~SV Innsbruck Bergisel~
Patrzę na tabelki, które przed chwilą wypełniły się wynikami. Jestem zaskoczony. To trzeba przyznać. Marcus mówił, że te dzieciaki są jednymi z najlepszych i mówił też, że każdy z nich chce być lepszym od pozostałych ale nie spodziewałem się, że będą starać się aż tak. Liczyłem na to, że zaczną się w końcu buntować, że ciągle tylko przeskakują przez pachołki, że podnoszą ciężary z głębokimi przysiadami, że stawiam im poprzeczki coraz wyżej. Nawet okrążenia wokół kompleksu traktują bardzo poważnie i starają się je pokonywać w coraz lepszym czasie.
Byłem przekonany, że zaczną kłócić się między sobą o wyniki. I pojawiła się kolejna niespodzianka. Zaczęli współpracować i doceniać miejsca i wyniki pozostałych. Starają się słuchać uważnie moich sugestii i ocen i poprawiać to, co w nich szwankuje. Ten idealny świat codziennie jednak psuje mi jedna osoba. Jeden cholernie uzdolniony cwaniaczek, który zawsze ma coś do powiedzenia na temat moich metod trenerskich. Od początku mojej pracy tutaj z wyjątkiem ostatnich dwóch dni.
Obok mnie staje wesoła brunetka w okularach przeciwsłonecznych i szybkim ruchem daje mi kuksańca w bok. Wzdycham.
- Kiedy ty dorośniesz Gloria? - pytam nadal przeglądając kartki.
- Jak znajdę księcia z bajki. - odpowiada. - Jak zajęcia? - pyta.
- Spokojnie.
- To dobrze. - rozgląda się dokoła.
- Za spokojnie. - dodaję zamykając teczkę z kartkami. Dziwi się patrząc na mnie. Kilka metrów od nas przechodzi nastolatek i niespokojnie zerka w naszą stronę. - Jest i mój problem. - mówię do niej. - Mistrzu chodź na chwilę! - wołam go. Niepewnie podchodzi do nas i lekko uśmiecha się do Glorii.
- Dzień dobry. - wita się cicho.
- Cześć. - odpowiada wesoło moja siostra.
- Coś jest nie tak trenerze? - pyta.
- To ja chciałem zadać ci to pytanie. - odpowiadam. Wydaje się zdezorientowany. - Wczoraj się do mnie w ogóle nie odzywałeś.
- Żeby przestać pana drażnić. Sam pan powiedział, że czasem za dużo mówię. - oznajmia.
- Owszem. Ale wtedy wiem co tak na prawdę myślisz i mogę jakoś ci pomóc. Kiedy nic nie mówisz, nie wiem czy coś jest nie tak, jak wczoraj, a kiedy odnosisz się do mnie z szacunkiem zaczynam się martwić co takiego jest nie tak, jak dzisiaj. - wyjaśniam. Widzę, że ma dość i najchętniej by uciekł ale nie ma tak prosto. - Co jest? - pytam. Patrzy przez moment na moją siostrę po czym znów zerka na mnie.
- Szczerze pragnę stać się lepszym zawodnikiem, a żeby tak się stało muszę być lepszym człowiekiem. Zaczynam od szacunku dla starszych. - odpowiada poważnie. Gloria zaraz pęknie ze śmiechu. Ja za to mam ochotę lekko trącić go w grzbiet żeby przestał gadać głupoty.
- Przestań ściemniać dzieciaku. - pocieram dłonią oczy. - A teraz serio, co się z tobą dzieje? Dzisiaj Eric był bardziej złośliwy w stosunku do ciebie ale nic mu nie powiedziałeś. Co jest nienaturalne. - zauważam.
- Nie chcę sprawiać kłopotów mamie. - mówi irytując się tą rozmową. Mam wrażenie, że chce powiedzieć "a co cię to obchodzi? Powinieneś się cieszyć." - Wystarczająco się już nasłuchała o mojej niesubordynacji. Ma na głowie dom, interes i moją siostrę, która z racji wieku nie zajmie się sama sobą, więc z miłości do mojej rodzicielki postanowiłem się zmienić na lepsze.
- Zmienić na lepsze... - powtarzam sceptycznie.
- Dorosnąć. - dodaje. Jego powaga rozwala mnie zupełnie. Ten dzieciak na prawdę coś kombinuje i nie mam pojęcia co. To mnie martwi. Taka nagła zmiana nastawienia jest czymś czego nie lubię. Bo nie wiem czego mogę się spodziewać, a niespodziewane może być niebezpieczne.
- Przepraszam trenerze ale spieszę się do domu. Tata powinien już na mnie czekać. - mówi.
- Ok, zmykaj.
- Do widzenia. - mówi grzecznie do mojej siostry. No pięknie. Uśmiecha się jak ja kiedyś. Ona mu się podoba. Moja siostra podoba się mojemu podopiecznemu. Mam ochotę zaśmiać się bardzo głośno.
- Do zobaczenia Tobi. - odpowiada wesoło i macha mu na pożegnanie. - To co? Jedziemy? - pyta.
- Tak, tylko wezmę rzeczy na zmianę. Mają tam łazienki, prawda? - pytam idąc do baraku.
- To lokal najwyższej klasy mój drogi. - mówi oburzona. Patrzę na nią sceptycznie.
- Mówisz tak, bo tak jest, czy dlatego, że twoja nowa przyjaciółka jest jego właścicielką? - pytam wieszając torbę na ramieniu. Wystawia mi język i macha przed nosem kluczykami do auta. - Kiedy... - nie. Nie chcę wiedzieć jak i kiedy zdobyła moje kluczyki. Wywracam jedynie oczami i pokazuję jej, że ma już iść. - Jeśli chcemy zdążyć zanim Michi przyprowadzi Stefana to radzę ci się pospieszyć. - mówię kiedy zamiast wsiąść za kierownicę stoi i gapi się na coś na parkingu. - Gloria?
- Biedny chłopak. - mówi w końcu.
- Kto? - pytam nie rozumiejąc o kogo jej chodzi. Dopiero wtedy dostrzegam nastolatka stojącego na krawężniku z plecakiem na ramieniu. Jest wyraźnie przybity. Zawiedziony. Cholernie mi go szkoda.
- Ojciec Tobiego to idiota. - mówi wkurzona i trzaska drzwiami od samochodu. Dopiero w tym momencie uświadamiam sobie, że przecież nie mówiłem jej jak chłopak ma na imię. Patrzę na nią podejrzliwie.
- Skąd go znasz? - pytam w końcu. - I skąd wiesz cokolwiek o jego ojcu? - dodaję zainteresowany. Uśmiecha się przepraszająco.
- Znam jego mamę. - odpowiada wzruszając ramionami. - Podwieziemy go.
- Zdążymy? - pytam, chociaż w tym momencie najmniej mnie to interesuje. Dzieciak może i nie jest wzorowym, grzecznym nastolatkiem ale zasługuje na zwykłą podwózkę do domu. Przez własnego ojca. Marcus znów miał rację. Ten dzieciak ma przekichane.
- Jedziemy w tą samą stronę. - puszcza mi oko i macha Tobiasowi. Ten niechętnie wlecze się w naszą stronę ciągle jednak oglądając się za siebie. Jakby pomimo tego, że doskonale wie, ze jego ojciec nie przyjedzie, nadal miał resztki nadziei. - Wsiadaj. Podrzucimy cię. - mówi biorąc od niego plecak.
- Nie chciałbym robić kłopotu. - mówi patrząc teraz na mnie.
- Od kiedy? - pytam z lekko drwiącym uśmiechem. Miota we mnie piorunami z oczu i z wielką chęcią wsiada na tył samochodu. Jedynie wyprowadzając go z równowagi mam możliwość dotarcia do niego. Gloria jedynie kręci głową śmiejąc się wesoło.
Podczas drogi do... właściwie nie wiem dokąd, często zerkam w lusterko. Chłopak patrzy w szybę z miną wyrażającą złość. Trudno byłoby nie być na jego miejscu złym, kiedy osoba, na którą wydawałoby się, że można najbardziej liczyć, najbardziej zawodzi. Nie rozumiem jego ojca. Ma tak zdolnego syna i tak bardzo ambitnego, a w ogóle się nie interesuje. Praktycznie o nim zapomina. Nie potrafiłbym chyba zapomnieć o własnym dziecku. Nawet gdyby było najgorsze z całej grupy i nie nadawało się do tego co robi, i tak bym je wspierał i był z niego dumny. Bo przecież determinacja i ciężka praca to 80% sukcesu. Talent to te pozostałe 20%.
Moje przemyślenia przerywa Gloria włączając radio. Z głośników zaczyna wydobywać się głos Stevena Tylera. I już wiem, że nie będzie spokoju. Gloria zaczyna swoje wokalne popisy...
That kinda lovin'
Turns a man to a slave
That kinda lovin'
Sends a man right to his grave!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obok mnie staje wesoła brunetka w okularach przeciwsłonecznych i szybkim ruchem daje mi kuksańca w bok. Wzdycham.
- Kiedy ty dorośniesz Gloria? - pytam nadal przeglądając kartki.
- Jak znajdę księcia z bajki. - odpowiada. - Jak zajęcia? - pyta.
- Spokojnie.
- To dobrze. - rozgląda się dokoła.
- Za spokojnie. - dodaję zamykając teczkę z kartkami. Dziwi się patrząc na mnie. Kilka metrów od nas przechodzi nastolatek i niespokojnie zerka w naszą stronę. - Jest i mój problem. - mówię do niej. - Mistrzu chodź na chwilę! - wołam go. Niepewnie podchodzi do nas i lekko uśmiecha się do Glorii.
- Dzień dobry. - wita się cicho.
- Cześć. - odpowiada wesoło moja siostra.
- Coś jest nie tak trenerze? - pyta.
- To ja chciałem zadać ci to pytanie. - odpowiadam. Wydaje się zdezorientowany. - Wczoraj się do mnie w ogóle nie odzywałeś.
- Żeby przestać pana drażnić. Sam pan powiedział, że czasem za dużo mówię. - oznajmia.
- Owszem. Ale wtedy wiem co tak na prawdę myślisz i mogę jakoś ci pomóc. Kiedy nic nie mówisz, nie wiem czy coś jest nie tak, jak wczoraj, a kiedy odnosisz się do mnie z szacunkiem zaczynam się martwić co takiego jest nie tak, jak dzisiaj. - wyjaśniam. Widzę, że ma dość i najchętniej by uciekł ale nie ma tak prosto. - Co jest? - pytam. Patrzy przez moment na moją siostrę po czym znów zerka na mnie.
- Szczerze pragnę stać się lepszym zawodnikiem, a żeby tak się stało muszę być lepszym człowiekiem. Zaczynam od szacunku dla starszych. - odpowiada poważnie. Gloria zaraz pęknie ze śmiechu. Ja za to mam ochotę lekko trącić go w grzbiet żeby przestał gadać głupoty.
- Przestań ściemniać dzieciaku. - pocieram dłonią oczy. - A teraz serio, co się z tobą dzieje? Dzisiaj Eric był bardziej złośliwy w stosunku do ciebie ale nic mu nie powiedziałeś. Co jest nienaturalne. - zauważam.
- Nie chcę sprawiać kłopotów mamie. - mówi irytując się tą rozmową. Mam wrażenie, że chce powiedzieć "a co cię to obchodzi? Powinieneś się cieszyć." - Wystarczająco się już nasłuchała o mojej niesubordynacji. Ma na głowie dom, interes i moją siostrę, która z racji wieku nie zajmie się sama sobą, więc z miłości do mojej rodzicielki postanowiłem się zmienić na lepsze.
- Zmienić na lepsze... - powtarzam sceptycznie.
- Dorosnąć. - dodaje. Jego powaga rozwala mnie zupełnie. Ten dzieciak na prawdę coś kombinuje i nie mam pojęcia co. To mnie martwi. Taka nagła zmiana nastawienia jest czymś czego nie lubię. Bo nie wiem czego mogę się spodziewać, a niespodziewane może być niebezpieczne.
- Przepraszam trenerze ale spieszę się do domu. Tata powinien już na mnie czekać. - mówi.
- Ok, zmykaj.
- Do widzenia. - mówi grzecznie do mojej siostry. No pięknie. Uśmiecha się jak ja kiedyś. Ona mu się podoba. Moja siostra podoba się mojemu podopiecznemu. Mam ochotę zaśmiać się bardzo głośno.
- Do zobaczenia Tobi. - odpowiada wesoło i macha mu na pożegnanie. - To co? Jedziemy? - pyta.
- Tak, tylko wezmę rzeczy na zmianę. Mają tam łazienki, prawda? - pytam idąc do baraku.
- To lokal najwyższej klasy mój drogi. - mówi oburzona. Patrzę na nią sceptycznie.
- Mówisz tak, bo tak jest, czy dlatego, że twoja nowa przyjaciółka jest jego właścicielką? - pytam wieszając torbę na ramieniu. Wystawia mi język i macha przed nosem kluczykami do auta. - Kiedy... - nie. Nie chcę wiedzieć jak i kiedy zdobyła moje kluczyki. Wywracam jedynie oczami i pokazuję jej, że ma już iść. - Jeśli chcemy zdążyć zanim Michi przyprowadzi Stefana to radzę ci się pospieszyć. - mówię kiedy zamiast wsiąść za kierownicę stoi i gapi się na coś na parkingu. - Gloria?
- Biedny chłopak. - mówi w końcu.
- Kto? - pytam nie rozumiejąc o kogo jej chodzi. Dopiero wtedy dostrzegam nastolatka stojącego na krawężniku z plecakiem na ramieniu. Jest wyraźnie przybity. Zawiedziony. Cholernie mi go szkoda.
- Ojciec Tobiego to idiota. - mówi wkurzona i trzaska drzwiami od samochodu. Dopiero w tym momencie uświadamiam sobie, że przecież nie mówiłem jej jak chłopak ma na imię. Patrzę na nią podejrzliwie.
- Skąd go znasz? - pytam w końcu. - I skąd wiesz cokolwiek o jego ojcu? - dodaję zainteresowany. Uśmiecha się przepraszająco.
- Znam jego mamę. - odpowiada wzruszając ramionami. - Podwieziemy go.
- Zdążymy? - pytam, chociaż w tym momencie najmniej mnie to interesuje. Dzieciak może i nie jest wzorowym, grzecznym nastolatkiem ale zasługuje na zwykłą podwózkę do domu. Przez własnego ojca. Marcus znów miał rację. Ten dzieciak ma przekichane.
- Jedziemy w tą samą stronę. - puszcza mi oko i macha Tobiasowi. Ten niechętnie wlecze się w naszą stronę ciągle jednak oglądając się za siebie. Jakby pomimo tego, że doskonale wie, ze jego ojciec nie przyjedzie, nadal miał resztki nadziei. - Wsiadaj. Podrzucimy cię. - mówi biorąc od niego plecak.
- Nie chciałbym robić kłopotu. - mówi patrząc teraz na mnie.
- Od kiedy? - pytam z lekko drwiącym uśmiechem. Miota we mnie piorunami z oczu i z wielką chęcią wsiada na tył samochodu. Jedynie wyprowadzając go z równowagi mam możliwość dotarcia do niego. Gloria jedynie kręci głową śmiejąc się wesoło.
Podczas drogi do... właściwie nie wiem dokąd, często zerkam w lusterko. Chłopak patrzy w szybę z miną wyrażającą złość. Trudno byłoby nie być na jego miejscu złym, kiedy osoba, na którą wydawałoby się, że można najbardziej liczyć, najbardziej zawodzi. Nie rozumiem jego ojca. Ma tak zdolnego syna i tak bardzo ambitnego, a w ogóle się nie interesuje. Praktycznie o nim zapomina. Nie potrafiłbym chyba zapomnieć o własnym dziecku. Nawet gdyby było najgorsze z całej grupy i nie nadawało się do tego co robi, i tak bym je wspierał i był z niego dumny. Bo przecież determinacja i ciężka praca to 80% sukcesu. Talent to te pozostałe 20%.
Moje przemyślenia przerywa Gloria włączając radio. Z głośników zaczyna wydobywać się głos Stevena Tylera. I już wiem, że nie będzie spokoju. Gloria zaczyna swoje wokalne popisy...
That kinda lovin'
Turns a man to a slave
That kinda lovin'
Sends a man right to his grave!
Patrzę w lusterko i widzę delikatny uśmiech na twarzy nastolatka. Odwraca się w stronę kierowcy.
- Aerosmith też? - pyta swobodnie.
- Ooo tak. - odpowiada uradowana brunetka. Mam wrażenie, że młody z nią flirtuje. Marszczę brwi.
- Myślałem, że pani specjalnością jest Janis Joplin. - mówi pochylając się do przodu i lądując głową między moim a jej fotelem.
- Tylko kiedy śpiewam z twoją mamą. - mówi. Patrzę uważnie na swoją siostrę i nie wierzę własnym oczom. Puszcza mu oko! - Pamiętasz co ustaliliśmy? - pyta go. Brunet zerka niepewnie w moją stronę. - Kiedy nie ma mamy, po prostu Gloria. - mówi. - A tutaj nie ma twojej mamy. - zauważa.
- Ale jest między wami 15 lat różnicy. - zauważam.
- Masz rację Tobi, Gregor to straszna męczydupa. - mówi powodując u nastolatka przygryzanie nerwowo wargi, a u mnie wzrok mordercy skierowany na chłopaka. - Między Tobim i jego siostrą jest prawie 12 lat różnicy więc spokojnie może traktować mnie jak starszą siostrę. Dla mnie jeszcze jeden młodszy brat nie robi wielkiej różnicy, a przynajmniej nie czuję się tak staro w ich towarzystwie.
- Ich? - pytam.
- Siostra Tobiasa jest najpiękniejszą istotą na świecie. - mówi rozmarzona.
- Ty też jesteś ładna. - słychać cichy i niepewny głos chłopaka. Ja prawie krztuszę się własną śliną, a ta wariatka się cieszy.
Parkuje przy wejściu do piętrowego budynku. Jest cały w drewnie, a w każdym z okien jest doniczka ze zwisającymi kwiatami, które o tej porze roku zaczynają nabierać koloru i dodawać uroku całemu obrazkowi.
- Dzięki za podwózkę, jesteś najlepsza. - mówi dzieciak i daje jej szybkiego całusa w policzek po czym wyskakuje z auta jak z procy.
- Ok. Nic nie rozumiem. - przyznaję. - To ten lokal tak? - pytam widząc wyryty w drewnie napis "Wagabunda".
- Owszem. - odpowiada zadowolona i odpina pasy. - Chodź. Magda już czeka. - dodaje.
- Magda to właścicielka lokalu? - pytam. Po opuszczeniu samochodu rozglądam się dokoła, żeby upewnić się, że młodego gniewnego nie potrąciło jakieś auto ale nigdzie go nie widzę. Gloria zatrzymuje się przed wejściem do środka i patrzy na mnie poważniejąc. - Co jest?
- Zanim tam wejdziemy musisz o czymś wiedzieć. - oznajmia.
- Glori ja zaczynam się powoli o ciebie martwić. Wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. - przyznaję z niepokojem.
- Wszystko ze mną gra. Z Tobim nie jest najlepiej. Ostatnio jeszcze bardziej zniechęcił się do ojca, a dziś się po raz kolejny na nim zawiódł. To przez to jest taki... trudny w relacjach. Przez to nie potrafi opanować temperamentu i często pyskuje trenerom. Po prostu musi się gdzie wyżyć, a kiedy nie ma przy nim ojca i nie ma jak mu powiedzieć co o nim myśli to wyładowuje swoją frustrację na tobie np. - mówi.
- Gloria po co mi to mówisz? - pytam nie rozumiejąc siostry. - Marcus wyjaśniał mi całą sytuację, ja wiem czego mogę się po nim spodziewać. Dlatego martwi mnie jego zachowanie z ostatnich dwóch dni. - wyjaśniam. - Ale co to ma wspólnego z tym, że za pół godziny będzie tu tłum ludzi a za godzinę Michi ze Stefanem? - pytam. Gloria przygryza wargę z lekkim uśmiechem.
- Dużo ma wspólnego. Po prostu nie chcę, żebyś narobił Tobiemu kłopotów mówiąc o jego zachowaniu na treningu jego matce, a przy okazji dodawał jej zmartwień. Ona już na prawdę dużo ma na głowie.
- Dobrze. Rozumiem. Nie mam kobiety dobijać ale co to...
- Magda to mama Tobiego. - mówi wyraźnie. Kręcę głową śmiejąc się niewiadomo dlaczego. Chyba dlatego, że moja siostra to podstępna kreatura, która chętnie naprawiłaby cały świat, a tym, których lubi dałaby gwiazdkę z nieba.
- Chodź - mówię czochrając jej włosy. Nie znosi tego.
- Hej, ale będziesz grzeczny tak? - pyta grożąc mi palcem.
- Zawsze jestem. - mówię z udawanym oburzeniem. - Poza tym mam szacunek do starszych kobiet.
- Do starszych kobiet? - dziwi się.
- Mama Tobiego. - wyjaśniam. Gloria patrzy na mnie zdezorientowana ale po chwili uśmiecha się cwanie.
- Zdziwiłbyś się. - mówi otwierając drzwi do lokalu. Od razu uderza mnie przyjemny zapach, który zazwycza czułem w kuchnni babci.
- Mam się stresować? - pytam lekko kpiąc z siostry.
- Jak na staruszkę to jest na prawdę wyluzowana. - mówi śmiejąc się wesoło. Podejrzewam, że robi mnie w balona. Jeszcze nie wiem, w którym momencie swojej wypowiedzi ale to bardziej niż pewne. Kiedy podchodzimy do baru i siadamy przy nim zza drzwi zaplecza wychodzi rudy kelner, blond-kelnerka i...
- Tobias? - dziwię się widząc go w tym stroju.
- Dzien dobry trenerze. Będę dzisiaj pomagał panu w przygotowaniu sali na przyjęcie, które organizuje pan u nas oraz zajmę się obsługą pana gości. Mam nadzieję, że będzie pan w pełni zadowolony ze świadczonych przez nasz lokal i profesjonalną obsługę usług i...
- No już dobrze, nie szpanuj tylko zabierz się za polerowanie szkła. - wtrąca się w tym momencie kobiecy głos dochodzący zza tych samych drzwi. Chłopak puszcza jeszcze oko mojej siostrze i udaje się za kelnerami do stołu ze szkłem. Od spoufalającego się z moją siostrzyczką nastolatka bardziej dziwi mnie głos jego matki. Nie mogę po nim określić jej wieku. Jest ciepły, bardzo kobiecy i taki... przyjemny dla ucha.
- Magda chodź tu do nas, bo ci ukradnę butelkę Dorato! - woła moja siostrzyczka i wchodząc za bar bierze butelkę wina i nalewa sobie kieliszek.
- Gloria co ty robisz? - pytam jak najciszej. Zza drzwi słyszę głeboki, wesoły śmiech. Nie głupkowaty chichot tylko wesoły donośny śmiech.
- Znając ciebie to pewnie już pijesz! - odkrzykuje wesoło. Gloria siada obok mnie popijając wino, a zza drzwi wychodzi kobieta, która niczym nie przypomina osoby jaką miałem przed oczami mówiąc w myślach "mama Tobiasa". To miała być brunetka, bizneswomen w garniturze, z któtkimi włosami, w okularach no i co najważniejsze, miała wyglądać na swoje 40 lat. Dlatego milknę. Dlatego wyglądam jak półmózg. Dlatego właśnie patrzę na nią z uchylonymi ustami nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Magda, to jest mój brat Gregor, głupku, to jest Magda. - przedstawia nas sobie moje siostrzyczka. Podajemy sobie dłonie, a kiedy je ściskamy wiem, ze to koniec mojego spokojnego życia. Przed sobą widzę długie rude włosy układające się falami na ramionach, zielono-niebieskie oczy otoczone długimi rzęsami, pełne usta, ktore teraz uśmiechają sie do mnie z sympatią. Albo śmieją się ze mnie. Nie ważne. Nie obchodzi mnie to. Bo widzę przed sobą prawdziwą kobietę. W lekkiej zielonej sukience, na wysokich obcasach i na pewno młodszą niż mi się wydawało. Właśnie poznałem mój ideał. Cholerny ideał, o którego istnieniu nie miałem zielonego pojęcia...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I co o tym myślicie? :D
Buziole :*
Kolejny jak dobrze pójdzie to jutro :)
Ja tu już w tym rozdziale liczyłam na przyjęcie i imprezkę w wykonaniu skoczków! A tu taaaka niespodzianka :P ale nie jestem rozczarowana. Wręcz przeciwnie! Wszystko po kolei ;)
OdpowiedzUsuńJak wyobrażę sobie Grega wpatrującego się w "czterdziestoletnią" bizneswoman w okularach to mam ochotę tarzać się po podłodze ze śmiechu :D tym wygrałaś dzisiejsze Internety :P
Szkoda mi Tobiasa że go ojciec znowu wystawił! Ileż można?! W końcu to jeszcze dzieciak, a dzieci przeżywają wszystko 2 razy mocniej. Mam nadzieję, że impreza poprawi mu humor. Mi impreza z AUTami na pewno poprawiłaby humor :D
Weny Ci życzę i pozdrawiam,
Angelaa
Ohohoh się porobiło XD ale jest super ;* czekam kochana na kolejny z niecierpliwością ;P
OdpowiedzUsuńOby dobrze poszło, bo już teraz oczekiwanie na następny rozdział jest co najmniej bolesne. ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Tytuł posta dokładnie go odzwierciedla. 'Cholerny ideał' i tyle. :D
Przez większość rozdziału uśmiechałam się jak jakaś wariatka do ekranu.
Tobi... hahah, mój idol. Na moje oko on... on jest zbuntowany, ale na swój tak cholernie inteligentny sposób. Wkurza Grega tym, że 'okazuje' mu szacunek? No mi coś tutaj nie halo. Ogólnie, taka zmiana zachowania nie jest do końca normalna. A przynajmniej nie tak z dnia na dzień. Cóż on tutaj może kombinować? Sama nie wiem... W ogóle, po Tobie i po Tobim można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Wydaje mi się też, że Tobias zaintrygował w pewien sposób Grega. Zresztą, oni chyba obydwoje są dla siebie takimi zagadkami. Lubią się wkurzać wzajemnie, irytują się, ale np. taki Gregor chce do niego jakoś dotrzeć. Tu właśnie sprawa wygląda ciekawie... :))
I końcówka. Gregor znalazł ideał, mówisz? Ciekawe tylko, co z tego wyniknie.
Echhh, to ja już zacieram ręce na następny 'kieliszek wina', który mam nadzieję pojawi się jednak jutro. ;D
Czyżby przed nami szalony wieczor kawalerski Stefana K.? Mam nadzieję że Tobi nie bedzie obsługiwał swoich pijanych idoli ;p.
OdpowiedzUsuńNo to się narobiło ! Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia?! Jak zwykle nie zgadlam z tym dla kogo jest imprezka. Czekam na kolejny mam nadzieje ze pojawi się on jutro ;)
OdpowiedzUsuńHahaha, Greg się zabujał a ślub planuje :P
OdpowiedzUsuńAle teraz będzie jazda :D Tobi i Gloria, Magda i Gregor + skoczkowie= ciekawa, baaardzo ciekawa impreza ;)
Ale kurde ja Tobiemu tak współczuję... Bo to powinna być w naszym życiu jedna z najważniejszych osób :/ Dobrze, że chociaż chłopaki postanowili stworzyć drużynę:))
A tak śmiesznie się złożyło że bloggerki się zbuntowały i nic nie dodawały, więc mam Twoje rozdziały od prologu do czwórki z rzędu ;D
Czekam (na jutro ;) ) Buziaki :*
Akcja się rozkręca. Gloria jest tutaj świetną postacią, a w duecie z Gregorem to już całkowita rewelacja. Takie relacje między rodzeństwem to naprawdę fajna sprawa. Tobias chyba trochę poczuł dystans do Gregora, a w stosunku do Glorii wręcz odwrotnie ;) Gregor doznał olśnienia, chyba coś do niego dotarł i to całkiem skutecznie, pytanie co z tym zrobi.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się wstawić kolejną część jutro, pozdrawiam :)
Gregor, Gregor... Nieźle się przeliczyłeś.
OdpowiedzUsuńDo 40-letniej brunetki trochę Magdzie jednak brakuje :D
Tobias jest zawodowy, no z tą Glorią to ja się uśmiałam, jeszcze do tego wszystkiego zdezorientowana mina Gregora i wielkie "What?" XD
Młody już nie jest taki pewny siebie, jak wtedy kiedy narzekał na trenera, haha :D No i ta cała gadka "Mam nadzieję, że będzie pan w pełni zadowolony ze świadczonych przez nasz lokal i profesjonalną obsługę usług", boski jest :D
Tak ogólnie to nic tylko Tobiasowi współczuć ojca, musiał się okropnie czuć, po tym treningu...
Ciekawa jestem tej imprezki, a w zasadzie Tobiasa, już od poprzedniego rozdziału. Będzie pewnie uważał żeby Grega nie wkurzyć xd
Pozdrawiam ;)
ehh tak myślałam że dzisiaj będzie coś nowego no i jest ;)
OdpowiedzUsuńi to nie byle co...to jest ekstra
tylko takie urwane :/ w najlepszym momencie
coś czuję że to przyjęcie będzie ciekawe
i że chłopcy często na piwo będą wpadać
i czekam na next już teraz zaraz
I już się poznali! No Gregor, ta starsza kobieta, do której miałeś mieć szacunek okazała się twoim ideałem *.* Coś czuję, że jak ją bliżej pozna szybko zrezygnuje ze ślubu z Sandrą.
OdpowiedzUsuńTobias - mistrz! Jego słowa w restauracji mnie rozwaliły xD mały profesjonalista się znalazł. Tylko szkoda, że jego egoistyczny ojciec po raz kolejny go wystawił.
Zapowiada się świetna impreza :D
Gregor wreście ją poznał!!! Coś czuje, że Gregor za jakiś czas stanie się kimś na wzór taty dla Tobiego :) Nie mogę się doczekać jak się będą rozwijać wydarzenia :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i gorąco pozdrawiam :*
Gregor ideał znalazł, a biedny Tobi wciąż ma nadzieję, że jego ojciec jeszcze tym ideałem będzie. Facet się jeszcze realnie nie pojawił a ja już go nie cierpię. Jak można tak własne dziecko wystawiać? A imprezki już się doczekać nie mogę. Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Madźka
Huhu, no się zapowiada baaardzo ciekawie 😁 Już nic nie piszę. Nie wiem co pisać. Poczekam, aż akcja nabierze większego tępa 😉
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńRozwalają mnie teksty Tobiasa :D A z Gregora to momentami miałam niezłą polewkę :P
No to nam się Schlierenzauer zakochał w Magdzie ;)
Buziaki i do następnego ;***
Takie łagodne i spokojne zachowanie Tobiasa jest trochę niepokojące. Wiadomo... to przez to, że Gregor urządza imprezę w restauracji jego matki. Ale już przy Glorii się trochę rozkręcił. ;D
OdpowiedzUsuńGloria to taki dobry duszek tego opowiadania. Wraz z jej pojawieniem się od razu wkrada mi się uśmiech na twarz. ;)
Ooo... W końcówce Gregor poznał Magdę :) Dobrze że nie wygląda ona tak jak sobie najpierw wyobraził ;p I to chyba miłość od pierwszego wejrzenia *.*
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Inka ;)
Cholerny ideał powiadasz Gregorze? No ciekawie się zaczyna, a Gloria, która pije zanim jeszcze impreza się zaczyna powala mnie ;) Tobi i dobre zachowanie? To cos nowego :) Pozdrawiam i czekam na next
OdpowiedzUsuńPs. Tobi chyba liczy na napiwki, dlatego jest taki miły :P
OdpowiedzUsuńNo, no. Gregor poznał swój cholerny ideał, więc co dalej? Coś czuję, że w głowie mu się poprzewraca! :D
OdpowiedzUsuńA tak serio, to jestem strasznie ciekawa ich relacji..
Dobry Tobi? Dlaczego mam wrażenie, że pod tym kryje się jakiś podstęp? :D
Pozdrawiam! ;*
No to Gregor wpadł jak śliwka w kompot, ale co tam.. Będzie się działo! :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy mąż Magdy zwróci uwagę, że żona być może zacznie wymykać się mu z rąk?
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
No i Gregor poznał Magdę. Coś czuję, że będzie się działo na imprezie. :) Trochę dziwi mnie zachowanie Tobiego. Z niecierpliwością czekam na następny Jula :*
OdpowiedzUsuńNo to nam Grzesiu wpadł, nawet szybko. Nie spodziewałam się, że Magda od razu mu się spodoba, no ale w końcu to jego ideał prawda? Kobieta zdecydowanie lepsza od Sandry. Szczerze? Od niej chyba każda byłaby lepsza. Do tej pory nie mogę zdzierżyć, że dziele z nią kolor włosów. Jestem ciekawa, co się na tej imprezie wydarzy, a pewnie będzie dużo się działo. Znając chłopaków... Tylko żeby Magdzie lokalu z dymem nie puścili. Tobi się dziwnie zachowuje, nawet bardzo dziwnie i wierzyć mi się nie chce, że robi to dla mamy. Co ten młody kombinuje? Szkoda mi go, bo ojciec po raz kolejny go zawiódł. Współczuję mu, bo to naprawdę przykre, kiedy rodzić się tobą nie interesuje i zapomina o własnym dziecku. Ciekawe jak się będzie tłumaczył. No i moja kochana Gloria, kocham tą dziewczynę, czekam aż spotka tego swojego księcia z bajki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny.
Łohoho szybko nam się tutaj akcja dzieje a ja oczywiście na samym końcu xDD
OdpowiedzUsuńMyślałam że oni się będą kłócić o zachowanie młodego a tu od razu cholerny ideał. :)
Tobi choć trochę młodszy to mój idol w tym opowiadaniu! <3
Buziaki!
No proszę jak szybko Grzecha trafiła strzała amora :P Ale co z tego będzie?
OdpowiedzUsuńNo i przeczytałam Twoje inne opowiadanie o Grzegorze ojcu i było mi żal, że nie związał się ze Steffi :<
Pozdrawiam J.
Witam ponownie. Nie bylo mnie dlugo, wybacz mi to, bardzo cie prosze. Najpierw bylam przeziebiona, potem zalatana, a na sam koniec okazalo sie, ze jestem sierota, bo zapomnialam adresu bloga i nie wpadlam na to by go znalezc na blogu poprzednim, no i jeszcze Final Four siatkarzy. Jednakze po tych perturbacjach jestem i juz zostaje, nigdzie sie nie wynosze. Nadrobilam co moglam i moge z czystym sumieniem powiedziec, ze cie uwielbiam. I czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuń