. Odwraca wzrok na mnie. - Co nie oznacza, że masz je pokazywać komuś poza mną. - dodaję poważnie. Unosi lekko brew. Wzruszam tylko ramionami. - Te fałdki należą teraz do mnie. - wyjaśniam z zadowoleniem. Milczy i ponownie patrzy na torbę pod drzwiami. - Co jest? - pytam wracając do głaskania jej po glowie.
- To musi ją cholernie boleć. - mówi cicho. Moja dłoń zatrzymuje się na jej policzku. Lekko unoszę jej głowę, żeby na mnie spojrzała. 
- Nie ty powinnaś zawracać sobie tym głowę.
- To przeze mnie ta biedna dziewczyna ma teraz gruzy zamiast życia. - mówi. - Nie miałam prawa rozwalać jej życia. Wiem, że teraz trochę za późno na takie przemyślenia ale...
- Tego związku nie ma od dawna Magda. Lepiej, że stało się to teraz niż po ślubie.
- Ona na pewno czekała na ten dzień. Tyle lat razem i nagle... - urywa. - Nie chciałam nikogo skrzywdzić.
- To, że oboje chcemy być w końcu szczęśliwi nie robi z nas złych ludzi. - mówię. - Twój mąż nie potrafił docenić szczęścia jakie miał pod ręką, a Sandra broniła się przed tym szczęściem rękami i nogami. Nie mógłbym z nią być tylko ze względu na te lata razem. Prędzej czy później to małżeństwo by się rozpadło.
- Jak umrę to pochłonie mnie piekło. - kręci głową.
- Trafię tam zaraz za tobą. - odpowiadam jej z uśmiechem. Sama się lekko uśmiecha. Ponownie kładzie głowę na mojej klatce piersiowej i palcami zaczyna wyznaczać niewielką ścieżkę na moim ciele. Ta przyjemna cisza koi wszystkie zmysły. Cisza i jej dotyk. Uwielbiam jej dotyk i uwielbiam dotykać ją. Jest perfekcyjna w każdym calu choć sama w to nie wierzy. Trzeba będzie nad tym popracować. Ale to później...

     Otwieram oczy i z rozczarowaniem zauważam jej nieobecność w łóżku. Podnoszę się na rękach i rozglądam po pokoju. Jej torebka nadal leży obok łóżka a telefon na półce więc nie uciekła. Sprawdzam godzinę. 5:30. Zakładam spodnie i zaglądam do łazienki. Właśnie zapina ostatni guzik kremowej bluzki z krótkim rękawem. Czarna rozkloszowana spódnica doskonale na niej leży. Przeczesuje szczotką włosy kiedy zauważa mnie w lustrze. Uśmiecha się pogodnie. Podchodzę do niej, obejmuję w pasie i sam wpatruję się w obraz przed sobą. 
- Dzień dobry panie Schlierenzauer. - mówi wesoło.
- Dzień dobry pani... - w tym momencie urywam. Jej uśmiech zmniejsza się kiedy widzi jak mój wzrok przenosi się na jej prawą dłoń. Unosi moją głowę i całuje mnie czule w policzek. Patrzy na mnie z takim czymś w oczach... To co w nich widzę trochę mnie uspokaja ale nie satysfakcjonuje w stu procentach. - Jak się pani spało? - pytam zamiast psuć sobie dzień z rana.
- Wyjątkowo dobrze. - odpowiada pogodnie. Znów zerkam w lustro, robi to samo.
- Nie uważasz, że całkiem ładny jest ten obrazek? - pytam zadowolony.
- Owszem. - kiwa głową. - Chociaż twój wielki kinol...
- Moje co?! - oburzam się śmiejąc się wesoło. Obraca się w moją stronę i daje mi słodkiego całusa. 
- Muszę wracać do domu. - mówi wyswobadzając się z mojego uścisku. Nie lubię tego. Wychodzimy z łazienki i opieram się o parapet. Wkłada telefon do torebki i zerka na leżącą na łóżku granatową koszulę, uśmiecha się cwanie i ją też chowa do torebki. Zakłada beżowe buty na koturnie i  podchodzi do mnie. Wzdycham. Uśmiecha się i całuje mnie czule. Przyciągam ją do siebie i mocno obejmuję. - Gregor muszę iść. - mówi pomiędzy pocałunkami. Opieram czoło na jej czole. 
- Kiedy się zobaczymy? - pytam.
- Gloria przychodzi do restauracji codziennie. - mówi uwalniając się z moich objęć. - Możesz przyjść z nią. - dodaje przy czym na chwilę się zamyśla. - Właśnie cię zostawiłam więc...
- O tym wie tylko Thomas, jakieś pozory normalności musimy zachować, ale ja nie o tym mówię. - wyjaśniam uśmiechając się znacząco.
- Jesteś niemożliwy. - śmieje się. 
- Już to słyszałem.
- Ale nie zapamiętałeś. - zauważa. Zarzuca torebkę na ramię i staje przy drzwiach patrząc na mnie z wesołymi iskrami w oczach. - Jedź do domu i wyjaśnij rodzicom sytuację. - mówi spokojnie. - Miłego dnia Gregor. - mówi i wychodzi. Cisza i pustka jaką zostawia po sobie jest nieznośna. Ale pociesza mnie fakt, że żegnam się z nią po to, żeby za chwilę się z nią znowu przywitać. Włączam telefon i widzę tuzin nieodebranych połączeń od Glorii. No tak. Teraz czeka mnie batalia z rodziną, chociaż Gloria pewnie chce mnie wyściskać za tą decyzję. I jak tu się zachowywać? Na to przyjdzie jeszcze czas...




~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę mnie poniosło ale to wszystko przez kurczę nieoczekiwany powrót do Greya.
Więc wybaczcie.
Co sądzicie?
:)
Kolejny nie wiem kiedy :P

15 komentarzy:

  1. Ah ten Grey ;) Ale Nam ten powrót nie przeszkadza :) Absolutnie. Takiej taktyki ze strony Magdaleny się nie spodziewałam. Nie miałam pojęcia, że z niej tak inteligentna bestia :) Zaplanowała sobie wszystko, łącznie z powiadomieniem męża o rozwodzie, w jakich okolicznościach itd. Pytanie, czy to wszystko tak jej wyjdzie? Wiadomo, jak to jest w życiu, pewnie będzie przed nimi jeszcze wiele zawirowań zanim będą razem :) Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Czekam na next :P
    difficulmoments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Tyle ci napiszę.
    Dobra, żartuję.
    Jestem zakochana po same uszy w tym opowiadaniu. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. W życiu bym nie pomyślała, że tak to rozegrasz! Ale jestem pod ogromnym wrazęniem, jestem zafascynowana i nie wiem co jeszcze.
    Oni są cudowni.
    Wcześniej miałam obawy, ze ona jednak wyjedzie. Teraz mam obawy że wyjedzie i nie będzie tak prosto z tym rozwodem. Że coś się tam stanie... może on jej nie wypuści? Sama nie wiem.
    Przepraszam za nieskładny komentarz, ale... aaaa!!! Normalnie szaleję ze szczęścia.
    Chociaż Magda dalej nie ma mojej pełnej sympatii. I nie umiem wytłumaczyć dlaczego.
    Pozdrawiam, Lilka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie było mnie pod poprzednimi rozdziałami, przepraszam... ;*
    Mam nadzieję, że mi to wybaczysz, lecz wiedz, że przysięgam, iż czytałam każdy z nich z taką samą łapczywością.
    Dziewczyno! Co Ty tutaj wyprawiasz! ;o
    Ostatnio dostałam niemal zawału z powodu tego, co Gregowi się przydarzyło. Tyle emocji, ufff...
    A teraz?! Jedno, wielkie zaskoczenie. Szok!
    Ale ok. Jak mają być tak szczęśliwi, to niech będą. Byleby de facto odczuwali to szczęście w swym życiu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh, zaniedbałam trochę komentowanie, ale szkoła i inne zajęcia... No cóż, czytanie nadrobiłam i czytać będę dalej bo uwielbiam twoje opowiadania 😉
    Jak się cieszę, że próbują być szczęśliwi 😄

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli Grey ma taki wpływ na Twoje notki to mi to zupełnie nie przeszkadza :p Rozdział świetny, bardzo się cieszę, że "koniec" w wykonaniu Magdy był tylko chwilowy, a ten prawdziwy ma dotyczyć jej małżeństwa. Mam nadzieję, że wytrwa w tym postanowieniu i wróci do Grega.
    Gdyby Gloria znała całą prawdę byłaby na pewno na "tak". Ona uwielbia Magdę i widzi, że Gregor byłby przy niej szczęśliwy, bo od razu spełniłoby się jego marzenie o rodzinie, a Gloria zyskałaby świetną bratową,. Dopełnieniem tego wszystkiego byłoby oczywiście wspólne maleństwo Magdy i Gregora, ale w końcu na wszystko przyszłaby pora. Trochę się rozmarzyłam, ale wierzę w pomyślność dla tej pary - nawet jeśli prowadząca do tego droga będzie wyboista i trudna.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Są razem. ale się cieszę :) nawet nie wiem co mam napisać więc zostawię tylko tyle :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję ze wszystko uda się po ich myśli!
    Super ze są razem.
    Zapraszam do siebiehttp://skijumperslovestory.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale mnie zaskoczyłaś! Spodziewałam się jakiegoś smutnego rozdziału, przemyśleń Gregora, stanowczości Magdy a tu proszę miła niespodzianka na koniec weekendu :)
    Czekam na ciąg dalszy Jula :*

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy następny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie, prosimy o jakiś kolejny pikantny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekamy na next !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo smutno, że nic nie ma :((

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następny ??? :-D

    OdpowiedzUsuń