~Innsbruck "Wagabunda"~
I’ll say come on, come on, come on, come on and take it!
Take it!
Take another little piece of my heart now, baby.
Oh, oh, break it!
Break another little bit of my heart now, darling, yeah,
Oh, oh, have a!
Have another little piece of my heart now, baby,
You know you got it, child, if it makes you feel good...
Take it!
Take another little piece of my heart now, baby.
Oh, oh, break it!
Break another little bit of my heart now, darling, yeah,
Oh, oh, have a!
Have another little piece of my heart now, baby,
You know you got it, child, if it makes you feel good...
Podśpiewywanie polerując kufel na piwo ma działanie uspokajające. Dawno nie byłam tak wyluzowana jak dziś. Wszystko staje się weselsze, goście pogodniejsi, a każdy kto podchodzi do baru po kolejne piwo uśmiecha się i zaczyna bujać na boki razem ze mną i osobą, która sprawia, że mam większą niż zwyczaj ochotę stać za barem.
- Oł jeeeee! - dodaje od siebie wywijając rękami we wszystkie strony. Kręcę głową podając kufel z piwem kolejnemu klientowi. - Wiesz co Magda? Jesteś pierwszą mamuśką, która jest tak wyluzowana jaką kiedykolwiek spotkałam. - mówi po zakończeniu swojej etiudy. Do baru z kolejnym zamówieniem podchodzi Tobias.
- Wyluzowaną? - dziwi się. - Szkoda, że jej nie widziałaś...
- Tobias! - upominam go. Wzdycha.
- Szkoda, że jej pani nie widziała kiedy przyniosłem trzy pały na półrocze. - brunetka unosi brew.
- Jesteś wymagająca? - pyta mnie podejrzliwie.
- Miał pałę z matmy, fizyki i w-fu. - wyjaśniam.
- Jak można mieć banie z w-fu? - dziwi się brunetka.
- Trenując sport poza szkołą. - dodaję.
- W-fista był niekompetentny. - wzrusza ramionami nastolatek. - Niczego by mnie nie nauczył.
- Nauczył cię, że masz chodzić na w-f i jak we wtorek na wywiadówce dowiem się, że dalej wagarujesz...
- Każesz mi pracować w restauracji? I tak już tu jestem uwięziony. - bąka niezadowolony.
- Sam chciałeś zarobić na sprzęt. - mówię. - A jak dowiem się, że wagarujesz to w weekendy zamiast do kina z dziewczyną, będziesz chodził do parku z Bianką. - oznajmiam spokojnie. - Czy wyraziłam się jasno? - pytam.
- Jeszcze przed chwilą byłaś rockową barmanką. - zauważa Gloria.
- Bo mama dostaje - 10 do wieku kiedy leci Janis Joplin - śmieje się Tobias. Brunetka mu wtóruje. Dostaje ode mnie lekko ścierką i bierze tacę z kuflami. Kręcę tylko głową z uśmiechem.
- Fajnego masz tego syna. - mówi upijając łyk wina. Bardzo jej posmakowało. Mam wrażenie, że aż za bardzo.
- Jaki fajny taki kłopotliwy. - odpowiadam. Patrzy na mnie uważnie.
- Ile ty masz właściwie lat? - pyta bezpośrednio.
- 31. - mówię odstawiając ostatni wypolerowany kufel.
- Dość wcześnie zaczęłaś. - zauważa z sympatycznym uśmiechem.
- Gdyby wszystko potoczyło się wg planu moim pierwszym dzieckiem byłaby Bianka. - wyznaję obserwując z uwagą Tobiasa. Brunetka milczy. Czuję jej wzrok na sobie. Uśmiecham się do niej słabo. - Byłam taką samą buntowniczką jak Tobi. Dlatego muszę go pilnować. - dodaję.
- Żałujesz czegoś? - pyta poważniejąc.
- Gdybym żałowała ucieczki z domu ze starszym od siebie o 12 lat mężczyzną do obcego kraju mając lat 16... musiałabym żałować, że urodziłam Tobiego. Odpowiedź jest chyba oczywista. - odpowiadam.
- Podziwiam Cię wiesz? - mówi nagle.
- Za co? - dziwię się.
- Bo jesteś z facetem, którego nie kochasz tylko po to, żeby nie rozbijać rodziny. Do tego starasz się przekonać syna, że jego ojciec nie jest takim ignorantem jakim rzeczywiście jest. Sama wychowujesz dwójkę dzieci i prowadzisz własny biznes...
- Kocham męża. - przerywam jej niepewnie. Kręci głową. - To nie tylko jego wina, że się oddaliliśmy od siebie. - dodaję. Tobias wraca z sali i siada obok brunetki przy barze. Jest zmęczony, widać to gołym okiem. Podpiera głowę ręką.
- Długi dzień, co? - pyta go Gloria.
- Mamy nowego trenera. - mówi. - Jest cholernie wkurzający, dokładny, wymagający i męczy. Ciągle mu coś nie pasuje. Myśli, że wszystkie rozumy pozjadał. To, że jest dobry w tym sporcie nie znaczy, że ma wymagać Bóg wie co. - oburza się.
- To jakiś tyran. - komentuje udając powagę Gloria. Sama mam ochotę się zaśmiać.
- W dodatku zamiast treningu zamiast porządnego treningu na skoczni, robi nam trening wysiłkowy i wytrzymałościowy i jeszcze jakieś psychologiczne rozmowy przeprowadza. To jakaś masakra. Mam go dość.
- Na skoczni? - dziwi się brunetka.
- Tobias trenuje skoki narciarskie. - wyjaśniam. - I dziwi mnie to co mówi, bo jeszcze niedawno jego obecny trener był jego idolem w tej dziedzinie. - dodaję wymownie patrząc na syna.
- Bo nie wiedziałem, że z niego taka gwiazdka. - bąka.
- A kto cię trenuje? - pyta z zainteresowaniem kobieta.
- Gregor Schlierenzauer. Mówi ci...
- Tobias!
- Mówi to pani coś? - pyta. Brunetka uśmiecha się lekko.
- Obiło mi się o uszy. - odpowiada. - Myślałam, że to profesjonalista. - mówi upijając kolejny łyk wina.
- No bo w sumie... - nastolatek zaczyna ewidentnie coś kręcić. - No bo w sumie to jest profesjonalista. No i wie co robi, bo przecież wygrał najwięcej w historii, nie? - pyta retorycznie.
- No to czemu jesteś do niego tak nastawiony? - pytam. Sama jestem zainteresowana co takiego się stało, że Tobi nagle zmniejszył poziom swojej fascynacji osobą skoczka.
- Jest upierdliwy. - mówi marszcząc brwi.
- Upierdliwy? - śmieje się brunetka.
- Ciągle robi nam jakieś głupie zawody. Mówi, że po to, żeby nauczyć nas przegrywać.
- W sumie to całkiem słuszne. - mówi brunetka. Nastolatek patrzy na nią z zaciekawieniem. - Z tego co wiem, to sam kiedyś miał problemy z przegrywaniem i nie dość, że sam sobą był zawiedziony, to jeszcze swoim zachowaniem zniechęcał innych do siebie. No a kiedy nauczył się doceniać też inne miejsca poza pierwszym i zaczął szczerze gratulować kolegom... To chyba wtedy stał się mistrzem. No bo cieszyło go każde miejsce. - mówi. Tobias przez chwilę milczy jakby trawiąc słowa kobiety. W końcu wzdycha kiedy widzi kolejnych gości wchodzących do lokalu.
- Może i masz... ma pani rację. - przyznaje. - Ale to nie zmienia faktu, że jest pyskaty. - mówi poważnie.
- No to macie coś wspólnego. - dodaję od siebie. - Obsłuż tamtą parę i możesz iść na górę. - mówię.
- Ale zapłacisz mi za pełną godzinę? - pyta podejrzliwie. Ma jeszcze 20 minut pracy.
- Nawet dam ci napiwek jeśli zostawią. - odpowiadam. Uśmiecha się szeroko i z ochotą idzie w kierunku pary w średnim wieku.
- Mały buntownik hehe - śmieje się Gloria. - A gdzie masz małą buntowniczkę? - pyta wesoło.
- O wilku mowa. - mówię z uśmiechem, kiedy Mira prowadzi za rączkę gibajacą się Calineczkę. Jej rude piórka na głowie bujają się na boki przy każdym ruchu tak samo jak jej błękitna sukieneczka w białe kropki. Uśmiecha się szeroko widząc brunetkę przy barze. Z resztą... brunetka nie jest jej dłużna. I od razu wyciąga w jej kierunku ręce.
- Dzień dobry księżniczko ty moja najpiękniejsza. - mówi kiedy mała z ochotą do niej idzie. Gloria bierze ją na ręce i ponownie siada przy barze z Bianką na kolanach.
- To ja lecę. Trzymaj za mnie kciuki. - mówi Mira i machając mi na pożegnanie wybiega z restauracji. Do baru wraca Tobi.
- A tej co? - pyta wodząc wzrokiem za dziewczyną.
- Przy dziekanacie mieli dzisiaj wywiesić listy z nazwiskami osób, które dostaną stypendium. - wyjaśniam. Tobi kiwa głową i odkłada tacę i fartuch na miejsce, po czym podchodzi do siostry z wielkim bananem na twarzy.
- Cześć mały rudzielcu. - mówi dotykając palcem jej noska. Mała śmiesznie marszczy nos i po chwili kicha powodując śmiech nas wszystkich. Sama też zaczyna się śmiać. - Żółwik? - nastolatek wystawia zaciśniętą pięść w jej kierunku. Od razu uderza w nią swoją zaciśniętą piąstką. - Brawo! Moja krew! - mówi dumnie. - A kto jest najlepszym bratem pod słońcem? - pyta. Siostra patrzy na niego jak zahipnotyzowana. - Bianka, kto jest najlepszym bratem, co? - ponawia pytanie. Mała się szeroko uśmiecha.
- Tobi! - woła wesoło.
- Taaak. - cieszy się brunet. - To daj buzi, bo Tobi idzie się uczyć. - mówi z niechęcią. Dziewczynka wystawia zabawnie dziubek w jego kierunku, po czym dostaje całusa od brata. - To ja idę. Jak będę miał problem...
- To przyjdziesz do mnie. - kończę stanowczo. Wywraca oczami i idzie na górę.
Patrząc na to jak Gloria bawi się z Bianką mam wrażenie, że jest stworzona do bycia matką. Pewnie dlatego pracuje w przedszkolu. Szkoda tylko, że nie ma własnych dzieci. Przy jej podejściu, pewnie byłyby najszczęśliwszymi dziećmi pod słońcem.
- Pasuje ci takie. - mówię do niej podając Edowi kolejną tacę z zamówieniem.
- Musiałabym mieć kogoś kto chciałby mi takie stworzyć. - mówi ze smutnym uśmiechem. Szkoda mi jej. Jest ładna, mądra, wesoła i pełna ciepła, a jest sama. Nie wiem jak to się stało. Przecież tacy ludzie właśnie powinni zakładać rodziny i żyć szczęśliwie mając gromadkę dzieci. Tacy ludzie jak Gloria są do tego stworzeni. - Póki co czekam aż zostanę ciocią ale tego też się prędko nie spodziewam. - mówi wzdychając.
- Przecież twój brat się żeni. Prawda? - pytam.
- Ślub prawie wymusił po 6 latach związku, jego narzeczona to karierowiczka i najchętniej to ciągle bywałaby na bankietach. Dzieci podejrzewam, że nie znosi, a przynajmniej na pewno nie chce ich teraz mieć. o ile w ogóle będzie kiedyś chciała. - mówi z żalem.
- A twój brat? - pytam. Uśmiecha się.
- Od kilku lat nie marzy o niczym innym niż o tym, żeby w końcu założyć rodzinę. W swojej karierze zawodowej osiągnął już prawie wszystko. Teraz specjalnie zrobił sobie przerwę, żeby móc skupić się na ślubie i rodzinie ale...
- Ale twoja przyszła bratowa nie pała do tego chęcią. - kończę. Nastaje chwila ciszy przerywana cicho puszczoną balladą Guns N'Roses.
- No powiedz sama, jak można nie kochać takiego cudu? - pyta bujając moją córkę na kolanach. - Mój brat oddałby wszystko, żeby mieć taką małą kopię siebie. I nie dziwię mu się. Dużo osiągnął, jest już w takim wieku, że powoli zaczyna się myśleć o stabilizacji w związku... Z resztą Sandra też powinna, bo jest od niego starsza i to ostatni dzwonek na pierwsze dziecko dla niej. - mówi z przekąsem. Dopiero po chwili uświadamia sobie, że ona ma tyle samo lat co jej przyszłą bratowa i robi się jeszcze bardziej przygaszona.
- Jeszcze będziesz bujać niejedno swoje szczęście. - mówię z uśmiechem. Jej twarz trochę się rozjaśnia po tych słowach.
- Obyś miała rację, bo jak nie to ukradnę jedno twoje. - śmieje się.
- To kiedy masz tą wielką imprezę? - pytam.
- 24 września. - mówi z niechęcią.
- Jak na siostrę pana młodego przystało musisz się tak spić, żeby wylądować na stole śpiewając "Jeszcze po kropelce". - śmieję się.
- Oooch na pewno się spiję. I na pewno trafię ale pod stół. I zostanę tam tak długo jak tylko będzie trzeba, byleby nie patrzeć na tą życiową katastrofę braciszka. - mówi z ironią. Kręcę głową.
- Może nie jest taka zła? - pytam. Robi wymowną minę. Naszą rozmowę przerywa jej dzwoniący telefon. Odbiera z uśmiechem na ustach.
- Cześć brat! Właśnie cię obgaduję. - wita się na wstępie. - Hej, powoli, nie panikuj. Co się stało? - pyta nadal bujając na kolanach zainteresowaną teraz telefonem Biankę. W międzyczasie do baru schodzi Tobias z niezadowoloną miną.
- Co jest? - pytam.
- Matma jest. Głupia jest. Po co to komu? - pyta rozdrażniony tym, że nadal mu nie idzie. Biorę od niego zeszyt i patrzę na działanie.
- Oczywiście, że matma jest głupia jeśli zamiast szóstki piszesz dziewiątkę. - mówię pokazując mu jego błąd. Marszczy brwi i wpatruje się w kartkę.
- Poczekaj chwilę może coś wymyślę teraz. - mówi Gloria do telefonu. - Magda ile Ci się tu mieści ludzi? - pyta. Patrzę na nią zdezorientowana.
- Jeśli poukładam stoły w jednym rzędzie to koło 60ciu. - odpowiadam.
- A można tutaj zorganizować takie małe przyjęcie? Koło 50 osób. - pyta.
- Jasne, tylko kiedy? - wyciągam kalendarz spod lady.
- Kiedy? - pyta do telefonu. - To takie podobne do ciebie... Dobrze, że wesele planujesz już teraz. - mówi z sarkazmem. - Dobra, cicho bądź! - ochrzania brata przez telefon. - Magda pytanie za sto punktów. Masz wolną salę w najbliższy piątek? - pyta.
- Najbliższy piątek czyli pojutrze? - pytam dla pewności.
- Kocham mojego brata ale jest cholernie beznadziejny w planowaniu imprez. - zerkam w kalendarz.
- Masz szczęście. - mówię z uśmiechem.
- Świetnie. - cieszy się. - Głupku? - zwraca się do słuchawki. Nawet Tobias się śmieje. - Następnym razem jak będziesz robił przyjęcie niespodziankę dla kumpla to zleć planowanie komuś innemu... Co? Nie. Masz więcej szczęścia niż rozumu. Właśnie załatwiłam ci lokal... Na przedmieściach, mały ale piękny i mają cudowne wino... Co? Wagabunda. Tak się nazywa. - mówi do telefonu. - Dobra, zajmę się tym... No to oczywiste, że jestem genialna. - śmieje się. - Pa. - odkłada słuchawkę.
- Przyjęcie niespodzianka. - powtarzam i zapisuję.
- 50 osób. Przyprowadzą go koło 19.00 - mówi.
- Chcecie jakoś ozdobić salę? - pytam.
- Pewnie będzie wielki napis i pierdylion balonów. Oni są jak dzieci. - mówi wywracając oczami.
- Jakieś specjalne menu? - dopytuję.
- Dużo piwa i pizza. Dawno tego nie jedli więc rzucą się jak hieny. - teraz obie się śmiejemy.
- Co do ceny... - zaczynam.
- To akurat jest bez znaczenia. - mówi pogodnie.
- Mamo, jeśli będę wtedy w obsłudze to dostanę dodatkową kasę? - pyta nagle Tobias, a oczy świecą mu się jak dwa ogniki.
- Ty mały materialisto! - śmieję się z niego. - Owszem. - dodaję.
- Świetnie. - cieszy się.
- Nie wiem czy... - zaczyna Gloria. - Nie wiem czy w sobotę będziesz się cieszył tak samo. - mówi z sympatycznym uśmiechem.
- Dlaczego? - pyta nastolatek.
- Potrzebuję jeszcze nazwisko na rezerwację. - wtrącam zapisując wszystko. Brunetka wzdycha.
- Gloria Schlierenzauer. - odpowiada. Oboje z Tobim patrzymy na nią ze zdziwieniem namalowanym na twarzy. Jedynie Bianka cieszy się patrząc wesoło na kobietę i bawiąc się jej wisiorkiem. Przydałby się do tego jakiś komentarz. Ja jedynie zaczynam się śmiać i kręcę głową, a Tobias patrzy na nią z rezygnacją i lekką paniką w oczach. Całą sytuację ratuje swoim słodkim głosem Bianka. Wypowiada słowa, których nikt się z jej ust nie spodziewał...
- Glolia!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Podziwiam Cię wiesz? - mówi nagle.
- Za co? - dziwię się.
- Bo jesteś z facetem, którego nie kochasz tylko po to, żeby nie rozbijać rodziny. Do tego starasz się przekonać syna, że jego ojciec nie jest takim ignorantem jakim rzeczywiście jest. Sama wychowujesz dwójkę dzieci i prowadzisz własny biznes...
- Kocham męża. - przerywam jej niepewnie. Kręci głową. - To nie tylko jego wina, że się oddaliliśmy od siebie. - dodaję. Tobias wraca z sali i siada obok brunetki przy barze. Jest zmęczony, widać to gołym okiem. Podpiera głowę ręką.
- Długi dzień, co? - pyta go Gloria.
- Mamy nowego trenera. - mówi. - Jest cholernie wkurzający, dokładny, wymagający i męczy. Ciągle mu coś nie pasuje. Myśli, że wszystkie rozumy pozjadał. To, że jest dobry w tym sporcie nie znaczy, że ma wymagać Bóg wie co. - oburza się.
- To jakiś tyran. - komentuje udając powagę Gloria. Sama mam ochotę się zaśmiać.
- W dodatku zamiast treningu zamiast porządnego treningu na skoczni, robi nam trening wysiłkowy i wytrzymałościowy i jeszcze jakieś psychologiczne rozmowy przeprowadza. To jakaś masakra. Mam go dość.
- Na skoczni? - dziwi się brunetka.
- Tobias trenuje skoki narciarskie. - wyjaśniam. - I dziwi mnie to co mówi, bo jeszcze niedawno jego obecny trener był jego idolem w tej dziedzinie. - dodaję wymownie patrząc na syna.
- Bo nie wiedziałem, że z niego taka gwiazdka. - bąka.
- A kto cię trenuje? - pyta z zainteresowaniem kobieta.
- Gregor Schlierenzauer. Mówi ci...
- Tobias!
- Mówi to pani coś? - pyta. Brunetka uśmiecha się lekko.
- Obiło mi się o uszy. - odpowiada. - Myślałam, że to profesjonalista. - mówi upijając kolejny łyk wina.
- No bo w sumie... - nastolatek zaczyna ewidentnie coś kręcić. - No bo w sumie to jest profesjonalista. No i wie co robi, bo przecież wygrał najwięcej w historii, nie? - pyta retorycznie.
- No to czemu jesteś do niego tak nastawiony? - pytam. Sama jestem zainteresowana co takiego się stało, że Tobi nagle zmniejszył poziom swojej fascynacji osobą skoczka.
- Jest upierdliwy. - mówi marszcząc brwi.
- Upierdliwy? - śmieje się brunetka.
- Ciągle robi nam jakieś głupie zawody. Mówi, że po to, żeby nauczyć nas przegrywać.
- W sumie to całkiem słuszne. - mówi brunetka. Nastolatek patrzy na nią z zaciekawieniem. - Z tego co wiem, to sam kiedyś miał problemy z przegrywaniem i nie dość, że sam sobą był zawiedziony, to jeszcze swoim zachowaniem zniechęcał innych do siebie. No a kiedy nauczył się doceniać też inne miejsca poza pierwszym i zaczął szczerze gratulować kolegom... To chyba wtedy stał się mistrzem. No bo cieszyło go każde miejsce. - mówi. Tobias przez chwilę milczy jakby trawiąc słowa kobiety. W końcu wzdycha kiedy widzi kolejnych gości wchodzących do lokalu.
- Może i masz... ma pani rację. - przyznaje. - Ale to nie zmienia faktu, że jest pyskaty. - mówi poważnie.
- No to macie coś wspólnego. - dodaję od siebie. - Obsłuż tamtą parę i możesz iść na górę. - mówię.
- Ale zapłacisz mi za pełną godzinę? - pyta podejrzliwie. Ma jeszcze 20 minut pracy.
- Nawet dam ci napiwek jeśli zostawią. - odpowiadam. Uśmiecha się szeroko i z ochotą idzie w kierunku pary w średnim wieku.
- Mały buntownik hehe - śmieje się Gloria. - A gdzie masz małą buntowniczkę? - pyta wesoło.
- O wilku mowa. - mówię z uśmiechem, kiedy Mira prowadzi za rączkę gibajacą się Calineczkę. Jej rude piórka na głowie bujają się na boki przy każdym ruchu tak samo jak jej błękitna sukieneczka w białe kropki. Uśmiecha się szeroko widząc brunetkę przy barze. Z resztą... brunetka nie jest jej dłużna. I od razu wyciąga w jej kierunku ręce.
- Dzień dobry księżniczko ty moja najpiękniejsza. - mówi kiedy mała z ochotą do niej idzie. Gloria bierze ją na ręce i ponownie siada przy barze z Bianką na kolanach.
- To ja lecę. Trzymaj za mnie kciuki. - mówi Mira i machając mi na pożegnanie wybiega z restauracji. Do baru wraca Tobi.
- A tej co? - pyta wodząc wzrokiem za dziewczyną.
- Przy dziekanacie mieli dzisiaj wywiesić listy z nazwiskami osób, które dostaną stypendium. - wyjaśniam. Tobi kiwa głową i odkłada tacę i fartuch na miejsce, po czym podchodzi do siostry z wielkim bananem na twarzy.
- Cześć mały rudzielcu. - mówi dotykając palcem jej noska. Mała śmiesznie marszczy nos i po chwili kicha powodując śmiech nas wszystkich. Sama też zaczyna się śmiać. - Żółwik? - nastolatek wystawia zaciśniętą pięść w jej kierunku. Od razu uderza w nią swoją zaciśniętą piąstką. - Brawo! Moja krew! - mówi dumnie. - A kto jest najlepszym bratem pod słońcem? - pyta. Siostra patrzy na niego jak zahipnotyzowana. - Bianka, kto jest najlepszym bratem, co? - ponawia pytanie. Mała się szeroko uśmiecha.
- Tobi! - woła wesoło.
- Taaak. - cieszy się brunet. - To daj buzi, bo Tobi idzie się uczyć. - mówi z niechęcią. Dziewczynka wystawia zabawnie dziubek w jego kierunku, po czym dostaje całusa od brata. - To ja idę. Jak będę miał problem...
- To przyjdziesz do mnie. - kończę stanowczo. Wywraca oczami i idzie na górę.
Patrząc na to jak Gloria bawi się z Bianką mam wrażenie, że jest stworzona do bycia matką. Pewnie dlatego pracuje w przedszkolu. Szkoda tylko, że nie ma własnych dzieci. Przy jej podejściu, pewnie byłyby najszczęśliwszymi dziećmi pod słońcem.
- Pasuje ci takie. - mówię do niej podając Edowi kolejną tacę z zamówieniem.
- Musiałabym mieć kogoś kto chciałby mi takie stworzyć. - mówi ze smutnym uśmiechem. Szkoda mi jej. Jest ładna, mądra, wesoła i pełna ciepła, a jest sama. Nie wiem jak to się stało. Przecież tacy ludzie właśnie powinni zakładać rodziny i żyć szczęśliwie mając gromadkę dzieci. Tacy ludzie jak Gloria są do tego stworzeni. - Póki co czekam aż zostanę ciocią ale tego też się prędko nie spodziewam. - mówi wzdychając.
- Przecież twój brat się żeni. Prawda? - pytam.
- Ślub prawie wymusił po 6 latach związku, jego narzeczona to karierowiczka i najchętniej to ciągle bywałaby na bankietach. Dzieci podejrzewam, że nie znosi, a przynajmniej na pewno nie chce ich teraz mieć. o ile w ogóle będzie kiedyś chciała. - mówi z żalem.
- A twój brat? - pytam. Uśmiecha się.
- Od kilku lat nie marzy o niczym innym niż o tym, żeby w końcu założyć rodzinę. W swojej karierze zawodowej osiągnął już prawie wszystko. Teraz specjalnie zrobił sobie przerwę, żeby móc skupić się na ślubie i rodzinie ale...
- Ale twoja przyszła bratowa nie pała do tego chęcią. - kończę. Nastaje chwila ciszy przerywana cicho puszczoną balladą Guns N'Roses.
- No powiedz sama, jak można nie kochać takiego cudu? - pyta bujając moją córkę na kolanach. - Mój brat oddałby wszystko, żeby mieć taką małą kopię siebie. I nie dziwię mu się. Dużo osiągnął, jest już w takim wieku, że powoli zaczyna się myśleć o stabilizacji w związku... Z resztą Sandra też powinna, bo jest od niego starsza i to ostatni dzwonek na pierwsze dziecko dla niej. - mówi z przekąsem. Dopiero po chwili uświadamia sobie, że ona ma tyle samo lat co jej przyszłą bratowa i robi się jeszcze bardziej przygaszona.
- Jeszcze będziesz bujać niejedno swoje szczęście. - mówię z uśmiechem. Jej twarz trochę się rozjaśnia po tych słowach.
- Obyś miała rację, bo jak nie to ukradnę jedno twoje. - śmieje się.
- To kiedy masz tą wielką imprezę? - pytam.
- 24 września. - mówi z niechęcią.
- Jak na siostrę pana młodego przystało musisz się tak spić, żeby wylądować na stole śpiewając "Jeszcze po kropelce". - śmieję się.
- Oooch na pewno się spiję. I na pewno trafię ale pod stół. I zostanę tam tak długo jak tylko będzie trzeba, byleby nie patrzeć na tą życiową katastrofę braciszka. - mówi z ironią. Kręcę głową.
- Może nie jest taka zła? - pytam. Robi wymowną minę. Naszą rozmowę przerywa jej dzwoniący telefon. Odbiera z uśmiechem na ustach.
- Cześć brat! Właśnie cię obgaduję. - wita się na wstępie. - Hej, powoli, nie panikuj. Co się stało? - pyta nadal bujając na kolanach zainteresowaną teraz telefonem Biankę. W międzyczasie do baru schodzi Tobias z niezadowoloną miną.
- Co jest? - pytam.
- Matma jest. Głupia jest. Po co to komu? - pyta rozdrażniony tym, że nadal mu nie idzie. Biorę od niego zeszyt i patrzę na działanie.
- Oczywiście, że matma jest głupia jeśli zamiast szóstki piszesz dziewiątkę. - mówię pokazując mu jego błąd. Marszczy brwi i wpatruje się w kartkę.
- Poczekaj chwilę może coś wymyślę teraz. - mówi Gloria do telefonu. - Magda ile Ci się tu mieści ludzi? - pyta. Patrzę na nią zdezorientowana.
- Jeśli poukładam stoły w jednym rzędzie to koło 60ciu. - odpowiadam.
- A można tutaj zorganizować takie małe przyjęcie? Koło 50 osób. - pyta.
- Jasne, tylko kiedy? - wyciągam kalendarz spod lady.
- Kiedy? - pyta do telefonu. - To takie podobne do ciebie... Dobrze, że wesele planujesz już teraz. - mówi z sarkazmem. - Dobra, cicho bądź! - ochrzania brata przez telefon. - Magda pytanie za sto punktów. Masz wolną salę w najbliższy piątek? - pyta.
- Najbliższy piątek czyli pojutrze? - pytam dla pewności.
- Kocham mojego brata ale jest cholernie beznadziejny w planowaniu imprez. - zerkam w kalendarz.
- Masz szczęście. - mówię z uśmiechem.
- Świetnie. - cieszy się. - Głupku? - zwraca się do słuchawki. Nawet Tobias się śmieje. - Następnym razem jak będziesz robił przyjęcie niespodziankę dla kumpla to zleć planowanie komuś innemu... Co? Nie. Masz więcej szczęścia niż rozumu. Właśnie załatwiłam ci lokal... Na przedmieściach, mały ale piękny i mają cudowne wino... Co? Wagabunda. Tak się nazywa. - mówi do telefonu. - Dobra, zajmę się tym... No to oczywiste, że jestem genialna. - śmieje się. - Pa. - odkłada słuchawkę.
- Przyjęcie niespodzianka. - powtarzam i zapisuję.
- 50 osób. Przyprowadzą go koło 19.00 - mówi.
- Chcecie jakoś ozdobić salę? - pytam.
- Pewnie będzie wielki napis i pierdylion balonów. Oni są jak dzieci. - mówi wywracając oczami.
- Jakieś specjalne menu? - dopytuję.
- Dużo piwa i pizza. Dawno tego nie jedli więc rzucą się jak hieny. - teraz obie się śmiejemy.
- Co do ceny... - zaczynam.
- To akurat jest bez znaczenia. - mówi pogodnie.
- Mamo, jeśli będę wtedy w obsłudze to dostanę dodatkową kasę? - pyta nagle Tobias, a oczy świecą mu się jak dwa ogniki.
- Ty mały materialisto! - śmieję się z niego. - Owszem. - dodaję.
- Świetnie. - cieszy się.
- Nie wiem czy... - zaczyna Gloria. - Nie wiem czy w sobotę będziesz się cieszył tak samo. - mówi z sympatycznym uśmiechem.
- Dlaczego? - pyta nastolatek.
- Potrzebuję jeszcze nazwisko na rezerwację. - wtrącam zapisując wszystko. Brunetka wzdycha.
- Gloria Schlierenzauer. - odpowiada. Oboje z Tobim patrzymy na nią ze zdziwieniem namalowanym na twarzy. Jedynie Bianka cieszy się patrząc wesoło na kobietę i bawiąc się jej wisiorkiem. Przydałby się do tego jakiś komentarz. Ja jedynie zaczynam się śmiać i kręcę głową, a Tobias patrzy na nią z rezygnacją i lekką paniką w oczach. Całą sytuację ratuje swoim słodkim głosem Bianka. Wypowiada słowa, których nikt się z jej ust nie spodziewał...
- Glolia!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ze specjalną dedykacją dla Elizabeth Blue! :)
Oczywiście, że czytam wszystkie komentarze :)
I bardzo się cieszę z każdego z nich.
To jest motywacja do tworzenia kolejnych rozdziałów historii.
Następny dopiero koło piątku/soboty :)
Buziole :*
Dobrze, że Tobias nie rozwinął się bardziej na temat swojego trenera, bo byłoby ciekawie :D
OdpowiedzUsuńHmm.. impreza, a więc do spotkania Magdy z Gregorem już coraz bliżej! Super!
No i jeszcze spotkanie Tobiego z nim, ale to mały szczegół, choć może być wesoło (tak przypuszczam) :D
Świetny rozdział i cierpliwie czekam do piątku/soboty ;*
świetnie ci idzie! A z jakiej to okazji przyjecie? hmmm? Dla kolegi z drużyny? Hmmm? Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny
OdpowiedzUsuńMarudzenie na trenera w obecności jego siostry haha
I tak w ogóle to zdemoralizowałaś mnie i Pauline
W zakładce bohaterowie Tobiasem "jest" chłopak którego nazwiska nie pamiętam Paulina pewnie napiszę i on jest taki ehhh i ma 19 prawie lat i jak sobie bo tu wyobrażam jako 13 lat to to pod pedofilie podpada!
Oczywiście czekam na next i pozdrawiam
nie znam gościa. Wzięłam to zdjęcie bo wyglądał jak wyrośnięty trzynastolatek. Sama w szkole na praktykach miałam takich uczniów. Ale skoro ma 19... hehe no to tak, w takim wypadku to lekka pedofilia haha
Usuńoj i to jaka O.o nazywa się Sean O'Donnell
Usuńwgoogluj go w grafice a zobaczysz dlaczego "źle" myślimy czytając o Tobiasie
Alex ciołku czy tak trudno zapamiętać że to ciacho nazywa się Sean O'Donnell ( i w realu jest pełnoletni więc pedofilką nie jestem)
UsuńNa a co do rozdziału to mnie rozwaliła Gloria jak wyjechała ze swoim nazwiskiem i ta reakcja Tobiasa po prostu genialne !!!!
Paulina
No, no, tak to jest, jak się nie wie z kim się ma do czynienia :D Tobi sobie trochę ponarzekał na Gregora przy jego siostrze, ale co tam. Czasem się trzeba wyżyć, w pełni chłopaka rozumiem. Gregor to lekka zrzęda, ale dobrze, że się chłopak uspokoił trochę. Tobi też ma swój charakterek i coś mi się wydaje, że piątek zapowiada się bardzo ciekawie dla obydwu panów. Może Tobias nawet zrezygnuje z pracy w barze, byle nie musieć się pokazać przed swoim idolem w roli kelnera. Raczej już mnie nic nie zdziwi. Ach i te zwroty grzecznościowe do brata :D Coś o tym wiem, bo sama mam starszego brata i kocham się z nim tak przedrzeźniać. Dobrze, że oni tą Magdę mają, nie ma to jak planowanie imprezy na ostatnią chwilę, no ale czego tu się spodziewać? Przecież te mośki są wiecznie zabiegane, o wszystkim zapominają. Oby Gregor o własnym ślubie nie zapomniał, jak tak dalej pójdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :*
Opowiadanie jest świetne. Miła niespodzianka z dzisiejszym rozdziałem :) Masz duży talent do pisania takich historii, przeczytałam Twoje wcześniejsze opowiadania i bardzo mi się podobały. Masz rewelacyjne pomysły. Ta historia już się rozkręca, a po wcześniejszych opowiadaniach można się spodziewać wielu ciekawych zawirowań. Tobias jest buntownikiem, ale myślę, że Gregor sobie z nim poradzi, w końcu był taki sam ;) Poza tym dzięki mocnemu charakterowi i odpowiednim radom na pewno da sobie radę w życiu. Co do jego pogadanki i narzekaniu na trenera - przynajmniej była szczera i myślę, że Gloria nie będzie miała mu tego za złe. Impreza - niespodzianka zapowiada się interesująco, tym razem uczeń wystąpi w roli kelnera a Pan trener będzie się musiał pilnować :p Już nie mogę doczekać się następnej części. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHmmmm Tobi pewnie teraz umiera trochę ze strachu. Nie mogę się doczekać momentu gdy Magda pozna Gregora i kiedy Thobias będzie kelnerem na przyjęciu własnego trenera. No i ta rozmowa Grega z Glorią była taka prawdziwa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*
O mamusiu, gdyby Gloria Schlierenzauer odwiedziła mnie w moim lokalu i jeszcze polecała go skoczkom na imprezy, to umarła bym chyba :) Ta Magda to szczesciara, a Tobi jest charakterny, czuję, że go polubie :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero trzeci rozdział, a ja już jestem fanką Tobiasa. ^^ Charakterystyczna, zabawna postać, której chyba nie można nie lubić. :D Ale szczęście to on ma niezłe. Skarżyć się na swojego trenera do jego siostry? Tak to tylko nieliczni potrafią. :P Gloria też jest ciekawą postacią. Taka sympatyczna kobitka, tak samo jak Magda. Już się dogadują i czuję, że może wyjść z tego ładna przyjaźń. :)
OdpowiedzUsuńI nawet mieliśmy się okazję dowiedzieć czegoś o samej Magdzie i jej przeszłości... 16 lat, ucieczka, dziecko, ech... No nie miała łatwo... ;/
I... Słoneczko kochane! Bianka! ♥ Ależ zrobiła kuku na końcu. To rozkoszne było, nie ma co. ;*
+ impreza w piątek. Haha, aaa i również rozmowa Gloria- Gregor była bezcenna. Prawdziwe rodzeństwo, nie ma co.^^
To co? Czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że jednak pojawi się w piątek... Zawsze to krócej czekania... ;)
Pozdrawiam. ;*
Nie no, to było zawodowe :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak dobra opinia na temat nowego trenera xd
Ale każdy lubi ponarzekać obcym ludziom, w pełni usprawiedliwiam Tobiasa. Nieznajomym łatwiej się czasem wyglądać. Albo "ponarzekać na trenera" XD
Ahahah, refleks Gregora widzę że identyczny jak mój (bliźniaki!) wszystko na ostatnią chwilę w nieodpowiednim momencie. (przypadek? nie wiem, mam nadzieję że tak i nie ma to nic wspólnego z tymi moimi komentarzami po kilku rozdziałach XD)
"Glolia", takie kochane :D Ostatnimi czasy (czyli od 2 lat kiedy kolejna moja siostra urodziła dziecko) pokochałam takie maluchy. Krzyczą, piszczą, a kiedy powiedzą twoje imię szczerzysz się jak głupi do sera, więc wyobraziłam sobie minę Glorii :D
Już chcę widzieć tą imprezę z balonami, piwem, pizzą i zawstydzonym Tobiasem ;p
Pozdrawiam ;)
Biedny Tobi :') Narzekanie na trenera w obecności jego siostry- uups xD Już widzę to zdziwienie na twarzy Grega nie Tobias będzie go obsługiwał. No bo Gregor to taka niezdara tu trochę się robi, aby tylko z planowaniem przyjęcia weselnego zdążył ;) Cóż Gloria, masz babo placek, jak nie powiedziałaś o swojej rodzince wcześniej... :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział, bo mi wcale nie przeszkadza taka częstotliwość ich dodawania :) Pozdrawiam! :*
Gloria pewnie miała niezły ubaw słuchając o braciszku. Tobi powiedział, co o nim sądzi chyba nie właściwej osobie. Jestem ciekawa jak będzie i czy w ogóle pojawi się na imprezie. Gloria to taka ciepła i miła osoba. Chyba nie da się jej nie lubić. Mam nadzieje, ze znajdzie miłość w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny Jula :*
Super klimat w tym rozdziale :) Magda i Gloria się zdążyły już zakumplować, fajnie, fajnie :D Bezpośredniość Tobiasa może mu kiedyś zaszkodzić, a nawet chyba już zaszkodziła... te jego narzekania na nowego trenera w rozmowie z Glorią :D Tobi to buntownik, ale super zachowuje się w stosunku do małej siostrzyczki. A tak przy okazji słodziak z niej *.*
OdpowiedzUsuńKońcówka rozdziału zaskakująca, ale bardzo ciekawa. Zastanawiam się, czy teraz gdy chłopak już wie, kto przyjdzie na imprezę dalej będzie taki chętny do obsługiwania gości.
Pozdrawiam,
Inka :)
Świetne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńI ta reakcja Tobiasa na nazwisko Glorii powala :D Strasznie się cieszę, że tu trafiłam!
To wyszło szydło z worka. Reakcje to oni wszyscy mieli interesującą na nazwisko Glorii. Nie mogę się doczekać przyjęcia niespodzianki i jestem ciekawa dla kogo będzie. Obstawiam Fettnera, albo Morgensterna nawet nie wiem czemu, ale za pewne się mylę :)
OdpowiedzUsuńDopiero to wpadłam po zakończeniu Michiego i zostane dłużej :D Byle do kolejnego rozdziału :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
Hahaha, nie ma to jak być nieświadomym, że narzeka się na Gregora przy jego siostrze :D Bianka jest taka słodka *.* Powiedziała "Glolia" awww *.* Nie mogę się doczekać tego przyjęcia. Może Tobias zacznie się źle w stosunku do Gregora? Albo będzie potulny jak baranek, w co szczerze wątpię.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Ah Ty! Najpierw wstawiasz 4 rozdziały pod rząd a potem każesz tyle czekać Twoim biednym czytelnikom :P
OdpowiedzUsuńTo się nazywa budowanie napięcia! ;)
Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału bo wkręciłam się już w tą historię prawie tak jak w tą z Michim :)
Podoba mi się rola Grzesia jako trenera! I to że nie daje sobie wejść na głowę. Prawdę mówiąc to bardzo mi zaimponował tym jakim świetnym jest trenerem.
A Tobias to chyba moja ulubiona postać tutaj :D jest super! Szczególnie jak daje komuś popalić albo ktoś jemu ;) a scena z siostrą piękna! :) mam nadzieję że Greg go wytrenuje na Mistrza!
Ciekawi mnie dla kogo ta niespodzianka :> który Austriak ma się szykować na super imprezkę? ;) czekam czekam czekam!
Pozdrawiam,
Angelaa
O ja cie kręcę <3 Jesteś przekochana ;) Nawet nie wiesz jak bardzo poprawiłaś mi humor w tym zwariowanym tygodniu . Dobrze że jutro piątek :P A co do rozdziału ... Jak zawsze świetny, ciekawi mnie to zapętlanie się wątków i z niecierpliwością czekam na punkt kulminacyjny ! Dziękuje za wspaniały rozdział i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń